Rozgrywki na parkietach I ligi trwają w najlepsze, ale drużyna Astorii już z pozytywnym skutkiem zakończyła ten sezon. My pokusiliśmy się o podsumowanie występów naszych koszykarzy i jednym okiem zerkamy już w przyszłość klubu.

 

 

Sezon 2014/2015 był dla nas wyjątkowy z jednego prostego względu. Był to pierwszy sezon w historii klubu, kiedy na zapleczu ekstraklasy wystawiliśmy do gry głównie zawodników z grupy Juniorów. Bieżące rozgrywki kończyliśmy z oficjalnie 13 zawodnikami w szerokim składzie z czego 8 z nich jest rocznika 1995 lub młodsi. Jak podaje strona eurobasket.com, bydgoszczanie byli najmłodszą drużyną na parkietach I ligi ze średnią wieku 21,64. Nawet drużyny rezerw Rosy Radom czy Politechniki Poznań operowały bardziej doświadczonymi graczami. Jakby tych nowości było mało to musimy dodać, że na stanowisku trenera seniorów oficjalnie zadebiutował Przemysław Gierszewski i z miejsca miał za zadanie przygotowania chłopaków do gry z najlepszymi w lidze, a stanowisko asystenta objął zaledwie 24 letni Robert Borkowski. To wszystko wydarzyło się już 3 miesiące po zdobyciu brązowego medalu w MP do lat 18. Przed Astorią został jednak postawiony cel utrzymania drużyny na tym poziomie i nie pozostawało nic innego, jak stawić czoła wyzwaniu.

Przemysław Gierszewski i Robert Borkowski zaliczyli udany trenerski debiut w I lidze.

 

I runda: Astoria była niespodzianką rozgrywek

Po wzmocnieniach jakich dokonał nasz zarząd, czyli zatrudnieniu Marcina Dymały i Tomasza Prostaka, bydgoska ekipa spisywała się nadzwyczaj dobrze i została okrzyknięta jedną z rewelacji rozgrywek. Wielu ekspertów miało zarzuty co do zbyt indywidualnej postawy tego pierwszego koszykarza (średnio 14,86 rzutów wykonywanych na mecz) i jego strat w decydujących momentach spotkań (śr. 3,64). Nie zmienia to jednak faktu, że w pierwszej części sezonu wygraliśmy 5 z 6 rozegranych spotkań w Bydgoszczy, odnosząc m.in. bardzo efektowne zwycięstwo 75:60 nad PTG Sokołem Łańcut, który teraz walczy o awans do ekstraklasy. Asta w przerwie świątecznej zajmowała bardzo dobrą 9. pozycję w tabeli i co ciekawe, tylko 1 wygrana dzieliła nas od czołowej piątki rozgrywek.

Ta część sezonu poza dobrymi występami zespołu, przyniosła także bardzo solidne indywidualne występy poszczególnych zawodników. Sebastian Laydych po jednym słabszym sezonie, powrócił do swojej wcześniejszej formy i był drugim najlepszym strzelcem Astorii. Do tego należy dodać fakt, że Mateusz Fatz jako debiutant w I lidze, stał się z miejsca w wieku 18 lat stałym bywalcem w wyjściowej piątce i zaliczył kilka porywających występów. Jeśli dodamy do tego równą postawę seniorów i przede wszystkim bardzo walecznych pozostałych Juniorów, którzy dobrze radzili sobie w roli zmienników, to mamy pełen obraz gry tego zespołu. Żadna ekipa w lidze nie mogła sobie pozwolić na lekceważenie rywala z Bydgoszczy, pomimo przedsezonowych przewidywań, które z pewnością mówiły coś zupełnie innego.

