Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli miejscowi, którzy wykorzystując nonszalancję AZS-u wyszli na prowadzenie 7:3. Faworyzowany zespół gości szybko jednak zaatakował, ale jeszcze na 2 minuty przed końcem I kwarty prowadził zaledwie 16:18. Niestety w końcówce punkty zdobywali już tylko akademicy i „Asta” po pierwszych 10 minutach przegrywała 16:26.

Niemoc strzelecka bydgoszczan trwała przez kolejne 3 minuty II kwarty, aż wreszcie na parkiecie pojawił się debiutujący w naszym zespole Wojciech Fraś, który już w pierwszej akcji został faulowany, ale z dwóch rzutów osobistych trafił tylko jeden. Jak się później okazało do końca meczu przestrzelił jeszcze 9, choć i tak obok Mateusza Bierwagena był najjaśniejszym punktem naszego zespołu. Wobec słabej skuteczności połączonej ze stratami i wyraźnie przegraną zbiórką goście systematycznie powiększali swoją przewagę i na przerwę schodzili prowadząc 25:42.

Po zmianie stron Franz Astoria próbowała odrabiać straty, ale każdy zryw bydgoszczan napotykał na błyskawiczną odpowiedź gości, którzy zaprezentowali pełny wachlarz umiejętności koszykarskich. Dodatkowo piąte przewinienie otrzymał Sebastian Laydych, który nie może tego meczu zaliczyć do udanych. Co prawda na minutę przed końcem tej części spotkania po punktach Piotra Robaka zniwelowaliśmy straty do stany 50:60, ale ostatnie słowo należało do AZS-u, który przed finałową kwartą prowadził 50:64.

Początek 4 kwarty należał do bydgoszczan, którzy dzięki trafieniom Adriana Barszczyka i Mateusza Bierwagena zdobyli 6 „oczek” z rzędu, ale w odpowiedzi „trójki” trafili Małecki i Jakóbczyk i ponownie odzyskali bezpieczną przewagę. „Asta” nie składała jednak broni i wreszcie w 37 minucie odrobiła straty do stanu 70:73. Po czacie wziętym przez trenera Jarosława Krysiewicza goście zaatakowali ze zdwojoną siłą. Najpierw z łatwością punkty spod kosza zdobył Glabas, a chwilę później razem z Mazurem ukąsili bydgoszczan celnymi trafieniami zza łuku. „Asta” miała jeszcze szansę na odwrócenie losów spotkania, ale niestety gracze Jarosława Zawadki nie grzeszyli skutecznością z linii rzutów wolnych. Mimo to jeszcze na 17 sekund przed końcem przegrywaliśmy tylko 78:81, ale ostatnie słowo należało do zawodników z Kutna i to oni wygrali w Bydgoszczy 81:85.

Dzisiejszy mecz był jak najbardziej do wygrania. Gdyby gracze Franz Astorii wykorzystali choćby połowę z nietrafionych wolnych to wynik mógłby być korzystny dla bydgoszczan. Na pewno nie bez znaczenia był fakt, iż sędziowie odgwizdali naszym graczom aż trzy przewinienia techniczne. Nie wiele pograł sobie Sebastian Laydych, który w 12 minut złapał 5 fauli. Z drugiej jednak strony bardzo dobrze zastąpił go debiutujący w naszym zespole Wojciech Fraś, aczkolwiek nad skutecznością z linii rzutów wolnych musi sporo popracować. Ogólnie zespół Franz Astorii pokazał charakter, zostawił wiele zdrowia na parkiecie i co najważniejsze nie uląkł się znacznie mocniejszego rywala, będąc szczególnie w drugiej połowie zespołem lepszym.

 

Franz Astoria Bydgoszcz – AZS WSGK Polfarmex Kutno 81:85 (16:26; 9:16; 25:22; 31:21)

Franz Astoria: Bierwagen 25, Lewandowski 16, Szyttenholm 9, Robak 5, Laydych 2 oraz Małgorzaciak 11, Fraś 10, Barszczyk 3, Szafranek 0, Rąpalski 0

AZS WSGK Polfarmex: Małecki 16, Dłuski 15, Bręk 13, Mazur 12, Glabas 8 oraz Jakóbczyk 10, Trepka 5, Szwed 3, Rduch 3

Sędziowie: Paweł Baran, Mateusz Tychowski, Grzegorz Adamkiewicz

Widzów: 550