Za naszym zespołem bardzo trudne starcie. Ale doskonale wiedzieliśmy, że tak właśnie będzie. Decka w tym sezonie prezentuje się bardzo dobrze, a ostatnio rozgromiła beniaminka z Międzychodu. W SISU Arenie prowadzenie zmieniało się wielokrotnie (12 razy, dziewięciokrotnie na tablicy był remis), a po ostatniej syrenie regulaminowego czasu na tablicy było 80:80. W dogrywce udowodniliśmy swoją wartość, triumfując ostatecznie 95:90.

Na początku meczu szybko narzuciliśmy rywalom swój styl gry. Po punktach Damiana Jeszke prowadziliśmy już 13:4 i o czas zmuszony był poprosić trener pelplinian, Dariusz Kaszowski. Przerwa mobilizująco podziałała zwłaszcza na Patryka Kędla i Mariusza Konopatzkiego, bo to oni dali ekipie przyjezdnej sygnał do ataku. Po I kwarcie na tablicy było zaledwie 19:18, bo niesamowitą trójką popisał się jeszcze Roman Janik.

Decka z każdą kolejną akcją zyskiwała pewność siebie i już na początku drugiej odsłony wyszła na prowadzenie. W tej części drużyna z Kociewia świetnie dysponowana była zwłaszcza w rzutach z dystansu. Zza łuku trafiali Tymon Szymański, Wojciech Dzierżak, Filip Stryjewski oraz Mariusz Konopatzki, który dwukrotnie dziurawił nasz kosz zza linii 6,75. W pewnym momencie Decka prowadziła już 39:33, ale nie załamaliśmy się.

Jeszcze przed przerwą zdołaliśmy odzyskać prowadzenie. Kluczowe były także trójki, którymi odpowiedzieliśmy na trafienia rywali. Swoje klepki odnaleźli Filip Zegzuła, Mateusz Kaszowski i Damian Jeszke. Dzięki temu po dwudziestu minutach na tablicy było 45:42. Ale po zmianie stron powtórzył się scenariusz z początku spotkania. Znów szybko odskoczyliśmy, by dać się dogonić. Od momentu, gdy za trzy trafił Mateusz Kaszowski (53:44), totalnie stanęliśmy w miejscu.

Co gorsze, do końca trzeciej kwarty pozostawało wtedy ponad 8,5 minuty gry. Nasz zastój, z niewielkimi wyjątkami, trwał do samego końca tej odsłony, a zawodnicy Dariusza Kaszowskiego znów nabrali wiatru w żagle. Dla nas nie do zatrzymania był wtedy zwłaszcza Filip Stryjewski. To w głównej mierze dzięki niemu po trzydziestu minutach goście prowadzili w SISU Arenie 60:59.

Czwarta kwarta to był prawdziwy horror. Bardzo długo musieliśmy gonić wynik spotkania. Wydawało się w pewnym momencie, że stratę będzie niezwykle trudno odrobić. Na 5,5 minuty przed końcem ostatnich dziesięciu minut - po celnej trójce Thomasa Davisa - Decka prowadziła 72:65. Nie załamało nas to jednak i zaczęliśmy mozolnie odrabiać straty. Jeszcze na dwie minuty przed końcem rywale mieli sześć oczek więcej, ale wtedy popis dał Mateusz Kaszowski.

Nasz rozgrywający nie mylił się na linii rzutów wolnych, a przy wyniku 77:80 przeprowadził decydującą o dogrywce akcję. Po niecelnej trójce Filipa Zegzuły, miał piłkę w rękach. I choć spudłował swój layup po wejściu pod kosz, to chwilę później wprost wyrwał piłkę z rąk Patryka Kędla, pobiegł za linię rzutów za trzy i trafił z kąta 45 stopni. Akcję na wygraną przeprowadzał Filip Stryjewski, ale nie była ona udana, a dobijający jego próbę Konopatzki do spółki z Szymańskim zrobili to już po czasie, więc do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

W tej udowodniliśmy już swoją wyższość. Prym w tej części wiódł zwłaszcza Piotr Śmigielski, który zapewnił nam kolejne dwa punkty do ligowej tabeli. Mimo że był to mecz z dogrywką, obaj trenerzy rotowali składami w takim stopniu, że żaden z graczy nie spędził na parkiecie więcej niż 40 minut. Gościom liderował w tym meczu Patryk Kędel, który był bliski perfekcyjnego meczu w ataku. Zdobył 28 punktów (7/7 za dwa, 2/3 za trzy i 8/9 z linii rzutów wolnych), dokładając do tego 5 zbiórek. Z kolei u nas najlepiej spisali się Kaszowski i Śmigielski (odpowiednio 22 i 21 punktów).

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Decka Pelplin 95:90 (19:18, 26:24, 14:18, 21:20, d. 15:10)

Enea Abramczyk Astoria: Mateusz Kaszowski 22, Damian Jeszke 13 (11 zb.), Filip Małgorzaciak 13, Szymon Kiwilsza 8, Filip Zegzuła 6 - Piotr Śmigielski 21, Kacper Burczyk 5, Piotr Wińkowski 5, Jakub Ulczyński 2, Jakub Stupnicki 0.

Decka: Patryk Kędel 28, Filip Stryjewski 20, Thomas Davis 13, Roman Janik 3, Aleksy Janiec 2 - Mariusz Konopatzki 14, Tymon Szymański 7, Wojciech Dzierżak 3, Michał Sadło 0.