Na kilka dni przed inauguracją sezonu, porozmawialiśmy z Pawłem Śpicą, który w meczach sparingowych pokazywał się głównie z jak najlepszej strony. Nie wszyscy kibice wiedzą, ale Paweł może poszczycić się chociażby koszykarskim wicemistrzostwem Świata.

 

Paweł Lorek: Na początek zapytam się o: podejrzewam, Twój największy sukces w sportowej karierze. Może nie wszyscy kibice wiedzą, ale jesteś koszykarskim wicemistrzem Świata U17 z 2010 roku?

Paweł Śpica: Tak. Mistrzostwa Świata w Niemczech to była dla mnie bardzo ciekawa przygoda. Jako drużyna, graliśmy wtedy przeciwko znakomitym zawodnikom, którzy występują obecnie m.in. w lidze NBA, czy Eurolidze. Dla mnie było to bardzo duże przeżycie, które zapamiętam na zawsze. Tym bardziej, że udało nam się wywalczyć srebrny medal na tak dużej imprezie, co było też ogromnym sukcesem.

Mieliśmy wtedy bardzo silną reprezentację kraju, w której występowali m.in. Mateusz Ponitka, Przemysław Karnowski, czy Tomasz Gielo. Rozumiem, że Ty sam także musiałeś znacząco wyróżniać się talentem i umiejętnościami na tle swoich kolegów?

W sumie muszę przyznać, że moja przygoda z kadrą zaczęła się zupełnie przypadkiem. Byłem na zgrupowaniu w Cetniewie, na które nie przyjechało dwóch koszykarzy z Warszawy. Sytuacja ułożyła się w taki sposób, że w zamian powołano mnie do kadry, wraz z moim kolegą z Koszalina, Robertem Gibaszkiem. Później okazało się, że głównie dzięki swojej obronie (byłem graczem zadaniowym), bardzo spodobałem się trenerom i wybrano mnie do głównego składu. Tym sposobem, załapałem się chociażby na uczestnictwo w Mistrzostwach Europy i wspomnianych Mistrzostwach Świata, co było fantastyczną sprawą.

Wspomniałeś, że na Mistrzostwach Świata grałeś m.in. przeciwko graczom, którzy występują teraz w NBA. Najlepszymi graczami na ten moment wydają się być Bradley Beal, czy Jonas Valanciunas. Jak spoglądasz na te pojedynki przez pryzmat czasu? Czy oglądając przykładowo tych graczy w telewizji, myślisz sobie, że Twoja kariera też mogła pójść w innym kierunku?

Absolutnie nie patrzę na tą kwestię w taki sposób, aczkolwiek obserwuję ich grę na bieżąco. Tak jak mówisz, oglądając graczy z NBA, zdecydowanie jest na co popatrzeć. Tak samo można przytoczyć tutaj nazwiska chłopaków z naszej kadry, którzy w większości będą grać teraz w lidze hiszpańskiej. Miło jest spoglądać na ich rozwój koszykarski i znaczące postępy.

W przeszłości bardzo szybko rozpocząłeś przygodę z ekstraklasą, bo Twój debiut w PLK nastąpił w wieku 17-18 lat w Polonii Warszawa?

Tak, wtedy właśnie zaczynałem trenować w Polonii Warszawa u Wojciecha Kamińskiego. Były to moje pierwsze kroki w seniorskim baskecie i grałem raczej w mniej istotnych meczach typu sparingi, czy Puchar Polski. Było to jednak pewnego rodzaju przetarcie i znacząco pomagało mi to później w rywalizacji na szczeblu Juniorskim, czy chociażby w II lidze.

Masz dopiero 24 lata, ale w Polsce zwiedziłeś już właściwie każdy szczebel rozgrywek, poczynając od II ligi, a zakończywszy na ekstraklasie?

W swojej karierze zwiedziłem już wiele klubów. Można to rozpatrywać zarówno w kwestii plusów, jak i pewnych minusów. Na swojej drodze spotkałem bardzo dużo osób ze świata koszykarskiego, ale musiałem sporo przemieszczać się po kraju. Ogólnie jednak jestem zadowolony z tego, w jakim punkcie jestem oraz jakie nabyłem doświadczenie.

Słyszałem, że trener Konrad Kaźmierczyk widział Ciebie w składzie Enea Astorii już w poprzednim sezonie. Czy faktycznie już wtedy były tego typu rozmowy, abyś przeniósł się do Bydgoszczy?

