W niedzielny wieczór do naszej kolekcji dorzuciliśmy kolejną, 20. już wygraną na parkietach Pekao S.A. I ligi. Spotkanie z AZS-em AWF Mickiewiczem Romus mieliśmy pod kontrolą, jednak nie był to nasz zachwycający występ.

Zwycięzców się nie sądzi - tak zwykło się mówić w świecie sportu. Mimo wszystko nie zagraliśmy w Katowicach dobrego meczu, a naszym rywalem była przecież ostatnia w tym momencie ekipa w ligowej tabeli. Od samego początku mieliśmy starcie pod kontrolą, po dwudziestu minutach prowadziliśmy już 50:35, ale po zmianie stron nie poszliśmy za ciosem.

Ostatecznie po trzech kwartach nasza przewaga wzrosła, jednak były momenty, gdy rywale odrabiali względem nas nieco strat. Po dwóch celnych rzutach wolnych Łukasza Kłaczka było 45:54. Sytuację uspokoili jednak Andre Walker i Damian Jeszke. Pierwszy z wymienionych znalazł tego drugiego na dystansie, a ten celnie przymierzył.

Później punkty zdobył z kolei Szymon Kiwilsza, który znów rozegrał bardzo dobre spotkanie -łącznie przy swoim nazwisku zapisał 21 punktów, myląc się tylko jeden raz z gry (10/11). Do tego zebrał z tablic 10 piłek, notując kolejne double-double. Pod koniec tej części - po dobrych akcjach Filipa Zegzuły - było już nawet 70:50.

Po trzydziestu minutach wszystko wyglądało dla nas bardzo dobrze. Na tablicy wyników było 52:70, bowiem dwa punkty dla gospodarzy zdobył jeszcze Kacper Rojek. Na początku ostatniej odsłony spotkania rywale zaczęli ponownie odrabiać straty. Wtedy znów sprawy w swoje ręce wziął jednak Szymon Kiwilsza.

Z kolei gdy za trzy punkty przymierzył Jakub Ulczyński, znów prowadziliśmy zdecydowanie - 77:58. Gracze trenera Andrzeja Bartosza nie zamierzali jednak się poddawać. Gdy prowadziliśmy 80:63, znów niestety stanęliśmy w miejscu. Po stronie rywali punktowanie rozpoczęli Stanisław Heliński oraz Łukasz Kłaczek.

Z kolei my - do samego końca - przez prawie 4,5 minuty zdobyliśmy już tylko dwa „oczka”. W tym czasie popełniliśmy kilka stosunkowo prostych błędów w postaci niecelnych rzutów oraz strat. Takich fragmentów oraz przestojów musimy się w kolejnych spotkaniach bardzo mocno wystrzegać.

Tym razem wynik był już dla nas bowiem bardzo bezpieczny, jednak gdyby nasza przewaga była niższa, ostatnie minuty mogłyby być jednak dość nerwowe, a tego bardzo nie chcemy. Tym bardziej, że miejsc na potknięcia w zasadzie już nie ma, jeśli chcemy być w czołowej czwórce po rozegraniu sezonu zasadniczego.

W Katowicach znów mieliśmy pewne problemy z trafianiem z dystansu. Co z kolei cieszy, to na pewno cały czas dobra forma Szymona Kiwilszy. Po nieco słabszym starciu z ekipą z Kołobrzegu, nasz środkowy znów udowodnił, że jest jednym z najwartościowszych zawodników na swojej pozycji w całej lidze.

AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 70:82 (18:25, 17:25, 17:20, 18:12)

AZS AWF Mickiewicz Romus: Kacper Rojek 12, Tomasz Krzymiński 8, Mikołaj Ratajczak 8 (10 zb.), Jakub Nowak 4, Daniel Oladapo 4 - Łukasz Kłaczek 17 (11 zb.), Stanisław Heliński 9, Kajetan Kuczawski 5, Mateusz Żebrok 3.

Enea Abramczyk Astoria: Szymon Kiwilsza 21 (10 zb.), Filip Zegzuła 12, Damian Jeszke 9, Filip Małgorzaciak 9, Jakub Ulczyński 5 - Piotr Wińkowski 9, Andre Walker 7, Michał Pluta 3, Piotr Śmigielski 3, Kacper Burczyk 2, Mateusz Kaszowski 2.