Przed tym spotkaniem dla wszystkich fanów i koszykarzy Astorii liczył się jeden fakt. Gdyby dzisiaj zwycięstwo odniosła nasza drużyna, a ekipy z Poznania i Pruszkowa zaliczyłyby porażki, to już moglibyśmy cieszyć się z utrzymania naszej drużyny na zapleczu ekstraklasy. Niestety tylko dwa ostatnie warunki zostały spełnione i na ostateczny werdykt musimy jeszcze poczekać przynajmniej do następnego tygodnia.

Mecz rozpoczął się bardzo ofensywnie z obu stron. Obie ekipy trafiały często zza łuku, a szczególnie skuteczny po stronie Sokoła był Damian Pieloch (aż 14 punktów w 1 kwarcie). Po naszej stronie w mecz bardzo dobrze weszli Marcin Kowalewski i Sebastian Laydych co dało nam minimalną stratę po pierwszej ćwiartce (25:21).

W drugiej części wynik oscylował w podobnych granicach punktowych. Nasi gracze nie pozwalali na odskoczenie na wyraźną przewagę ekipie gospodarzy i przede wszystkim poprawili obronę w stosunku do pierwszej kwarty. Ostatecznie Sokół wygrał te 10 minut w stosunku 13:11 i cała pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 38:32.

Zaraz po przerwie czarno-czerwoni ruszyli do odrabiania strat. Na przestrzeni 4 minut Sebastian Laydych i Piotr Robak zdobyli łącznie 10 punktów i Astoria prowadziła już 41:44. Niestety ta przewaga na naszą korzyść nie trwała zbyt długo, ponieważ pełnię swoich umiejętności zaczął prezentować rozgrywający gospodarzy Michał Baran, który po 3 kwartach miał już na swoim koncie 20 oczek.  Sokół Łańcut natychmiast ruszył do ataku i utrzymał swoją przewagę sprzed przerwy prowadząc 7 punktami (59:52).

Ostatnia kwarta nie zakończyła pomyślnie naszego meczu. Niemoc strzelecka zaczęła nękać graczy Astorii i dopiero w 35 minucie rzutem z dystansu Paweł Lewandowski zdobył dla nas pierwsze punkty w tej ćwiartce. Już 3 minuty później Sokół osiągnął najwyższe tego dnia 18 punktowe prowadzenie i jasne było, że koszykarze z grodu nad Brdą nie zapewnią sobie jeszcze tego dnia utrzymana w 1 lidze. Ostatecznie Astoria Bydgoszcz przegrała w Łańcucie z Sokołem 78:63.


To co zbudowało korzyść ekipie z Łańcuta to zatrzymywanie naszych kontrataków, po których zawodnicy Astorii nie zdobyli w sobotni wieczór żadnych punktów. Dodatkowo gospodarze trafili o 3 rzuty z dystansu więcej oraz lepiej funkcjonowała u nich gra zespołowa (asysty 19-11). Nasza drużyna natomiast lepiej czuła się przy elemencie zbiórek i dzięki temu zdobyliśmy o 10 oczek więcej w punktach z drugiej szansy.


W ekipie Astorii punkty zawodników rozkładały się wyjątkowo równomiernie, jednak zabrakło precyzji przy wykańczaniu rzutów (37.9% z gry). Najwięcej do dorobku drużyny dorzucili Marcin Kowalewski (14 punktów z jednak 14 rzutów), Sebastian Laydych (10 punktów, 2/4 za 3), Paweł Lewandowski (9 punktów, 3/5 z dystansu) oraz Piotr Robak (9 punktów, 4/5 za 2, 5 asyst, 2 przechwyty, eval 16- najwyższy w całej drużynie). Po bronionej stronie boiska największe problemy mieliśmy z zatrzymaniem trójki Michał Baran (20 punktów, 6/8 z gry w tym 4/5 za 3, 5 asysty, 3 straty i 2 przechwyty), Łukasz Pacocha (17 punktów, 6/8 za 2, 5/6 za 1 i 5 asyst) i Damian Pieloch (15 punktów z 12 rzutów, 4/9 z dystansu).

Sobotnie wyniki (porażki Znicza i Politechniki) powodują, że Astoria Bydgoszcz jest coraz bliżej upragnionego bezpiecznego 10. miejsca. Sytuacja ukształtowała się następująco, że każde nasze kolejne zwycięstwo lub przegrana drużyny Znicza Pruszków i Politechniki Poznań będzie oznaczać nasze utrzymanie na zapleczu ekstraklasy bez rozgrywania dodatkowych spotkań play-out.

Kolejne dwa mecze koszykarze Astorii rozegrają ponownie na własnym parkiecie. Najbliższe już w sobotę 15 marca z wiceliderem tabeli MOSiR PBS Bank KHS Krosno (godz. 18.00).



PTG Sokół Łańcut - Astoria Bydgoszcz 78:63 (25:21, 13:11, 21:20, 19:11)

Sokół:
Baran 20, Pacocha 17, Pieloch 15, Pisarczyk 10, Miś 4 oraz Fortuna 5, Klima 4, Młynarski 3, Balawender 0

Astoria: Kowalewski 14, Laydych 10, Robak 9, Lewandowski 9, Bierwagen 8 oraz Szyttenholm 5, Małgorzaciak 5, Milczyński 3, Barszczyk 0, Obarek 0, Rąpalski 0