Za sobotni pojedynek naszej ekipie należy wystawić najwyższą z możliwych ocen. Wobec nieobecności w składzie najlepszego strzelca drużyny Piotra Robaka, nieistotny był sposób zwycięstwa Astorii. Najważniejsze było odnieść wygraną, zainkasować do dorobku dwa punkty i to nam się udało! Kiedy w końcówce spotkania, czyli po kontroli wyniku przez znaczną część meczu przez czarno-czerwonych, wydawało się, że zwycięstwo wymyka się spod kontroli, wtedy podopieczni Konrada Kaźmierczyka zachowali zimną krew i w świetnym stylu doprowadzili do dogrywki! W niej Astoria okazała się dużo lepsza od przeciwnika i dowiozła zwycięstwo do końca. Dzięki temu nasza ekipa jest już pewna awansu do Play-offów, a na dodatek przed nami otworzyła się nawet pewna szansa na zajęcie 6. lokaty.

Już pierwsza połowa meczu była dla nas obiecująca. Punkty zdobywali Hubert Mazur i Dorian Szyttenholm, a gospodarze raczej byli zaskoczeni tak dobrą postawą przyjezdnych. Już w 3. minucie prowadziliśmy 12:7, żeby dać do zrozumienia, że tego dnia mamy ochotę powalczyć o dwa punkty i nie była to zwykła zapowiedź. Wśród gospodarzy świetnie grał jednak Tomasz Bzdyra, który rozgrywał prawdopodobnie najlepszą połowę w tym sezonie. Ten koszykarz już przed przerwą uzbierał dla GKS-u efektywne 21 punktów i to dzięki niemu gospodarze trzymali się remisowego wyniku. W naszych barwach dobrze grała bowiem cała drużyna, przede wszystkim rozgrywając akcje bardzo zespołowo (24 asysty w całym meczu!). Dosłownie przed przerwą trójkę ucelował Grod i dało nam to prowadzenie 45:39.

Druga połowa była jeszcze bardziej zacięta. W trzeciej części ciągle utrzymywaliśmy prowadzenie, a nawet nasi rezerwowi wnosili dużo pozytywów do gry zespołu. Bardzo dobre fragmenty mieli Karol Kutta i Adrian Barszczyk, którzy zbierali piłki i wyprowadzali szybkie kontry. Nasza przewaga zazwyczaj wynosiła dwa posiadania i w ten sposób po 30 minutach prowadziliśmy 67:63.

Prawdziwe emocje czekały nas dopiero w końcówce. Nagle gospodarze poczuli wiatr w żagle i nie dość, że zaskoczyli nas rzutami z dystansu, to na dodatek często wędrowali na linię osobistych. Tomasz Bzdyra nie grał już tak dobrze jak przed przerwą (głównie za sprawą naszej obrony), ale włączyli się jego pozostali koledzy. Na 5 min. przed końcem Astoria przegrywała już 72:76 i wydawało się, że spotkanie wymyka nam się spod kontroli, a zmęczenie i brak lidera daje się we znaki. Nic z tych rzeczy! Bydgoszczanie jakby ponownie poczuli swoją świeżość i zaciętość, a niezwykły fragment zaliczył Mikołaj Grod. Najpierw trafił on ważną trójkę, a zaraz potem dołożył dwa punkty i ponownie celny rzut z dystansu. Asta prowadziła więc 80:76 i to ona była bliżej zwycięstwa. W samej końcówce czwartej kwarty tyszanie wyrównali jednak wynik, a ostatnia minuta była bez punktów i w ten sposób w bonusie dostaliśmy dogrywkę.

W niej czarno-czerwoni pokazali już jednak prawdziwą klasę! Najpierw akcję 2+1 wykonał Barszczyk, chwilę potem znowu punktował Grod i wyszliśmy na prowadzenie 88:82. Tego korzystnego wyniku nie oddaliśmy już do samego końca! GKS przez naszą dobrą defensywę szukał rzutów z dystansu, ale te nie wpadały do kosza i Astoria notowała ważne zbiórki w obronie. Dzięki temu dwa punkty przyjechały do Bydgoszczy, bo ostatecznie pokonaliśmy gospodarzy 93:88!

Wobec absencji Piotra Robaka, nasza drużyna musiała zagrać zespołową koszykówkę i to się udało. Każdy z drużyny stanął na wysokości zadania i nie dość, że wypracowaliśmy sporo asyst, to każdy w naszej ekipie poza Piotrem Łucką zdobywał punkty. Najlepiej zagrali jednak Mikołaj Grod i Hubert Mazur, którzy uzbierali łącznie 43 punkty, 10 zbiórek, 6 asyst i 5 przechwytów. Dwucyfrowe zdobycze punktowe mieli także Adrian Barszczyk i Dorian Szyttenholm, a Paweł Lewandowski zainkasował świetne 9 asyst. Wśród gospodarzy bardzo dobre zawody rozgrywał Tomasz Bzdyra, autor 30 punktów z tylko 15 rzutów, ale po przerwie nie był już tak efektywny i skończył mecz przedwcześnie ze względu na limit przewinień.

Następne spotkanie Astoria rozegra w Artego Arenie już w najbliższą środę 23. marca o godz. 19:00. Będzie to zaległe spotkanie z XXIII kolejki i jeśli bydgoszczanie wygrają ten mecz minimum 7 punktami, to będą mieć duże szanse na zakończenie sezonu zasadniczego na 6. miejscu.

 

 

GKS Tychy – Astoria Bydgoszcz 88:93 (23:17, 16:28, 24:22, 19:15, dogr. 6:11)

GKS: Bzdyra 30 (3x3), Hałas 12 (2x3), Piechowicz 4, Deja 2, Szpyrka 2 oraz Dziemba 12 (1x3), Basiński 12 (2x3), Barycz 8 (1x3), Markowicz 6, Olczak 0

Astoria: Mazur 20 (2x3), Szyttenholm 13 (1x3), Barszczyk 12 (1x3), Laydych 9 (1x3), Lewandowski 7 (1x3, 9 as.) oraz Grod 23 (3x3, 4 prz.), Kutta 7, Fatz 2, Łucka 0