Czwarty domowy mecz w 2023 roku i czwarta porażka. Nie tak wyobrażaliśmy sobie pierwszy i jednocześnie ostatni domowy mecz w lutym. Trefl Sopot od początku do końca kontrolował boiskowe wydarzenia i zasłużenie wygrał z nami 91:80.

Znów bardzo źle weszliśmy w spotkanie, co spowodowało, że w jego dalszych fragmentach musieliśmy gonić wynik, a to zawsze kosztuje sporo sił. Tak samo było i tym razem, bowiem po pierwszych 10 minutach mieliśmy już aż szesnastopunktową stratę do drużyny dowodzonej przez trenera Żana Tabaka. Trefl punktował nas raz po raz, a w bydgoskiej hali bardzo dobrze czuł się Andrzej Pluta, który w całym meczu uzbierał 11 punktów - wszystkie zdobywając w I kwarcie.

My natomiast nie trafialiśmy nieraz prostych rzutów, co spowodowało, że nie potrafiliśmy regularnie odpowiadać na ciosy zadawane nam przez rywali. W drugiej kwarcie wyglądało to już nieco inaczej, ale bezpieczna przewaga, którą Trefl zbudował, pozwoliła mu cały czas w pełni kontrolować wydarzenia na parkiecie. Pod koniec pierwszej połowy traciliśmy osiem punktów, ale dobry finisz rywali - a konkretnie Jarosława Zyskowskiego - spowodował, że na przerwę schodziliśmy przy wyniku 39:51.

Po zmianie stron rzuciliśmy się do odrabiania strat i po udanej akcji 2+1 Pauliusa Petrileviciusa było tylko 48:53. Jak się jednak później okazało, tego dnia to było wszystko, na co było nas stać. Momentalnie bowiem zza łuku odpowiedział nam Garrett Nevels. Chcieliśmy zrobić to samo, ale z dystansu pudłowali Ben Simons i Myke Henry. Wtedy z narożnika przymierzył Rolands Freimanis, a po fatalnym wznowieniu z naszej strony, dwa punkty dla sopocian dorzucił Błażej Kulikowski i było 63:50 dla Trefla. Tej przewagi już nie odrobiliśmy, ani nawet nie zbliżyliśmy się na tyle, by goście mogli poczuć z naszej strony jakiekolwiek zagrożenie.

W ostatniej kwarcie koszykarze z Trójmiasta utrzymali bezpieczny dystans do samego jej końca. Bardzo dobrze w tej części funkcjonowali Cameron Wells i Ivica Radić, który pod koszami toczył korespondencyjny pojedynek z naszym Pauliusem i indywidualnie były to jedyne starcia, w których którykolwiek z naszych graczy dotrzymywał kroku rywalowi ze swojej pozycji. Dobry mecz naszego centra i powrót do gry Łukasza Frąckiewicza to tak naprawdę jedyne aspekty, które mogą cieszyć po tym meczu, przegranym ostatecznie 80:91.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Trefl Sopot 80:91 (12:28, 27:23, 17:18, 24:22)

Enea Abramczyk Astoria: Paulius Petrilevicius 21, Mike Smith 15, Benjamin Simons 11, Myke Henry 8, Daniel Szymkiewicz 8 - Nathan Cayo 9, Igor Wadowski 6, Łukasz Frąckiewicz 2, Aleksander Lewandowski 0.

Trefl: Ivica Radić 21 (10 zb.), Michał Kolenda 18, Cameron Wells 14, Jarosław Zyskowski 9, Garrett Nevels 8 - Andrzej Pluta 11, Rolands Freimanis 8, Błażej Kulikowski 2.