Ekipa z Przemyśla zawitała do Bydgoszczy bez Maximilliana Egnera, a i tak sprawiła nam olbrzymie problemy. Niedźwiadki wygrały z nami walkę na tablicach, trafiły też więcej trójek, ale ostatecznie zdołaliśmy obronić SISU Arenę i wygraliśmy 78:75.

Już w pierwszej kwarcie koszykarze z Przemyśla postawili nam bardzo trudne warunki. Przede wszystkim dlatego, że byli niezwykle skuteczni. W trakcie pierwszych dziesięciu minut zapisali oni na swoim koncie aż 26 punktów, przy bardzo dobrej skuteczności w rzutach z gry (12/17), a także o cztery zbiórki więcej niż my. Po naszej stronie aktywni byli Filip Zegzuła i Filip Małgorzaciak, ale to było za mało.

Może druga odsłona w wykonaniu gości nie była już tak rewelacyjna, ale w naszym niestety także nie... Mieliśmy olbrzymie problemy zwłaszcza ze skutecznością z gry, a Niedźwiadki dla porównania cały czas wyglądały w tym aspekcie bardzo dobrze. Co więcej, podopieczni trenera Petara Zlatanovicia niemal nieustanie „skakali nam po głowach”...

Już po dwudziestu minutach mieli oni na swoim koncie osiem zbiórek w ataku, podczas gdy my łącznie zaledwie dziesięć (rywale w pierwszej połowie uzbierali ich łącznie 21)... Jeśli więc nie potrafiliśmy ograniczyć ich poczynań na tablicach, nie można dziwić się temu, że po dwóch kwartach przegrywaliśmy w SISU Arenie różnicą aż dziesięciu „oczek” - 33:43.

Minęło trzy i pół minuty kolejnej kwarty i na tablicy było już 39:52. W grze obu ekip nic się bowiem nie zmieniło. Przyjezdni cały czas grali skutecznie i agresywnie w obronie, z czym my nie potrafiliśmy sobie poradzić. Wtedy jednak coś drgnęło w naszych szeregach. Dużo dało wejście Mateusza Kaszowskiego, a także skuteczne akcje Filipa Małgorzaciaka.

Gdy z kolei rzuty dwa wolne trafił Szymon Kiwilsza, było już tylko 50:54. Od tej pory spotkanie nabrało rumieńców, a my wreszcie zaczęliśmy wyglądać jak zespół, który wprost mówi o awansie. Ostatecznie po trzech kwartach było zaledwie 58:59, zatem od momentu, gdy rywale prowadzili już trzynastoma punktami, zanotowaliśmy zryw 19:7.

W trakcie ostatnich dziesięciu minut obie drużyny miały swoje szanse, by przechylić szale na swoja stronę. Prowadzenie w tej części zmieniało się parokrotnie, ale ostatecznie to my lepiej wyszliśmy z tej wojny nerwów. Kilka razy zagraliśmy też ładnie i składnie, w czym największa zasługa duetu Walker-Kaszowski. Nasi playmakerzy dobrze się uzupełniali.

Walker miał nawet szansę na zamknięcie tego spotkania, ale dwa razy jego rzuty dystansowe, mimo że oddawane z dobrych pozycji, nie wpadły do kosza. Jego drugą niecelną próbę - oddawaną na pół minuty przed końcem, przy stanie 75:73 - zebrał jednak Szymon Kiwilsza i popisał się akcją 2+1, trafiając z faulem bardzo sytuacyjny rzut.

W całym spotkaniu z dobrej strony pokazali się dwaj nasi rezerwowi. Walker i Kaszowski dali dużo dobrej energii oraz jakości z ławki i bez ich wkładu, zwycięstwo byłoby niemożliwe. Rywale rozegrali jednak w Bydgoszczy bardzo dobry mecz i naprawdę niewiele im zabrakło, by w SISU Arenie sprawić nie lada niespodziankę.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Niedźwiadki Chemart Przemyśl 78:75 (19:26, 14:17, 25:16, 20:16)

Enea Abramczyk Astoria: Filip Małgorzaciak 24, Szymon Kiwilsza 14, Filip Zegzuła 11, Damian Jeszke 4, Jakub Ulczyński 0 - Mateusz Kaszowski 12, Andre Walker 10, Kacper Burczyk 2, Piotr Śmigielski 1, Piotr Wińkowski 0.

Niedźwiadki Chemart Przemyśl: CJ Wilson 18, Sebastian Rompa 14, Michał Chrabota 10, Szymon Janczak 8, Rafał Serwański 0 - Mateusz Szczypiński 9, Łukasz Uberna 8, Mark Mboya Kotieno 4, Maciej Puchalski 4.