Nieudany rewanż za porażkę z listopada. Twarde Pierniki Toruń znów górą w derbach województwa kujawsko-pomorskiego. Zaledwie pięć minut trwała nasza dominacja w spotkaniu z Twardymi Piernikami Toruń, reszta spotkania to pogoń za rywalem, który zdecydowanie odjechał w trzeciej kwarcie.

Komplet publiczności, idealna pora, duża grupa kibiców przyjezdnych z Torunia - bardzo dobre okoliczności na derby województwa kujawsko-pomorskiego! Po wygranej w Warszawie nad Legią, podopieczni Artura Gronka byli bardzo zmotywowani, aby podtrzymać zwycięską passę i kolejną wygraną jeszcze mocniej zbliżyć zespół do udziału w fazie Play-Off. To my rozpoczęliśmy niedzielne spotkanie od fantastycznego pokazu siły ofensywnej, lecz po pierwszej przerwie na żądanie dla Ivicy Skelina, Twarde Pierniki wróciły do gry. Po udanym rzucie za trzy Aarona Cela, Torunianie zniwelowali straty do zaledwie trzech punktów, a tablica wyników wskazywał 20:17 dla Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz. Z biegiem czasu widać było, że Twarde Pierniki zmieniły założenia taktyczne na ten mecz i zaczęli łapać wiatr w żagle. Podczas gdy my coraz gorzej radziliśmy sobie z kreowaniem naszych akcji w ataku, to w szeregach gości świetne spotkanie rozgrywał James Eads, który skończył całe spotkanie z dorobkiem 28 punktów (trafiając 11 rzutów na 13 oddanych z gry). Nadal pozostawaliśmy w grze, w głównej mierze dzięki bardzo dobrej grze pod koszem Klavsa Čavarsa. Łotewski center stawiał bardzo efektywne zasłony, które pozwalały rozwinąć nam skrzydła w grze dwójkowej na pick and rollu. Pomimo tego, że na przerwę schodziliśmy ze stratą do Twardych Pierników to obydwa zespoły nie mogły znaleźć drogi do kosza w rzutach trzypunktowych (my 3/11, natomiast goście 1/8).

Po zmianie stron, wszystko w naszej grze się posypało, a Twarde Pierniki zaczęły budować przewagę, której nie oddały już do końca spotkania. W tej części gry popełniliśmy masę niewymuszonych błędów, które Torunianie zamieniali na łatwe punkty. W całym meczu zanotowaliśmy aż 18 strat, a na domiar złego z powodu urazu boisku zmuszony był opuścić nasz łotewski center - Klavs Čavars. We wtorek mają być wykonane niezbędne badania aby zobaczyć na ile poważny jest uraz naszego centra. Przewaga gości na koniec trzeciej kwarty wynosiła aż 17 punktów i tylko cud mógł sprawić, że to my zwyciężymy niedzielnego wieczora w hali Arena. Rod Camphor z powodu drobnego urazu nie był w stanie kontynuować gry, więc ciężar gry na siebie wziął Andrzej Pluta, który celnymi rzutami za trzy punkty tchnął trochę nadziei w nasz zespół. Pomimo tego, że goście przez blisko siedem minut ostatniej kwarty zdobyli zaledwie cztery punkty, to my nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Popełnialiśmy niewymuszone straty, a rzuty za trzy nadal nie znajdywały drogi do kosza. Torunianie wygrywają w meczu 25. kolejki jedenastoma punktami i wiemy, że gdy sezon się zakończy, to oni będą mieli lepszy bilans bezpośrednich pojedynków, co może być kluczowe odnośnie naszego miejsca w gronie najlepszych ośmiu zespołów. 

Następny mecz naszych koszykarzy już w piątek, gdzie na wyjeździe zmierzymy się z zespołem GTK Gliwice prowadzonym przez trenera Maroša Kováčika.


Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 70:81 Twarde Pierniki Toruń (23:21 | 17:21 | 14:29 | 16:10)

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Pluta 15, Zębski 13, Cavars 12, Chyliński 9, Washpun 9, Nizioł 6, Camphor 4, Herndon 2, Aleksandrowicz 0, Kędel 0, Krasuski 0.

Twarde Pierniki Toruń - Eads 28, Cel 14, Rogić 12, Amigo 10, Diduszko 7, Manigat 6, Karnowski 2, Kołodziej 2, Samsonowicz 0.