Z jednej strony nie wypada się tak wprost chwalić, ale z drugiej nie powinno się też milczeć w sytuacji, w której wykonało się kawał solidnej pracy, a tak właśnie było w środowy wieczór w Inowrocławiu.
Gdzie w 3. kolejce Bank Pekao S.A. I ligi rozbiliśmy KSK Qemetica Noteć aż 110:65. Spotkanie miało zupełnie inny obraz niż w pierwszych dwóch seriach gier, kiedy to męczyliśmy się do przerwy. W Inowrocławiu już po dwóch kwartach prowadziliśmy 62:34, a to wszystko dzięki kosmicznej w naszym wykonaniu drugiej odsłonie.
Bo do pierwszej jeszcze można było mieć pewne zarzuty, choć przyznać trzeba, że sam mecz zaczęliśmy od naprawdę mocnego uderzenia i prowadzenia 8:0. To jednak jakby nas uśpiło i pozwoliliśmy gospodarzom wrócić do gry i nawet wyjść na prowadzenie. W tym czasie swoje klepki na dystansie odnajdował bowiem Dylan Frye. Po jego rzutach Noteć wyszła na prowadzenie najpierw 13:12, a później jeszcze 16:15. Jak się jednak okazało, były to ostatnie jakiekolwiek miłe chwile dla gospodarzy w tym starciu.
Wprowadzony do gry Karol Gruszecki mocno uspokoił nasze poczynania w ataku. To właśnie on wypatrzył niekrytego w narożniku Patryka Kędla, a ten przymierzył i dał nam powrót na prowadzenie. Trójka przez ręce Camerona Hamiltona autorstwa Martyce'a Kimbrough otworzyła naszego strzelca, który kilka chwil później ustalił wynik pierwszych dziesięciu minut na 25:20. Kolejny fragment znów rozpoczęliśmy mocno. Trójki Tyce'a i wprowadzonego na parkiet Kuby Andrzejewskiego zmusiły trenera Noteci, Przemysława Łuszczewskiego do wzięcia timeoutu.
Sęk jednak w tym, że nie na za wiele się to zdało, bo szliśmy za ciosem niczym najwięksi w historii bokserzy wagi ciężkiej. Trudno w meczu wygranym 45-oma punktami mówić o jakimś kluczowym momencie, skoro konsekwentnie - krok po kroku - budowało się swoją przewagę. Ale jeśli już zwrócić uwagę na jakiś szczególny fragment, to na pewno będzie to nasza sekwencja z drugiej kwarty, kiedy to od stanu 29:43 trafiliśmy cztery trójki i na tablicy zrobiło się już 31:55. Wtedy o swój drugi czas poprosił szkoleniowiec gospodarzy.
I ponownie nie dało to zbyt wiele, bo do szatni schodziliśmy z 28-punktową przewagą. Wiadomym więc było, że naprawdę musielibyśmy po prostu zatrzymać się w miejscu, by gospodarze byli w stanie odebrać nam wygraną w tym starciu. A zważywszy na bardzo ciężki moment, w jakim znalazła się Noteć już na początku obecnego sezonu, trudno było przypuszczać, by coś takiego mogło mieć miejsce. I po powrocie z szatni w dalszym ciągu to my dyktowaliśmy warunki na parkiecie, choć mimo wszystko narzucone przez nas tempo - choć nadal było wysokie - nie było już takie, jak wcześniej, bo i być nie musiało.
Przez ręce rywali za trzy trafiali Tyce Kimbrough i Kuba Andrzejewski, Marcin Nowakowski z kolei wysokim lobem nad Darrellem Harrisem przymierzył z półdystansu i kiedy tak oddalaliśmy się od Noteci coraz mocniej, trener Grzegorz Skiba stopniowo zaczął zdejmować liderów z parkietu. Dzięki temu na stosunkowo wczesnym etapie swoje szanse otrzymali Bartosz Ptak i Mikołaj Kachelski i szczególnie ten pierwszy znów wykorzystał ją w stu procentach. Mikołaj oczywiście też (4 punkty w osiem minut), ale to Bartek wszedł na parkiet jak po swoje, był bardzo aktywny i łącznie dołożył od siebie 11 punktów.
W całym spotkaniu trafiliśmy aż osiemnaście trójek, czyli o jeden rzut więcej niż za dwa, mieliśmy 24 asysty i popełniliśmy zaledwie osiem strat. Każdy z zawodników, który pojawił się w boisku, zdobył punkty i to w dodatku punkty z gry, zatem każdy miał wydatną cegiełkę w końcowym, wysokim triumfie drużyny. Trudno po takim występie przyczepić się do czegokolwiek, skoro koncentracja była od początku do końca. Trzeba pamiętać, że po drugiej stronie też jest przeciwnik, który ma swoje cele i chce punkty zdobywać, stąd drobny przestój w I kwarcie, ale szybko potrafiliśmy wrócić na dobre tory.
Teraz przed nami już tylko misja pod nazwą WKK Active Hotel Wrocław. Tym bardziej, że przystąpimy do tego starcia jako lider pierwszoligowej tabeli.
KSK Qemetica Noteć Inowrocław – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 65:110 (20:25, 14:37, 12:21, 19:27)
KSK Qemetica Noteć: Dylan Frye12, Sebastian Rompa 11, Szymon Sobiech 10, Cameron Hamilton 5, Radosław Trubacz 2 - Mikołaj Styczeń 12, Michał Grzesiak 8, Darrell Harris 3, Kacper Mąkowski 2, Antoni Gawarecki 0, Piotr Lis 0
Enea Abramczyk Astoria: Martyce Kimbrough 20, Karol Kamiński 9, Adam Kemp 8, Marcin Nowakowski 8, Patryk Kędel 7 - Jakub Andrzejewski 18, Karol Gruszecki 12, Bartosz Ptak 11, Wojciech Dzierżak 7, Mikołaj Jamiołkowski 6, Mikołaj Kachelski 4.


