Przed turniejem w Inowrocławiu, porozmawialiśmy z naszym nowym zawodnikiem Bartoszem Pochockim. Przy tej okazji dowiadujemy się o nim wiele ciekawych rzeczy z przeszłości, a także poznajemy jego oczekiwania względem najbliższego sezonu.

 

Paweł Lorek: Przy okazji wywiadu, chciałbym oprócz rozmowy o bieżącej sytuacji, przybliżyć nieco kibicom Twoją koszykarską sylwetkę. Już w sezonie 2008/09 jako 18 letni zawodnik zadebiutowałeś w Sportino w ekstraklasie?

Bartosz Pochocki: Ciężko powiedzieć, że zadebiutowałem w rozgrywkach ekstraklasy, ponieważ głównie trenowałem w drużynie Sportino. Oficjalnie nie wystąpiłem w żadnym ligowym spotkaniu. W  tak młodym wieku, trenowanie na tym poziomie jednak bardzo dużo mi dało. Przede wszystkim nauczyłem się pokory i uświadomiłem sobie, że czeka mnie dużo pracy w trakcie koszykarskiej kariery.

Internet nie mówi zbyt wiele o dalszym przebiegu Twojej kariery aż do sezonu 2012/13. Występowałeś wtedy w Pile w II lidze. Gdzie grałeś do tego czasu?

Okres kiedy grałem w Sportino, to dla mnie była ostatnia klasa liceum. Później przeniosłem się na studia do Poznania, gdzie w wieku Juniora starszego jeszcze przez rok występowałem w Pyrze Poznań. Następnie przez kolejne dwa lata grałem w III lidze w Tarnovii. Wtedy wspólnie z drużyną staraliśmy się o awans do II ligi, ale niestety nie udało się tego osiągnąć. Postanowiłem, że to już czas, aby postawić kolejny krok w przód i podpisałem kontrakt w Baskecie Piła. Niestety w tym klubie nie pograłem zbyt długo, ponieważ nabawiłem się kontuzji, która wykluczała mnie z gry na dłuższy czas. Podjąłem się operacji i rehabilitacji, która przyniosła pozytywne skutki i do dziś dzień wszystko jest w porządku. Od tego czasu nieprzerwanie grałem już w Inowrocławiu. Ten ostatni okres wspominam niezwykle pozytywnie, ponieważ udało nam się z Notecią m.in. wywalczyć awans do I ligi.

Ostatnie 2 sezony to już Twoja bardzo dobra gra na poziomie zaplecza ekstraklasy. Można powiedzieć, że razem z wejściem Noteci do I ligi, na dobre rozwinął się zarówno Twój talent koszykarski, jak i Mikołaja Groda?

Tak to można podsumować. Otrzymałem dużą szansę w Inowrocławiu i ostatni rok był najlepszy w mojej karierze. Miałem ważną rolę w drużynie, bo łączyłem rolę rozgrywającego i rzucającego obrońcy, przez co zaliczyłem znaczny progres w indywidualnych umiejętnościach. Przychodząc do Enea Astorii także myślałem o tym, aby w Bydgoszczy łączyć grę na tych dwóch pozycjach. Chciałbym jak najlepiej pomagać drużynie, odciążając na rozegraniu Patryka i Pawła. Mam nadzieję, że to wszystko zafunkcjonuje w odpowiedni sposób i będziemy odnosić cenne zwycięstwa.

Niestety w ostatnich dwóch latach dwukrotnie przytrafiła się Tobie dość poważna kontuzja. Chodziło o problemy ze stawem łokciowym? Mógłbyś naświetlić nieco Twoją przypadłość?

Dwa sezony temu podczas meczu w Prudniku poślizgnąłem się na parkiecie, niefortunnie zrywając więzadło w łokciu. W tym przypadku operacja jednak nie była potrzebna. Wzmocniłem swoją rękę i później nie odczuwałem żadnego bólu. Na koniec sezonu pomogłem jeszcze drużynie w utrzymaniu w I lidze. W poprzednich rozgrywkach dopadł mnie jednak ponowny uraz. W jednym ze spotkań przeskoczyłem zawodnikowi przez plecy, nieszczęśliwie upadając na rękę. Noteć walczyła o utrzymanie i moja obecność była bardzo potrzebna, ale tym razem postanowiłem, że jednak należy skupić się na wyleczeniu kontuzji. Przeszedłem operację w klinice Rehasport, a później rehabilitację pod okiem Tomasza Gierwazika. Teraz mogę powiedzieć, że jestem w pełni sił i po urazie nie ma już śladu. Czuję się bardzo dobrze i czekam na zbliżający sezon.

