Koszykarze Astorii rozegrali w niedzielę bardzo dobre zawody i do ostatnich sekund walczyli o zwycięstwo z faworyzowanym Miastem Szkła. Ostatecznie przez mocno dyskusyjne decyzje sędziowskie, musieliśmy uznać wyższość przyjezdnych w stosunku 71:73.

 

 

Zdecydowanym faworytem tego starcia była dużo bardziej doświadczona i zbilansowana ekipa z Krosna. Jak się okazało, zmotywowani bydgoszczanie walczący od pierwszej do ostatniej minuty, nawet wobec ogromnych problemów kadrowych, byli w stanie stawiać opór swoim rywalom. Jeszcze na 3.24 min. przed końcem prowadziliśmy różnicą 6 oczek i wydawało się, że nasze zwycięstwo jest w zasięgu ręki. Niestety końcówka tego spotkania nie ułożyła się po naszej myśli i to goście ostatecznie cieszyli się ze zdobycia kolejnych dwóch punktów. Pewna w tym zasługa trójki sędziowskiej w osobach Dariusza Nejmana, Jakuba Pietrzaka i Radosława Szaguna, którzy nie odgwizdali ewidentnego przewinienia na Karolu Obarka podczas ostatniego rzutu, który mógł zadecydować o losach meczu.

Wczorajsze starcie lepiej rozpoczęli goście i zanosiło się na ich łatwą przeprawę w drodze po kolejną wygraną. Na starcie skutecznie rzucał Marcin Salamonik i po niecałych 7 minutach gry mieliśmy wynik 18:9 ze wskazaniem na gości. Po naszej stronie, jeszcze mądrzej w ataku spisywał się Tomasz Prostak (7 oczek w pierwszej kwarcie) i potrafiliśmy zmniejszyć deficyt do 4 punktów. Jednak na koniec ćwiartki ponownie z dystansu trafił Salamonik i na tablicy świetlnej był wynik 15:22.

 

 

W drugiej części nasza drużyna wzmocniła defensywę i jeszcze zbliżyła się do rywali na jeszcze mniejszy dystans. Świetny fragment gry zanotował Adrian Barszczyk (trafił m.in. 2 x z dystansu), a Miasto Szkła prowadziło już zaledwie 32:29. Na nasze nieszczęście goście byli bardzo dobrze dysponowani rzutowo i często kończyli swoje akcje trafiając z półdystansu lub zza łuku. Czarno-czerwoni walczyli na parkiecie ze wszystkich sił, ale to goście wypracowali przewagę, którą starali się kontrolować. Na koniec kwarty wsadem popisał się Dariusz Wyka i do szatni przegrywaliśmy 34:43.

Pierwsza połowa to było dopiero preludium tego, co mieli w zanadrzu do pokazania tego dnia bydgoscy koszykarze. Zacieśnienie strefy dało pozytywne skutki, a gościom przestały wpadać rzuty z dalszej odległości. Na różne sposoby, swoje akcje spod kosza kończył Mateusz Fatz, ale przy okazji jak prawdziwy lider zaczął grać Paweł Lewandowski. To on świetnie dzielił się piłką z partnerami i zdobył 5 punktów z rzędu. Kibice zgromadzeni w hali Artego Arena przecierali oczy ze zdumienia, kiedy skazywana na pożarcie, niedoświadczona Astoria, przed ostatnią kwartą przegrywała zaledwie 53:57. Sama wyrównana gra z wyżej notowanym rywalem była już przecież niespodzianką.

 

 

Nasza drużyna nie poprzestała jednak na tym osiągnięciu. Nadal świetnie pracowaliśmy na nogach w obronie i wymuszaliśmy częste straty rywali (19 w całym meczu), a popularny "Lewy" napędzał nasze kontrataki. Warto podkreślić, że jeden z nich bardzo efektownym wsadem zakończył Paweł Robak. Ku uciesze zgromadzonych kibiców, nasza drużyna po dwupunktowej akcji Doriana Szyttenholma i trójce Obarka wyszła nawet na prowadzenie 64:61! Nie poprzestaliśmy na tym wyniku i na 3.24 min. przed końcem powiększyliśmy prowadzenie do 6 oczek (71:65). Wtedy wydawało się, że nasze zwycięstwo jest już w zasięgu ręki, a sensacja stanie się faktem. Goście zmotywowali się jednak dostatecznie, żeby doprowadzić do remisu i o wszystkim decydowały dwie ostatnie akcje. Najpierw na 1.7 sek. przed końcem, sędziowie odgwizdali bardzo kontrowersyjny faul na rozgrywającym Michale Baranie, który wykorzystał dwa rzuty wolne i Miasto Szkła prowadziło 73:71. Ostatnie słowo mogło jednak należeć do Astorii, bo to bydgoszczanie wyprowadzali ostateczną akcję po time-oucie, czyli po atakowanej stronie parkietu. Świetnie wypatrzony Karol Obarek złożył się do rzutu za trzy punkty, ale został ewidentnie sfaulowany przez uderzenie w przedramię. Niestety sędziowie nie orzekli przewinienia i zadecydowali o zakończeniu meczu.

Ta sporna sytuacja wzbudziła z pewnością w wielu oczach ogromną degustację. W filmiku poniżej przedstawiamy więc Państwu decydujące fragmenty meczu, aby każdy z osobna mógł ocenić słuszność decyzji sędziowskiej. Końcowy rezultat nie zamazuje jednak osiągnięcia naszych koszykarzy i ich bardzo walecznej postawy przez pełne 40 minut gry. Astoria zagrała bardzo widowiskowe spotkanie i w osłabionym składzie postawiła ogromny opór rywalom. Każdy kto wchodził na parkiet dawał z siebie maksimum możliwości w ataku i jeszcze więcej w obronie. Poniesieni dopingiem gospodarze nadrabiali braki kadrowe zespołową grą (20 asyst!) i walką podkoszową (42 punkty z pomalowanego).

 

 

Na ogromne wyróżnienie zasługuje przede wszystkim występ Pawła Lewandowskiego u którego nie było już widać śladu po kontuzji i zdobył on 13 punktów, a przy okazji zanotował 3 asysty, 3 przechwyty i +10 w czasie jego pobytu na parkiecie. Dwucyfrowe zdobycze mieli także Tomasz Prostak (12 punktów i 4 asysty), Adrian Barszczyk (12 punktów,  2/3 za 3) i Karol Obarek (10 punktów, 3 asyty i 3 przechwyty). Pod koszami dzielnie walczył także duet Fatz i Szyttenholm (łącznie 16 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst!). U gości najgroźniejsi byli tego dnia Marcin Salamonik (18 punktów) i Dariusz Oczkowicz (13).

 

Kolejne spotkanie nasza drużyna rozegra 4 lutego (środa) w Pruszkowie z MKS Znicz Basket.

 

>>>>Galeria zdjęć<<<<