W ubiegłym sezonie wracałem po kontuzji i w pierwszej kolejności przeszedłem kompleksowe testy medyczne w Spójni Stargard. Później wybrałem się jednak na obóz przygotowawczy GETBETTER, gdzie jednym z twórców projektu jest właśnie trener Konrad Kaźmierczyk. Tam prowadziliśmy wiele wspólnych rozmów na ten temat, jednak do rozpoczęcia sezonu pozostawało coraz mniej czasu i ostatecznie rozegrałem sezon w Spójni. Po roku, powróciliśmy jednak do tego tematu i jak widać zaowocowało to moim przejściem do Enea Astorii.

W ostatnich sezonach nie byłeś pierwszoplanową postacią w swoich drużynach. Spotykałem się jednak z opiniami, że Twój potencjał nie był do końca wykorzystywany przez poprzednich trenerów. Czy Ty także spoglądasz na to w ten sposób i wierzysz, że w Bydgoszczy zaliczysz znaczny progres?

Oczywiście, że liczę na jak najlepsze występy w Enea Astorii. Każdy koszykarz gra i trenuje po to, aby stawać się lepszym każdego dnia. A jeśli chodzi o wykorzystywanie mojego potencjału w przeszłości? Patrząc przez pryzmat czasu uważam, że ze Spójnią odnieśliśmy i tak duży sukces. To właśnie na tym tle, powinno oceniać się pracę szkoleniowca. W Stargardzie mieliśmy wielu chłopaków z ogromnymi ambicjami, więc trener Koziorowicz musiał się wiele nagłowić, aby poukładać to w należytą całość. Skończyło się to brązowym medalem, więc jestem niezwykle zadowolony, że byłem częścią tej drużyny. Tak dobry rezultat poskutkował też tym, że w okresie letnim byłem w bardzo korzystnej sytuacji jeśli chodzi o propozycje kontraktowe.

Jak czujesz się obecnie w nowym otoczeniu i zespole? Po występach w meczach sparingowych mogę zgadywać, że prawdopodobnie bardzo dobrze?

Jeśli chodzi o miasto i atmosferę w drużynie, to jestem bardzo zadowolony. Niezwykle podoba mi się baza treningowa w Bydgoszczy. Nie ma żadnego problemu z dostępnością hali, istnieje możliwość podejmowania się treningów indywidualnych, czy korzystania z odnowy biologicznej. To wszystko jest na najwyższym poziomie i miało duży wpływ podczas podpisywania kontraktu z Enea Astorią. To miasto, to fantastyczny ośrodek koszykarski do rozwijania swoich umiejętności. Mam nadzieję, że zaprocentuje to dobrymi wynikami w trakcie sezonu.

Jaki cel drużynowy i indywidualny chciałbyś osiągnąć w najbliższym sezonie?

Jeśli chodzi o wynik drużynowy, to najważniejsze będzie dostanie się do Play-offów. O to walczą wszystkie zespoły, ponieważ wydłuża to sezon i cała faza jest niezwykle ciekawa. W Play-offach może wydarzyć się absolutnie wszystko, poczynając od tego, że nawet ósmy zespół w tabeli może wygrać z pierwszym. Kiedy gra się w Play-outac,h to tutaj występuje już ogromna presja.

Jeśli chodzi o cel indywidualny, to zdecydowanie chciałbym się dalej rozwijać i pokazać, że mogę odgrywać ważną rolę w zespole. Chciałbym wywiązywać się ze swoich zadań jak najlepiej.

Na koniec rozmowy chciałbyś zapewne zaprosić kibiców na zbliżającą się wielkimi krokami, niedzielną inaugurację sezonu?

Mnie osobiście bardzo motywuje, aby na nasze mecze przychodziła jak najbardziej liczna publiczność. Mamy piękną halę Artego Arena, świetną drużynę i I ligę, która jest naprawdę fascynująca. Jako drużyna, będziemy robić wszystko, aby w Bydgoszczy mieć przysłowiowego szóstego zawodnika po swojej stronie. Kiedy na trybunach jest wspaniała atmosfera, to koszykarzom gra się zdecydowanie lepiej. Zapraszam serdecznie już na pierwszy mecz z Polfarmexem Kutno, który odbędzie się w najbliższą niedzielę o godz. 17:00!