Czy podpisując kontrakt w Bydgoszczy, władze Enea Astorii poddały Ciebie medycznym testom, aby wiedzieć na pewno czy z Twoim stanem zdrowia jest wszystko dobrze?

Tak. Przed podpisaniem kontraktu stawiłem się na testy sprawnościowe do trenera Konrada Kaźmierczyka i fizjoterapeuty Łukasza Kulikowca. Byłem sprawdzany pod względem siłowym i tego czy moja ręka wytrzyma obciążenie. Wszystko przebiegło jednak bez zarzutów i podpisałem kontrakt w Bydgoszczy.

Czym ostatecznie przekonały Ciebie władze naszego klubu, aby grać w czarno-czerwonych barwach?

Przede wszystkim tym, że drużyna jest budowana na kilka najbliższych sezonów, a nie tylko na jeden rok. Podpisałem kontrakt na dwa lata, więc można powiedzieć, że jest to namiastka pewnej życiowej stabilizacji. Cieszę się również, że trenerem nadal będzie Konrad Kaźmierczyk z którym bardzo dobrze się dogaduję, a w drużynie jest też obecny fizjoterapeuta Łukasz. Myślę, że głównie te trzy elementy złożyły się na moją decyzję.

Jak odnalazłeś się w nowej drużynie, wśród nowych kolegów z drużyny? Dotychczas miałeś okazję grać tylko z Mikołajem?

Część chłopaków poznałem już wcześniej, przy okazji trenowania na obiektach w Bydgoszczy. Koledzy z drużyny przyjęli mnie bardzo dobrze, a w ekipie od początku panuje bardzo dobra atmosfera. Cały czas bardzo ciężko pracujemy i pierwsze pozytywne efekty widać już w grach sparingowych. Mam ogromną nadzieję, że jeszcze lepiej będzie podczas samego sezonu.

Dotychczas przez okres przygotowawczy idziecie jak burza. Wygraliście z wszystkimi rywalami z I ligi i graliście równe mecze z ekstraklasą. Można powiedzieć, że wszystko idzie więc zgodnie z planem i trener jest zadowolony z postawy drużyny?

Wszystko idzie zgodnie z planem, chociaż należy dostrzec, że ciągle posiadamy rezerwy w naszej grze w ataku. Jak na ten etap przygotowań, wszystko wygląda jednak bardzo dobrze. Dopiero mecze ligowe tak naprawdę zweryfikują nasze możliwości i to w jaki sposób radzimy sobie w grze pod presją. Przekonamy się jak to będzie wyglądać, ale na dziś dzień jestem pełny optymizmu.

 Jakie są Twoje oczekiwania względem najbliższego sezonu pod względem indywidualnym i drużynowym?

Drużynowo chciałbym, abyśmy awansowali z Enea Asorią do Play-offów. Wydaje się, że mamy mocną drużynę i tego typu cel powinniśmy zrealizować. Jeśli chodzi o oczekiwania indywidualne, to chciałbym w dalszym ciągu rozwijać się koszykarsko, aby wszyscy w klubie byli zadowoleni z mojej postawy. Życzyłbym sobie także, aby w przyszłości omijały mnie już kontuzje.

Teraz przed nami turniej towarzyski o Puchar Prezydenta miasta Inowrocławia. Nawiązując do mojej poprzedniej rozmowy z Mikołajem myślisz, że miejscowi wpuszczą Ciebie do hali? (Śmiech)

Tak, oczywiście. Myślę, że nie będzie z tym najmniejszego problemu. Była tylko jedna taka sytuacja, że nie zostałem wpuszczony do hali w Inowrocławiu, ale nie chciałbym tej kwestii w żaden sposób rozdmuchiwać. Z jednej strony nie ma co się dziwić władzom Noteci, ponieważ aktualnie jestem już zawodnikiem Enea Astorii. To całkiem normalne, że nie zechcieli wpuścić mnie na teren obiektu. Osobiście nie mam nikomu za złe tego zdarzenia i życzę Noteci jak najlepiej.

Na koniec wywiadu nie pozostaje nic innego jak zaprosić kibiców na inaugurację sezonu I ligi w Artego Arenie, prawda?

Zdecydowanie tak. Zapraszam wszystkich kibiców na mecz z Polfarmeksem Kutno i mam nadzieję, że hala wypełni się tego dnia po brzegi. Wszyscy liczymy na to, że kibice poniosą nas dopingiem i będą naszym szóstym zawodnikiem!