Fantastyczny doping, mnóstwo trafionych trójek (do przerwy) i pełna kontrola nad meczem od drugiej kwarty - właśnie tak wyglądał nasz piątkowy mecz z Miastem Szkła o fotel lidera Pekao S.A. I ligi. Ostatecznie po raz drugi w sezonie pokonaliśmy ekipę z Krosna, tym razem 85:73, dzięki czemu zrównaliśmy się z nią punktami, ale to my jesteśmy liderem.
Piątkowe spotkanie dużo lepiej rozpoczął zespół gości, który grał bardzo mądrze w ataku i stał przeciwko nam skuteczną strefą. My wprawdzie stosowaliśmy ten sam rodzaj obrony, niemniej w naszej defensywie pojawiały się niekiedy spore luki. To pozwoliło gościom prowadzić w SISU Arenie 16:9. Dopiero wejście na parkiet Marcina Nowakowskiego nieco rozruszało naszą ofensywę. Dobre podanie pod kosz do Szymona Kiwilszy, a później celna trójka naszego kapitana sprawiły, że odrobiliśmy część strat.
Obaj szkoleniowcy w pierwszej kwarcie mocno rotowali swoimi zawodnikami, szukając najlepszych rozwiązań w ataku. Dla nas najefektywniejsze okazały się w tej części rzuty za trzy punkty. Oddaliśmy cztery takie próby i trafiliśmy wszystkie! Pod koszem nie było już tak kolorowo, bowiem strefa gości skutecznie utrudniała nam punktowanie bliżej obręczy.
Ostatnie zdanie w tej części należało do nas. Trójka Jakuba Andrzejewskiego i piłka wybrana z kozła Rafałowi Serwańskiemu przez Marcina Nowakowskiego spowodowały, że po dziesięciu minutach na tablicy było 22:19. Ale później było jeszcze lepiej. Trener Valeiko odwołał strefę, co dało nam dużo więcej swobody w ataku. To wykorzystał spod kosza Michał Chyliński i ponownie z obwodu Jakub Andrzejewski, dzięki czemu zrobiło się 27:19.
Ale to nie był koniec naszego zrywu, bo po dwóch celnych rzutach wolnych Bartosza Chodukiewicza, z dystansu przymierzył jeszcze Marcin Nowakowski i zrobiło się 30:21. Wtedy już szkoleniowiec krośnian poprosił o przerwę. Mimo to obraz gry specjalnie nie uległ zmianie, bowiem cały czas to my dyktowaliśmy warunki. A było tak dzięki temu, że cały czas utrzymywaliśmy bardzo dobrą skuteczność na dystansie. Gdzie tam dobrą, FE-NO-ME-NAL-NĄ!
Gdy Michał Chyliński - na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy - przymierzył zza łuku na wprost kosza, zrobiło się już 48:31 i o drugi timeout poprosił trener Edmunds Valeiko. W tym momencie mieliśmy już na swoim koncie dziesięć trafionych rzutów za trzy (po I połowie 11/14), co było wręcz szaleństwem. Ostatecznie po dwóch kwartach prowadziliśmy z Miastem Szkła 51:37, gdyż rywale w samej końcówce zdołali jeszcze odrobić kilka punktów.
W trzeciej kwarcie goście wyraźnie zaczęli przyspieszać grę, co sprawiało nam pewne problemy. Jednocześnie nie mogliśmy się już wstrzelić z dystansu tak, jak miało to miejsce przed przerwą, więc nasz atak stracił swoją płynność. Na cztery minuty przed końcem trzeciej kwarty faul numer trzy popełnił po stronie gości grający świetne zawody Przemysław Wrona. To była dla nas niezła wiadomość, bo środkowy krośnian do tego momentu zapisał na swoim koncie połowę punktów całego zespołu (23 na 46).
Przyjezdni cały czas bardzo utrudniali nam jednak grę poprzez obronę strefową, a brak trójek z naszej strony (zaczęliśmy od 0/6 w trzeciej kwarcie) powodował, że musieliśmy - chcąc, nie chcąc - znajdować sobie pozycje bliżej kosza. Mimo to kontrolowaliśmy mecz, a gdy w końcu, rękami Patryka Wilka, przymierzyliśmy celnie z dystansu, było 66:51. Ostatecznie po trzydziestu minutach było jednak 66:54, gdyż Hubert Łałak zdołał jeszcze trafić za trzy.
W czwartej kwarcie świetnie po naszej stronie zaczął za to Piotr Wińkowski. Miał on więcej przestrzeni pod koszem (Przemek Wrona nie chciał zbyt szybko popełnić czwartego faulu), co nasz środkowy wykorzystywał z zimną krwią. W kolejnych akcjach jedni i drudzy wyraźnie zacięli się w ataku, co przerwał trójką Hubert Łałak. Po chwili kolejną dołożył Tre Jackson i na niecałe pięć minut do końca było 76:66.
Goście mogli jeszcze bardziej się do nas zbliżyć, ale po naszej nieudanej akcji, błąd kroków popełnił Radosław Trubacz, a w odpowiedzi nasze prowadzenie podwyższył indywidualną akcją Marcin Nowakowski. Jak się ostatecznie okazało, już nic więcej w tym meczu się nie zadziało. Nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby nas pozbawić końcowego triumfu. Na minutę i 15 sekund przed końcem swoją kolejną trójkę w meczu dołożył bowiem jeszcze Jakub Andrzejewski i było już 85:69.
Finalnie triumfowaliśmy w tym bardzo prestiżowym starciu 85:73. W samej końcówce goście znów odrobili kilka „oczek”, ale należy to otwarcie stwierdzić - mecz mieliśmy pod absolutną kontrolą przez jego zdecydowaną większość. Tyko na początku daliśmy się nieco zaskoczyć strefie rywali, ale już później byliśmy gotowi na ten rodzaj defensywy i zaczęliśmy go sukcesywnie przełamywać, dzięki czemu w Bydgoszczy mamy lidera!
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Miasto Szkła Krosno 85:73 (22:19, 29:18, 15:17, 19:19)
Enea Abramczyk Astoria: Szymon Kiwilsza 17, Jakub Andrzejewski 14, Martyce Kimbrough 11, Patryk Wilk 5, Wojciech Dzierżak 4 - Marcin Nowakowski 12, Piotr Wińkowski 12, Michał Chyliński 7, Karol Kamiński 7, Mateusz Czempiel 0.
Miasto Szkła: Przemysław Wrona 29 (10 zb.), Hubert Łałak 17, Tre Jackson 12, Michał Chrabota 12, Radosław Trubacz 0 - Bartosz Chodukiewicz 4, Michał Jankowski 4, Mikael Laihonen 3, Jan Góreńczyk 2, Rafał Serwański 0.