Tomasz Prostak w meczu z SKK Siedlce

 

II runda: Pech, kontuzje i roszady kadrowe

Przed drugą rundą naznaczyła się pewnego rodzaju teza, że faza play-off będzie w tym roku w zasięgu Astorii. Było to bardzo realne osiągnięcie, gdyż drużyna grała szybką i bardzo często efektowną oraz przede wszystkim efektywną koszykówkę. Wystarczył jednak tylko miesiąc, żeby wielu krytyków wypowiedziało swoje zdanie na ten temat. Drużynie nie powiodły się pojedynki z początkiem roku, a później nadeszła prawdziwa lawina złych informacji. Oprócz słynnego już odejścia Dymały i złamania kości strzałkowej u Laydycha, mieliśmy wiele innych mniejszych lub większych problemów kadrowych. Wystarczy jedynie napisać, że nasza drużyna dopiero w fazie Play-out mogła wystąpić w najsilniejszym składzie. Wcześniej było to niemożliwe, gdyż zaledwie dwóch zawodników Astorii rozegrało w sezonie 2014/15 komplet spotkań (Adrian Barszczyk i Tomasz Krzywdziński). Dodajmy do tego jeszcze decyzję o rozwiązaniu kontraktu z Karolem Obarkiem.

To wszystko złożyło się na zaledwie 2 wygrane w rundzie rewanżowej i mało kto wcześniej mógł przewidywać, że w ten właśnie sposób potoczy się nasza sytuacja. Trzeba jednak nadmienić, że te nasze zwycięstwa, były uzyskane w bardzo ważnych pojedynkach z GKS-em Tychy i Politechniką, które później okazały się bardzo wartościowe dla ostatecznego układu tabeli. Astoria ostatecznie zajęła 12. lokatę i mecze o utrzymanie mogła rozpoczynać z przewagą własnego parkietu. Jak było wiadomo, musiało robić to ogromną różnicę już przed samym startem rywalizacji.

Kontuzja Sebastiana Laydycha mocno pokrzyżowała nasze plany na II rundę sezonu zasadniczego

 

Play-out: Wygrana nad SKK Siedlce

Nasza ekipa w ciągu dwóch tygodni ze spokojem przygotowywała się do najważniejszych spotkań. Praca indywidualna, zespołowa i taktyczne rozgryzienie rywala to były 3 podstawowe elementy. Pocieszającym okazał się fakt, że w tych meczach mógł już wystąpić Sebastian Laydych. Pomimo tego, że test oka mówił o jego pewnej ograniczonej sprawności, to niewątpliwie miało to spore znaczenie dla naszej gry i walki podkoszowej. Kolejnym ważnym czynnikiem był fakt, że trener Gierszewski postanowił w najważniejszych spotkaniach postawić w większości na doświadczonych graczy, którzy często przekraczali granicę 30 rozegranych minut. Gdyby seria toczyła się do trzech lub czterech wygranych to nie byłoby takiej możliwości, ale tutaj o wszystkim decydowały 2-3 spotkania, więc trener doskonale wiedział co robi, podejmując taką decyzję. Podstawowi gracze mieli czas na odpoczynek przed kolejnym meczem i do kolejnych starć przystępowali w pełni zregenerowani.

W meczach z SKK nie brakowało walki w parterze

Ostatecznie Astoria wygrała rywalizację 2-1 i wywalczyła utrzymanie dla naszego miasta. Zwycięstwo mogło rozstrzygnąć się na naszą korzyść nawet w stosunku do zera, ale w meczu nr 2 przegraliśmy w Siedlcach po dogrywce, kiedy zmagaliśmy się z problemem przewinień. Na szczęście nie miało to negatywnych konsekwencji i w decydującym starciu  zagraliśmy świetnie w obronie, zatrzymując rywali na 49 punktach w całym meczu. Nie tylko solidna obrona okazała się kluczem do sukcesu, bo dobrze wyglądał także zespołowy atak o czym informują statystyki skuteczności. Bydgoszczanie w żadnym spotkaniu nie spadli poniżej 40% w rzutach z gry oraz znacznie poprawili się na linii rzutów wolnych (w meczu nr 2 i 3 był to poziom 73.6%). Dzięki temu uniknęliśmy zapewne trudnej przeprawy z Politechniką podczas II rundy i możemy cieszyć się z odniesionego sukcesu.

