Astoria w niedzielę musiała sobie radzić na parkiecie w Radomiu bez Sebastiana Laydycha. Strefa podkoszowa nie była jednak głównym powodem naszej porażki. Rezerwy Rosy w prawdzie wygrały kwestię zbiórek 40-37, ale najważniejszy był fakt, że skrupulatnie wykorzystywali nasze luki obronne, często punktując po penetracji, a także zza łuku. Na nic zdał się więc świetny występ Filipa Czyżnielewskiego, któremu wtórował Patryk Gospodarek, bo Asta pozwoliła rywalom na 51.5% skuteczności z gry. Kolejny raz decydująca okazała się ostatnia kwarta meczu, którą także przegraliśmy i na wyjazdowe zwycięstwo w bieżącym sezonie będziemy musieli jeszcze zaczekać.

Czarno-czerwoni w nie najlepszy sposób rozpoczęli pojedynek z Rosą. Gospodarze szybko zaczęli wypracowywać przewagę i po 4 minutach prowadzili już 17:7. Astoria dopiero z biegiem czasu zaczęła się rozkręcać i dużo lepiej konstruować swoje akcje w ataku. Z pewnością ułatwiło to wejście na parkiet Czyżnielewskiego, który natychmiast dał efekt dodatniej wartości na parkiecie. Filip ustabilizował naszą grę na deskach, a na dodatek zaczął zdobywać bardzo cenne punkty, przez co nasza drużyna zatrzymała natarcie rywali.

Druga kwarta była tego dnia najlepsza w naszym wykonaniu. Skuteczne akcje Czyżnielewskiego i Gospodarka poprowadziły nasz „run” 11:0, przez co zbliżyliśmy się do Rosy na zaledwie 1 punkt. Astoria skutecznie wyprowadzała swoje szybkie ataki, a w obronie nie pozwalała na łatwe punkty gospodarzom i ostatecznie objęliśmy nawet prowadzenie. Skutecznie przedzierać się w pomalowane zaczął też nasz kapitan, Mateusz Bierwagen, co do przerwy dało nam przewagę 42:40.

Niestety po powrocie na parkiet po 15-minutowej przerwie, Rosa zaczęła łapać ponownego wiatru w żagle. U gospodarzy oprócz zawodników z ekstraklasy, czyli Filipa Zegzuły i Maciej Bojanowskiego, zaczęli seryjnie punktować gracze, którzy dotychczas nie stanowili o sile tej ekipy. Mowa tutaj przede wszystkim o Szymonie Szymańskim, który zaliczał swój najlepszy mecz w I lidze. Astoria zaliczała momenty dobrej koszykówki, ale to Rosa zaczęła przejmować losy spotkania i przed decydującą kwartą prowadziła 70:66.

Wszyscy kibice Astorii liczyli z pewnością, że tym razem bydgoszczanie zaprezentują się z bardzo dobrej strony w ostatniej kwarcie i przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak się niestety nie stało, ponieważ nadal nie mogliśmy zatrzymać ataku rywali, którzy zaczęli punktować nawet częściej, niż w co drugiej akcji, natomiast podopieczni Konrada Kaźmierczyka mieli dość długi przestój bez punktów. Rosa już na 5.35 min. przed końcem prowadziła 80:69 i potem bezpiecznie dowiozła zwycięstwo do końca. Gospodarze odnieśli więc drugie zwycięstwo w sezonie, wygrywając 93:85.

Naszym najlepszym zawodnikiem w niedzielę był oczywiście Filip Czyżnielewski, autor aż 20 punktów z zaledwie 9 rzutów, a do tego dołożył też 6 zbiórek, lecz przedwcześnie opuścił boisko ze względu na przekroczony limit fauli. Patryk Gospodarek zdobył tego dnia 23 punkty, na nieco gorszej, ale i tak bardzo dobrej skuteczności 8/13 z gry, dokładając do tego 4 asysty. U przeciwników nie mogliśmy sobie jednak poradzić z upilnowaniem Macieja Bojanowskiego (21 punktów, 6 zbiórek i 3 asysty), Filipa Zegzuły (15 punktów, 8 asyst i 5 zbiórek), oraz Szymona Szymańskiego (double-double 17 punktów i 12 zbiórek).

Teraz przed koszykarzami Astorii mecz przed własną publicznością. W najbliższą środę (16 października, godz. 19.00), podejmiemy MKS Znicz Basket Pruszków.

ACK UTH Rosa Radom - Astoria Bydgoszcz 93:85 (27:19, 13:23, 30:24, 23:19)

ACK UTH Rosa: Bojanowski 21, Szymański 17, Szczypiński 15, Zegzuła 15, Hajrić 8, Obarek 8, Sadło 6, Gos 3, Stanios 0, Sobuta 0

Astoria: Gospodarek 23, Czyżnielewski 20, Bierwagen 13, Fatz 12, Barszczyk 7, Szyttenholm 6, Motel 2, Krefft 2, Dąbek 0