Nie w taki sposób nasi koszykarze wyobrażali sobie przebieg spotkania w Katowicach. W prawdzie bydgoszczanie zagrali w osłabieniu, ponieważ w spotkaniu nie mógł wystąpić Hubert Mazur, aczkolwiek nie może to służyć jako wytłumaczenie odniesionej porażki. Nawet bez swojego drugiego najlepszego strzelca, Astoria ciągle była faworytem spotkania i chcąc awansować do czołowej ósemki rozgrywek wydawało się to jako obowiązkowe zwycięstwo. Mickiewicz Romus Katowice do soboty wygrał zaledwie 2 pojedynki i w żadnym meczu nie grzeszył nadzwyczaj dobrą skutecznością. W naszym bezpośrednim pojedynku gospodarze zaskoczyli nas jednak bardzo dobrą ofensywą i już po trzech kwartach mieli na koncie rekordowe w sezonie 74 punkty. To najlepszy ofensywny wynik tej drużyny na przestrzeni bieżącego sezonu i świadczy nie tylko o dobrej skuteczności, ale także słabszej obronie Astorii. Nasza drużyna pozwoliła Mickiewiczowi na 10 celnych trójek w całym meczu i bardzo dobre 48% w rzutach z gry. Dla czarno-czerwonych okazało się to barierą nie do przeskoczenia.

Już od początku mecz nie układał się po naszej myśli. Gospodarze bardzo szybko trafili swoje pierwsze 4 trójki i prowadzili już 14:8. Wydawało się, że jest to zaledwie chwilowy przejaw dobrej postawy Mickiewicza, ale z biegiem czasu przewaga nawet urosła do granicy 7 punktów. Kiedy u nas zaczęli punktować obwodowi, to rywale szybko przechodzili do kontry i ponownie wypracowywali zapas punktowy. Po pierwszej kwarcie mieliśmy wynik 30:23.

W drugiej ćwiartce nie odrobiliśmy wcześniej straconych punktów, a stać nas było na tylko remisowy przebieg kwarty (19:19). W prawdzie w 12. minucie meczu po trójce Pawła Lewandowskiego objęliśmy nawet prowadzenie, ale Mickiewicz cały czas starał się nie załamywać stratą punktów, a po atakowanej stronie boiska skrupulatnie wypracowywał korzystne pozycje do rzutu. Wyjątkowo skuteczny był przede wszystkim Michał Kozak, który już do przerwy uzbierał 11 punktów i przy okazji rozdawał asysty. Do szatni schodziliśmy więc przy wyniku 49:42 dla gospodarzy.

Kibice Astorii z pewnością liczyli, że po przerwie już na dobre odwrócą się losy spotkania. Bydgoszczanie tym razem nie mogli cały czas zmniejszyć dystansu do rywali, którzy przede wszystkim dobrze zbierali piłki na atakowanej tablicy (18 takich zbiórek) i ponawiali akcje, a przy okazji bardzo dobrze dzielili się piłką (wygrane asysty 22-10). W pewnym momencie Mickiewicz zaliczył efektowny „run” 11:0 i doprowadził do rekordowej tego dnia przewagi 72:54. Już wtedy wiedzieliśmy, że o zwycięstwo tego dnia może być niezwykle ciężko, aczkolwiek rywale to beniaminek, który w tym sezonie przegrywał już znacząco kilka decydujących kwart w meczu.

Tym razem jednak nie miało to miejsca. Gospodarze wytrwale atakowali nas pod obręczą i cały czas starali się kontrolować przebieg spotkania i udawało im się to bardzo dobrze, pomimo ich fatalnej skuteczności na linii osobistych (4/16 w całym meczu). Bardzo dobrze dysponowany tego dnia Piotr Robak starał się w pojedynkę odrabiać nasze straty punktowe, ale u rywali dobrze punktował każdy zawodnik z piątki, a nam zdarzały się bardzo częste straty piłek w decydujących momentach meczu. Mickiewicz dowiózł więc prowadzenie do syreny kończącej spotkanie i niespodziewanie dość pewnie pokonał Astorię wynikiem 86:79.

Było to kolejne spotkanie, kiedy to przeciwnicy uzyskują dużą przewagę w kontekście punktów dostarczanych przez ławkę rezerwowych. Ławka Mickiewicza dostarczyła tego dnia świetne 60 punktów, co przy naszym wyniku 27 oczek czyni dość sporą różnicę. Czarno-czerwonym nie pomogło nawet zdobycie 22 punktów z 15 rzutów przez Piotra Robaka. Tego dnia zaliczyliśmy także bowiem 20 strat i 12 zbiórek mniej od rywali. Co ciekawe, dla nas najtrudniejszy do zatrzymania okazał się młody center rywali Mateusz Migała, który prawdopodobnie zagrał tego dnia najlepszy mecz w karierze, a już na pewno jeśli chodzi o boiska I ligi. Ten 202 centymetrowy center uzyskał 21 punktów, miał 11 zbiórek (w tym 5 w ataku) oraz 5 przechwytów!

Mamy nadzieję, że sobotnia porażka koszykarzy Astorii była tylko wypadkiem przy pracy i już następnym razem rozegramy dużo lepsze spotkanie. Najbliższym przeciwnikiem będzie jednak dość silny ostatnio GKS Tychy.

 

 

AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice – Astoria Bydgoszcz 86:79 (30:23, 19:19, 25:20, 12:17)

Mickiewicz: Szczypka 14 (3x3), Leszczyński 6 (2x3), Piotrkowski 4, Nowak 2, Gospodarek 0 oraz Migała 21 (11 zb.), Kozak 19 (4x3, 9 as.), Grzegorzewski 16 (1x3), Kurdubski 4, Kolenda 0, Kołakowski 0

Astoria: Robak 22 (4x3), Lewandowski 13 (1x3), Szyttenholm 11, Laydych 6, Łucka 0 oraz Grod 9 (9 zb.), Kutta 8 (1x3), Fatz 8, Barszczyk 2