 

Drużyna statystycznie

Największym atutem bydgoszczan w sezonie 2014/15 był niewątpliwie szybki styl gry oraz zazwyczaj sprawna defensywa. Astoria miała średnio 76.9 posiadań w meczu i jest to najszybsze tempo w lidze. Nasza drużyna miała także 7. wynik pod względem efektowności defensywnej (100.3 pkt.), ale w ataku było to już niestety ostatnia 14. pozycja (89.1). Jakie statystyki potwierdzają fakt, że na koniec sezonu okazaliśmy się lepsi od SKK Siedlce i Politechniki Poznań? Jest to niewątpliwie 12. eval w lidze na poziomie 64.5 oraz dość spore jak na młody zespół 53% rzutów asystowanych. Asta w bieżącym sezonie miała dość spore problemy w kwestii popełnianych przewinień, ponieważ aż 22 razy w sezonie jakiś zawodnik nie ukończył meczu ze względu na przekroczenie limitu 5 fauli (2. wynik w lidze). Nie będzie żadną niespodzianką wiadomość, że najczęściej faulującym graczem okazał się Szyttenholm (średnio 3.6 na mecz).

 

Indywidualna ocena zawodników

Tomasz Prostak (31 min., 13.4 pkt., 3.9 as., 1.9 prz., 80.5% za 1) - jest to idealny przykład bardzo inteligentnego koszykarza, który jest w stanie dopasować się do każdego stylu gry. Tomek po kilku spotkaniach wkomponował się w naszą ekipę i później zaliczył swój najlepszy sezon w karierze. Wiedział, że odgrywa kluczową rolę w całej drużynie i często brał ciężar zdobywania punktów na swoje barki, ale co najważniejsze z bardzo pozytywnym skutkiem. Grał średnio 31 minut w meczu co daje 10. miejsce w lidze. Miał także średnio 4.2 celnych rzutów za 2 w meczu i jest w tym zestawieniu tylko za Markiem Piechowiczem (Zagłębie) i Danielem Szymkiewiczem (Rosa).

Sebastian Laydych (29 min., 10.9 pkt., 4.6 zb.)- kiedy powrócił do pełnej sprawności i był drugim strzelcem zespołu, to przydarzyła się niefortunna kontuzja złamania kości strzałkowej. Na szczęście Sebastian zagrał w decydujących meczach w fazie Play-out i pomimo, że brakowało mu szybkości i skuteczności zza łuku to bardzo pomógł drużynie w obronie i na deskach. To z nim drużyna na parkiecie była najlepsza w statystyce +/- na przestrzeni całego sezonu (+0.2 pkt.). Jego 5.8 oddawanych rzutów zza łuku w meczu to 6. wynik w lidze (skuteczność 27%).

Dorian Szyttenholm (25 min., 10.2 pkt., 7 zb., 57.7% z gry) - jeden z kibiców Astorii o pseudonimie Kuba napisał na forum: "Dorian jest w ogóle poza jakąkolwiek klasyfikacją. Jego trzeba sklonować i to możliwie jak najszybciej.". Jest to niewątpliwie bardzo trafne spostrzeżenie, ponieważ ten zawodnik kolejny sezon z rzędu był najrówniej grającym koszykarzem całej drużyny, ale przede wszystkim wkłada w to ogromne serce do gry. Który to już sezon poświęca swoje zdrowie dla walki za ukochany klub. Dorian po zakończeniu kariery powinien zostać nagrodzony mianem Honorowego Obywatela Miasta Bydgoszcz i nie jest to żadnego rodzaju kiepski żart ze strony autora tego tekstu. Posiadał 57% skuteczność rzutów z gry przy minimum 7 takich próbach i jest to drugi najlepszy wynik w lidze. Jest też jedynym graczem w lidze, który zaliczył 100% skuteczność przy co najmniej 8 oddanych rzutach.

Mateusz Fatz (24 min., 8.8 pkt., 4.7 zb., 47.4% z gry) - z ogromną przyjemnością spogląda się na rozwój umiejętności tego zawodnika. Notowanie tak dobrych statystyk w wieku dopiero 18 lat to świetne osiągnięcie i tylko strach pomyśleć jak bardzo może rozwinąć się w kolejnych latach. Skoro już w debiutanckim sezonie zdarzały się jemu występy na poziomie 22 punktów czy 18 punktów i 13 zbiórek, to można twierdzić, że Mateusz w ciągu najbliższych 2-3 sezonów może być w czołówce centrów tej ligi. Intensywne szkolenie pod względem pracy stóp i gry tyłem do kosza, z całą pewnością to ułatwi. Jego 10 celnych rzutów za 2 z 16. kolejki w Radomiu to drugi wynik w sezonie.

