Można napisać, że w sobotę sytuacja na parkiecie w Gliwicach zmieniała się jak w kalejdoskopie. Wystarczy tutaj przytoczyć fakt, że prowadzenie w meczu zmieniało się 21 razy, a odnotowanych zostało także 10 wyników remisowych. Oba zespoły miały bardzo dużą motywację do tego, żeby odnieść upragniony sukces. Rywale przed tym meczem przegrali 2 pojedynki z rzędu, natomiast Astoria nie odniosła wcześniej wyjazdowego zwycięstwa. Chodziło więc o przełamanie złej passy, a zdecydowanie lepiej wyszli na tym bydgoszczanie.

Kolejny raz w naszej pierwszej piątce wyszedł Karol Kutta, bo w składzie zabrakło ponownie Pawła Lewandowskiego (spodziewany powrót do gry w ciągu 1-2 tygodni). Nie przeszkodziło nam to w rozpoczęciu z mocnego uderzenia, bo szybko zanotowaliśmy prowadzenie 8:2. Jak się później okazało, było to przez większość spotkania najwyższe prowadzenie. Gliwiczanie szybko odrobili straty i wtedy rozpoczęła się wzajemna wymiana ciosów. Nikt na parkiecie nie odpuszczał i jeśli tylko jakiś zespół skończył akcję z dystansu lub spod kosza, to rywale natychmiast odpowiadali w ten sam sposób. Po obu stronach parkietu widzieliśmy bardzo zbliżone style gry.

Bydgoszczanie konsekwentnie korzystali z akcji dwójkowych (niski i wysoki), a także ładnie dzielili się piłką na obwodzie. Gospodarze mieli natomiast pewną przewagę w strefie podkoszowej, gdzie starali się unikać podwojeń i wyprowadzać graczy na sytuacje jeden na jeden. Oczywiście nie zawsze im się to udawało, ale prowadziło to też do łatwych punktów spod samej obręczy. Możemy jednak napisać, że tego dnia mieliśmy bardzo duże szczęście w postaci Sebastiana Laydycha. Nasz silny skrzydłowy grał świetne zawody, zarówno jeśli chodzi o walkę na zbiórce, ale przede wszystkim różnicę zrobiły celne rzuty z dystansu. To w konsekwencji wymuszało na przeciwnikach wychodzenie na obwód i otwierało nam drogę do kosza przy penetracjach. Sam Laydych trafił jednak tego dnia 3 rzuty z dystansu, uzbierał 17 punktów i 7 zbiórek. Był też prawdopodobnie najlepszym zawodnikiem na parkiecie, bo jego efektywność rzutów stała na wysokim poziomie (63.6% z gry).

Ciągle obie ekipy były więc w grze notując bardzo porównywalne wyniki w każdej kolejnej kwarcie. Taka sytuacja miała jednak miejsce tylko do ostatnich 10 minut meczu. Jak się bowiem okazało, najlepsze Astoria pozostawiła właściwie na sam koniec, czyli decydujące momenty. Jeszcze na 4.32 min. przed końcem to gospodarze prowadzili 68:65. Od tego momentu na parkiecie rządziła i dzieliła już tylko jedna drużyna. Bydgoszczanie wygrali końcowy fragment gry 10:2 i odnieśli zwycięstwo. Kolejny raz w naszym zespole zafunkcjonowała szybsza gra i szybkie przechodzenie do ataku. Poza tym świetną końcówkę miał Dorian Szyttenholm, który zaliczał bardzo ważne zbiórki w ataku i obronie, trafiał rzuty wolne i zaliczył świetną asystę do Huberta Mazura, który trafił z faulem. To całkowicie ustawiło losy meczu i gdyby nie odgwizdanie nam przewinienia na sekundę przed końcem, mogliśmy zamknąć to spotkanie nawet wynikiem 10:0. Ostatecznie pokonaliśmy GTK Gliwice 75:70.

Tak jak napisaliśmy wcześniej, bardzo dobry występ zaliczył Sebastian Laydych. Nie byłoby jednak tego ważnego zwycięstwa, gdyby nie dobra postawa właściwie całego zespołu. Aż 4 zawodników w naszych szeregach miało w sumie dwucyfrową zdobycz punktową. Kolejny raz dobrą linijkę miał Hubert Mazur (15 punktów z 15 rzutów, 8 zbiórek i 5 asyst), a swoje dołożyli też Mikołaj Grod z 16 punktami i Dorian Szyttenholm, który otarł się o double-double (11 punktów i 9 zbiórek). U gospodarzy świetny występ miał Wojciech Fraś, który zauważyliśmy, że wyjątkowo motywuje się na pojedynki z Astorią. W sobotę zaliczył niezwykle efektowne double-double na poziomie 18 punktów i 13 zbiórek, a zanotował także 5 asyst! Nie uchroniło to jednak jego zespołu przed trzecią porażką z rzędu.

Bydgoszczanie wracają więc z Gliwic w bardzo dobrych nastrojach, bo z pierwszym wyjazdowym zwycięstwem. Po trudnym początku sezonu, teraz przyszedł wreszcie czas na zwycięstwa i nasz bilans został już wyrównany (3-3). To co jednak napawa optymizmem najbardziej, to widoczna waleczność naszych koszykarzy. O każdym dotychczasowym meczu możemy napisać, że nasi koszykarze zawsze dawali z siebie maksimum możliwości. Przed nami teraz nieco łatwiejszy terminarz, więc mamy nadzieję, że podbudowana Astoria zacznie odnosić kolejne pozytywne wyniki.

Następny mecz rozegramy w najbliższą sobotę o godz. 19.00. Naszym rywalem w Artego Arenie będzie ACK UTH Rosa Radom.

 

 

GTK Gliwice – Astoria Bydgoszcz 70:75 (17:18, 20:17, 21:19, 12:21)

GTK: Radwański 19 (4x3), Fraś 18 (13zb., 6 as.), Bodych 10, Pluta 7 (1), Wróbel 5, Ecka 5, Piszczek 4, Pabian 2, Konsek 0

Astoria: Laydych 17 (3), Grod 16 (1), Mazur 15 (3x3, 5 as.), Szyttenholm 11 (9 zb.), Robak 7 (1x3, 5 as.), Łucka 3 (1), Kutta 2, Barszczyk 2, Fatz 2