Wczorajszy rywal Astorii jest bliskim sąsiadem naszych koszykarzy w ligowej tabeli. Niekorzystny wynik boli tym bardziej, że przez to obie ekipy zrównały się punktami i jest to bardzo istotne w kontekście walki o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy.

Mecz rozpoczął się na naszą wyraźną korzyść. Dwóch podstawowych obwodowych Astorii, Lewandowski i Robak trafili po rzucie z dystansu i nasza przewaga w 4 minucie wynosiła już 2:11. Po czasie wziętym przez gospodarzy, rzucanie nadzwyczaj dobrze zaczęło wychodzić Michałowi Kwiatkowskiemu (6 punktów w pierwszej kwarcie) i tą niezwykle ofensywną kwartę zakończyliśmy minimalnym zwycięstwem 24:28.

Druga kwarta nie była już dla nas tak udana. W prawdzie jej wynik akcją 2+1 rozpoczął Laydych, ale kolejne punkty Astoria zdobyła dopiero po 7.30 min. czystej gry. W tym czasie Spójnia zaliczyła fragment 17-0 i wynik widniejący na tablicy nie napawał optymizmem (41:31). Kwartę wykończył Marcin Kowalewski celną trójką (10 punktów do przerwy) i rezultat wyglądał już nieco korzystniej przy zejściu do szatni (43:36).

Ku uciesze naszych kibiców, dla odmiany udanym fragmentem gry na początek drugiej połowy popisali się czarno-czerwoni. Zdobyli oni 9 punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie. Dalej skutecznie grał Marcin Kowalewski, jednak również po stronie Spójni atak był nadal napędzany za sprawą Jerzego Koszuty i Kwiatkowskiego. Przed decydującą partią posiadaliśmy więc tylko minimalną przewagę w postaci 3 punktów (56:59).

W ostatniej kwarcie zawodnicy obu zespołów udowodnili, że to spotkanie było dla nich priorytetem. Na parkiecie trwała zażarta walka punkt za punkt i ekipy wzajemnie wymieniały się prowadzeniem. Po celnej dobitce Laydycha, na niecałą minutę przed końcem był jeszcze remis (66:66).  Niestety decydujące minuty lepiej rozegrali gracze gospodarzy. Najpierw czwartą trójką w meczu popisał się Kwiatkowski (69:66), a po time-oucie Aleksandra Krutikowa, Jerzy Koszuta przechwycił piłkę i Spójnia zdobyła punkty w kontrataku. W ostatnich sekundach gospodarze celnie wykonywali rzuty, przyklepując w ten sposób cenne dla nich zwycięstwo. Ostatecznie Astoria przegrała więc po zaciętym meczu w Stargardzie Szczecińskim w stosunku 78:68. To co istotne w kontekście walki o utrzymanie, Astoria wygrała bezpośrednie starcie w dwumeczu (pierwsze spotkanie 80:68) i przy takiej samej liczbie zwycięstw na koniec sezonu, to bydgoszczanie będę wyżej w tabeli.


O porażce zaważyła nieskutecznie zagrana ostatnia minuta spotkania. W tym czasie gracze Astorii zaliczyli 2 straty z rzędu po przerwach na żądanie trenera Krutikowa (19 strat w całym spotkaniu). Dobrze nasza gra wyglądała dzisiaj jednak pod względem skuteczności (50% za 2 i 8 celnych trójek z 21 prób). Na naszą niekorzyść gracze Spójni rozegrali również bardzo dobry mecz pod względem rzutowym. O porażce czarno-czerwonych zadecydował też fakt przegranej zbiórki 31-24. Jest to o tyle zaskakująca statystyka meczu, że Spójnia od połowy 3 kwarty musiała radzić sobie bez jednego z podstawowych podkoszowych Łukasza Bodycha.

Solidne spotkanie po stronie Astorii rozegrali: Marcin Kowalewski (18 punktów, 6/11 z gry, 3/5 za 3), Piotr Robak (10 punktów z 8 rzutów, 4 zbiórki i  2 as.) oraz Dorian Szyttenholm (8 punktów, 7 zbiórek, +15 z nim na parkiecie, ale 5 fauli i 4 straty). Po stronie Spójni świetne zawody rozegrał Michał Kwiatkowski (23 punkty z 13 rzutów, 4 trójki), a wtórowali mu Marcin Stokłosa (17 punktów z 11 rzutów, 3 trójki, 4/4 za 1, 9 (!) asyst) i Jerzy Koszuta (14 punktów, 4 as., 3 przechwyty i 3 straty).

Kolejne spotkanie koszykarze Astorii rozegrają na własnym parkiecie, 18 stycznia (sobota) o godz. 18.00.

KS Spójnia Stargard Szczeciński - Astoria Bydgoszcz 78:68 (24:28, 19:8, 13:23, 22:9)

Spójnia:
Stokłosa 17, Koszuta 14, Pytyś 6, Bodych 4, Suliński 0- Kwiatkowski 23, Soczewski 10, Grudziński 4, Wróblewski 0, Ejsmont 0

Astoria: Kowalewski 18, Robak 10, Bierwagen 9, Szyttenholm 8, Lewandowski 5- Laydych 9, Małgorzaciak 9, Barszczyk 0, Obarek 0, Milczyński 0