O tym, że goście nie byli faworytem tego meczu wiadomo było już wcześniej. Oba zespoły walczą w obecnych rozgrywkach o zupełnie inne cele, jednak w obliczu braku w zespole Sokoła Klimy i Fortuny liczyliśmy na nawiązanie wyrównanej walki i w miarę korzystny rezultat. Niestety po raz kolejny gracze z Łańcuta okazali się dużo lepsi, podobnie jak to było w poprzednim spotkaniu kluczem do zwycięstwa okazała się wygrana zbiórka i bardzo dobra skuteczność z dystansu. Bydgoszczanie po niezłym początku właśnie po "trójkach" Pielocha i Młynarskiego zostali daleko z tyłu i mimo ambitnej gry nie potrafili zmniejszyć rozmiarów porażki. Trener Jarosław Zawadka widząc iż raczej w tym meczu za wiele nie ugramy dał więcej pograć zmiennikom, bowiem już w niedzielę o 17.00 czeka nas kolejny ciężki mecz, tym razem we własnej hali zagramy z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

 

Sokół Łańcut - MKS Dąbrowa Górnicza 97:71 (34:15; 24:25; 25:16; 14:15)

Sokół: Pieloch 23, Gawrzydek 20, Młynarski 18, Hałas 5, Baran 2 oraz Dubiel 13, Balawender 11, Czerwonka 3, Buszta 2, Mroziak 0, Jeger 0

Franz Astoria: Szyttenholm 14, Bierwagen 12, Małgorzaciak 8, Laydych 7, Lewandowski 4 oraz Fraś 15, Robak 6, Andryańczyk 5, Barszczyk 0