Po ostatnim bardzo nieudanym sezonie, zespół Trefla Sopot przeszedł przed trwającymi rozgrywkami gruntowną przebudowę. Wydaje się jednak, że najważniejsza zmiana nastąpiła na stanowisku head coacha, które po dziesięciu latach przerwy w trójmiejskim klubie ponownie objął chorwacki szkoleniowiec, Żan Tabak. 52-letni trener zbudował bardzo mocny skład, który od początku grał na miarę pokładanych w nim nadziei. W Sopocie nastąpiło także kilka zmian - jedne wymuszone były problemami z kontuzjami, inne zaś względami sportowymi.

Na początku sezonu liderami zespołu na obwodzie byli Glynn Watson i Cameron Wells. Dobra wiadomość dla nas może być więc taka, że pierwszego z tej dwójki nie ma już w Treflu, a to właśnie on w październikowym meczu z nami wiódł prym, notując świetną linijkę statystyczną (19 punktów - 8/10 z gry, 5 asyst, 4 przechwyty). Pojawienie się w Sopocie Garretta Nevelsa oraz wyleczona kontuzja Jeana Salumu spowodowały, że władze klubu zdecydowały się na rozstanie z Watsonem, zatrzymując jednocześnie w ekipie bardziej doświadczonego Wellsa.

Obecnie Treflowi liderują więc Nevels i Salumu, ale siła naszych piątkowych rywali to oczywiście nie tylko wspomniany duet. Żan Tabak do swojej dyspozycji ma również reprezentantów Polski - Jarosława Zyskowskiego, Michał Kolendę oraz Andrzeja Plutę, który przecież w poprzednim sezonie bronił naszych barw. Z kolei w strefie podkoszowej są także znani i doświadczeni z polskich parkietów Rolands Freimanis i Ivica Radić. Coraz bliższy powrotu do gry jest również Wesley Gordon, który do momentu odniesienia urazu, był jednym z najlepszych centrów w całej Energa Basket Lidze.

W ostatnich dwóch meczach Trefla w rozgrywkach ENBL środkowy jeszcze nie zagrał (był jednak w składzie meczowym), ale niewykluczone, że spotkanie w SISU Arenie będzie dla niego pierwszym po ponad dwumiesięcznej przerwie. To oczywiście nie byłaby dla nas wymarzona wiadomość, gdyż w październiku zanotował przeciwko nam 14 punktów, 11 zbiórek i aż 5 bloków. Trudno jednak przewidzieć, w jakiej formie będzie 28-latek po tak długiej pauzie meczowej.

My mocno liczymy natomiast na to, że pójdziemy za ciosem. Ostatnio wygraliśmy bowiem bardzo ważne starcie w Gliwicach, w dodatku radząc sobie praktycznie w całej czwartej kwarcie bez Myke’a Henry’ego, który w styczniu był zdecydowanym liderem naszej drużyny, ale co nie przekładało się na nasze wyniki. Przeciwko GTK naszego najlepszego strzelca zabrakło w kluczowych fragmentach, ale dobrze w roli lidera zaprezentował się wtedy między innymi Mike Smith, który brał na siebie ciężar gry w bardzo ważnych momentach.

Mamy więc wielkie nadzieje na to, iż Henry ponownie zrobi bardzo dobrą robotę przy Toruńskiej 59 (ostatnie trzy domowe mecze kończył ze zdobyczami na poziomie 24, 33 i 30 punktów), ale że w ślad za nim pójdą także inni nasi zawodnicy, co spowoduje, że nawiążemy wyrównaną walkę z dużo wyżej notowanym rywalem i być może pokusimy się o sensację. Początek piątkowego spotkania o godzinie 17:30. Gorąco zachęcamy do przyjścia do SISU Areny, ale kto nie będzie mógł, czekać na niego będzie transmisja w Polsacie Sport Extra.