Po wielkich męczarniach w pierwszej połowie, po powrocie z szatni nie pozostawiliśmy ekipie z Krakowa żadnych złudzeń. Drugie dwadzieścia minut spotkania wygraliśmy aż 53:28, co pozwoliło nam triumfować w całym starciu 97:66. Świetne wejścia z ławki w tym meczu mieli Mateusz Kaszowski oraz Kacper Burczyk.

W pierwszej połowie sami tak naprawdę zafundowaliśmy sobie spore nerwy. Bardzo ambitnie grający goście nie odpuszczali ani na chwilę. W kwarcie numer jeden - po dobrej akcji Jana Piliszczuka - ekipa spod Wawelu prowadziła już nawet 16:10. Wtedy jednak wzięliśmy się do pracy. Punkty Jakuba Ulczyńskiego oraz Piotra Wińkowskiego pozwoliły nam złapać kontakt, a trójki Andre Walkera i Mateusza Kaszowskiego wyprowadziły nas na czteropunktową przewagę - 22:18.

W drugiej kwarcie kontynuowaliśmy dobra grę i poszliśmy za ciosem. Zdobyliśmy aż dziewięć „oczek” z rzędu i... stanęliśmy w miejscu, ponownie pozwalając naszym rywalom na to, by ci uwierzyli w siebie. Wszystko zaczęło się od faulu Damiana Jeszke na Kacprze Mąkowskim, po którym skrzydłowy krakowian trafił trzy rzuty osobiste. Później swoje klepki w SISU Arenie odnaleźli jeszcze Jan Śmiglak oraz Jan Piliszczuk i na tablicy wyników znów zrobiło się goręcej.

Ostatecznie po dwudziestu minutach prowadziliśmy jednak 44:38, bowiem pod koniec pierwszej połowy - dzięki dobrym akcjom Ulczyńskiego i Jeszke - zdołaliśmy odpowiedzieć rywalom, ale złą informacją dla naszego zespołu na pewno był uraz, którego jeszcze w pierwszej kwarcie doznał Filip Małgorzaciak. To właśnie on był powodem tego, że w trakcie drugiej części starcia nasz lider ani na moment nie pojawił się na parkiecie.

Pierwsza połowa trzeciej ćwiartki należała z kolei do Kacpra Mąkowskiego. Skrzydłowy AZS-u AGH świetnie czuł się w bydgoskiej hali, zdobywając osiem puntów (trafił w tym dwie trójki). Efekt tego był taki, że nie byliśmy w stanie odskoczyć, męcząc się niebywale. Celna trójka Mateusza Kaszowskiego dała nam pięć punktów zapasu. Później zza łuku trafiali jeszcze Filip Zegzuła i Jakub Stupnicki, więc po trzech kwartach nadal prowadziliśmy, ale dołożyliśmy do swojej przewagi tylko dwa „oczka”, wygrywając tę część 19:17.

W ostatniej części gry od początku narzuciliśmy swój styl i po wsadzie Piotra Wińkowskiego wyszliśmy na 17-punktowe prowadzenie. I widać było, że to bardzo wyraźnie nas odblokowało. Do końca spotkania nie było już bowiem żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. Swoje prowadzenie powiększaliśmy tak naprawdę z każdą kolejną akcją, a trener Krzysztof Szubarga dał szansę wszystkim graczom, których miał w składzie meczowym. Ostatecznie więc w tej części zdobyliśmy aż 34 punkty, tracąc ich zaledwie 11.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – AZS AGH Kraków 97:66 (22:18, 22:20, 19:17, 34:11)

Enea Abramczyk Astoria: Szymon Kiwilsza 12, Jakub Ulczyński 12, Filip Zegzuła 12, Filip Małgorzaciak 5, Damian Jeszke 4 - Mateusz Kaszowski 17, Kacper Burczyk 13, Andre Walker 8, Jakub Stupnicki 7, Piotr Wińkowski 7, Maciej Zabłocki 0.

AZS AGH: Rafał Komenda 16, Kacper Mąkowski 15, Jan Piliszczuk 10, Damian Ciesielski 5, Mateusz Orłowski 2 - Dawid Golus 8, Jan Śmiglak 7, Bartosz Leśniak 3, Damian Dyrda 0, Przemysław Nowicki 0, Michał Spinczyk 0.