Paweł Lewandowski (24 min., 6.9 pkt., 2.8 zb., 2.4 as., 1.9 prz.) - nasz kapitan stracił połowę sezonu na rehabilitacji i powrócił do gry na II rundę rozgrywek. To nie była jeszcze 100% forma jaką może prezentować nasz rozgrywający, ale mimo to był chyba najlepszym graczem po bronionej stronie parkietu. Sama jego obecność na boisku robiła już bardzo dużą różnicę, a występ w meczu nr 3 fazy Play-out (20 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty), pozwolił nam na wywalczenie utrzymania.

Adrian Barszczyk (22 min., 4.5 pkt., 2.4 zb., 1.7 as.) - statystyki nie odzwierciedlają testu oka i tego jak dużą rolę w drużynie odgrywał ten zawodnik, szczególnie w II rundzie sezonu zasadniczego. Adrian zaliczył prawdopodobnie swój najlepszy sezon w karierze i stanął na wysokości zadania, kiedy musiał spędzać dużą ilość minut na parkiecie. Z drugiej strony dało to większy komfort psychiczny dla tego zawodnika i wreszcie zobaczyliśmy jego spore możliwości w defensywie. Jest to typowy "plaster" na najlepszych strzelców drużyny przeciwnej. Ten gracz jako jedyny z całej drużyny, zagrał w sezonie w jednym meczu ponad 40 minut.

Karol Kutta (17 min., 3.5 pkt., 1.9 zb., 1.4 as., 1.2 prz.) - druga po Mateuszu, najjaśniejsza postać z drużyny Juniorów. Karol posiada świetny jak na nastolatka ball handling i nie pozwala ogrywać się pozostałym rozgrywającym w tej lidze. Ograniczył swoje straty i nie bał się podejmować licznych wjazdów pod kosz czy rzucać z dystansu. Już teraz jest bardzo dobrym materiałem na rezerwowego rozgrywającego drużyny I ligi.

Tomasz Krzywdziński (12 min., 3.3 pkt., 2.1 zb.) - brak doświadczenia starał się nadrabiać swoimi nieprzeciętnymi warunkami fizycznymi. Kiedy wchodził na parkiet to miał problem z kończeniem akcji z dystansu, ale z drugiej strony dobrze radził sobie w obronie podkoszowej i straszył blokami (najwyższe w drużynie 0.5).

Paweł Robak (8 min., 2.6 pkt., 0.8 zb., 56.3% za 2) - z biegiem czasu zyskiwał coraz to większe uznanie w oczach szkoleniowca i spędzał na parkiecie sporo minut (rekord to 21 w Siedlcach). Brak centymetrów jest w tym przypadku nadrabiany dużą dynamiką i agresywną obroną. Paweł udowodniał już w tym sezonie, że warto na niego stawiać i z kolejnym sezonem powinien być jeszcze lepszy.

Łukasz Frąckiewicz (8 min., 2.3 pkt., 2.2 zb.) - stawiał czoła wyzwaniom, kiedy musiał grać na parkiecie. Drużyna zmagała się wtedy z dużymi problemami kadrowymi i nasz młody center został oddelegowany do walki ze starszymi rywalami. Najlepszy występ zaliczył w meczu wyjazdowym w Siedlcach (10 punktów i 6 zbiórek).

Piotr Łucka (9 min., 2.3 pkt., 0.8 zb., 0,5 as.) - na początku sezonu nie mógł znaleźć właściwego rytmu rzutowego i trener ograniczył jego minuty na parkiecie. Piotr musiał więc walczyć o miejsce w rotacji, ale zdarzały mu się solidne występy jak 13 punktów w Bydgoszczy przeciwko SKK w sezonie zasadniczym.

Łukasz Domański (3 min., 0.3 pkt., 0.3 zb.) - w meczowym składzie Astorii znalazł się w tym sezonie wyłącznie 6 razy. Zaliczył już jednak swój debiut na parkietach zaplecza ekstraklasy.

Łukasz Wardziński (2 min., 0.2 pkt., 0.1 zb.) - podobnie jak jego wyżej wymieniony imiennik, zaliczył w tym sezonie debiut w I lidze. Grał skromne minuty, ale był bardzo ważną postacią w drużynie Juniorów.

 

Pozytywne ciekawostki

- 31 punktów Sebastiana Laydycha z Zagłębiem to drugi wynik w lidze

- 29 i 28 punktów Tomasza Prostaka w playout z SKK Siedlce oraz w 21. kolejce z GKS-em to 4 i 5 wynik w lidze

- 17 oddanych rzutów za 2 przez Mateusza Fatza w meczu z Sokołem to drugi wynik w lidze (8/17)

- Dorian Szyttenholm miał w tym sezonie 2 razy 7/7 za 2 i 1 raz 8/8 z gry.

- 19 przechwytów Astorii w meczu ze Zniczem z 5. kolejki to drugi wynik w lidze

- poszczególni koszykarze Astorii zaliczyli w tym sezonie 6 razy poziom double-double

 

Podsumowanie

Młodzi koszykarze Astorii stanęli przed ogromnym wyzwaniem i zrealizowali cel jaki został przed nimi postawiony. Tym samym są idealnym przykładem tego, że warto jest inwestować w młodych zawodników i dawać im sporą szansę gry. Ciężko jest oczekiwać, żeby już w debiutanckim sezonie odgrywali oni wyłącznie kluczową rolę i odnosili dużą liczbę zwycięstw. Jest to niewątpliwie inwestycja w przyszłość i za parę lat jakiegoś z tych koszykarzy możemy już oglądać w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Nasz klub słynie z dobrego szkolenia młodzieży, a idealnymi przykładami są tutaj niewątpliwie Michał Chyliński, Filip Dylewicz, Jakub Dłuski, Mateusz Bierwagen czy Piotr Robak. Nam pozostaje jedynie spoglądać na rozwój sytuacji i cieszyć się z oglądania młodych zawodników. Nie podlega wątpliwości, że w nowym sezonie wrócą oni jeszcze silniejsi, mądrzejsi i z nabytym doświadczeniem. Wtedy przy odpowiednich wzmocnieniach, możemy zacząć liczyć na lepszą lokatę i postawienie wyższych celów.

Na duże słowa uznania zasłużył także zarząd naszego klubu, który z cierpliwością spoglądał na występy drużyny i był stanowczy w swoich decyzjach. Nawet najtrudniejsze momenty w sezonie nie wywołały zwątpienia w umiejętności naszych Juniorów i z ogromną wiarą dano im szansę gry do końca sezonu w niezmienionym składzie. Kiedy z zespołu odszedł Marcin Dymała, a kontuzję złapał Sebastian Laydych, to władze klubu nie pokusiły się na zmarnowanie funduszy na nieprzemyślane transfery, tylko podjęły najlepszą możliwą decyzję. Mimo wielu negatywnych komentarzy ze strony środowiska, klub nie bał się także podjąć trudnej decyzji o rozstaniu z Karolem Obarkiem. Ostatecznie nie sprawdziły się czarne scenariusze i Astoria pozostała w gronie I ligowców. Dzisiaj doskonale wiemy już o prawidłowości tych działań i możemy być wyłącznie zadowoleni z konsekwentnego działania zarządu. W przerwie między sezonami rynek będzie zapełniony wieloma wartościowymi graczami i to wtedy będzie szansa na podpisanie dobrego zawodnika.

Ważnym elementem, który pośrednio przyczynił się do takiego wyniku, było niewątpliwie nawiązanie współpracy w trakcie sezonu z Arturem Packiem. Jest to wysokiej rangi specjalista od przygotowania siłowego, kondycyjnego oraz motywacyjnego z którym współpracuje wielu najlepszych koszykarzy w kraju. Bardzo cieszy fakt, że nasz klub postawił na szkolenie zawodników od najlepszej z możliwych stron. Koszykarze na każdym kroku podkreślają jak wiele dają im te ćwiczenia, a efekty tego widzieliśmy już pod koniec sezonu. Należy jedynie wierzyć, że ta współpraca będzie obowiązywała także w kolejnych sezonach i gracze będą zwiększać swoje umiejętności fizyczne, które są tak bardzo istotne w koszykówce zawodowej. Pod tym kątem wszystko zmierza w dobrym kierunku, bo nasz klub obrał drogę nowoczesnego podejścia treningowego.

 

Opracował: Paweł Lorek (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)

Zaawansowane statystyki zostały udostępnione dzięki uprzejmości Filipa Wróblewskiego (www.basketstats.pl).