Nie było lekko, ale po momentami bardzo zaciętym starciu ograliśmy u siebie Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot 82:79. W meczu zagraliśmy mocno osłabieni. Grzegorz Skiba nie mógł skorzystać w niedzielę z chorego Michała Chylińskiego oraz kontuzjowanych Karola Kamińskiego i Filipa Siewruka. Jednoczesna porażka Miasta Szkła Krosno sprawiła, że zbliżyliśmy się do krośnian na zaledwie punkt w tabeli. A to właśnie zespół z Podkarpacia będzie naszym następnym rywalem - już w najbliższy piątek w SISU Arenie.
Niedzielne starcie dużo lepiej rozpoczęli goście, którzy w zaledwie trzy minuty zapisali na swoim koncie aż cztery celne trafienia z dystansu i prowadzili w SISU Arenie 14:9. To za sprawą zwłaszcza Szymona Kiejzika, który szybko zdobył osiem „oczek”. Po naszej stronie szczególnie aktywni w początkowych fragmentach byli za to Patryk Wilk i Martyce Kimbrough. Gdy dołączył też do nich Szymon Kiwilsza, bardzo szybko zbliżyliśmy się do gości na jedno posiadanie.
Jedni i drudzy jednak ani myśleli odpuszczać, więc cały czas trwała walka w zasadzie kosz za kosz. Nastąpił jednak moment, jeszcze w pierwszej kwarcie, gdy wrzuciliśmy wyższy bieg i po akcji 2+1 Piotra Wińkowskiego wyszliśmy na pięciopunktowe prowadzenie. I ostatecznie po dziesięciu minutach gry ten stan utrzymaliśmy, prowadząc przed drugą odsłoną 31:26.
W drugiej kwarcie przyjezdnym wystarczyły jednak dwie pierwsze akcje, by doprowadzić do remisu. Bardzo dobrze po naszej stronie prezentował się za to Mateusz Czempiel. Wobec nieobecności chorego Michała Chylińskiego i kontuzjowanego Karola Kamińskiego, otrzymał on sporo minut od trenera Grzegorza Skiby. I choć miał duży problem, by wstrzelić się z gry, jego energia pozwoliła nam znów wrócić na prowadzenie (38:36).
Swoje dobre chwile miał też po drugiej stronie Igor Wadowski, który nie tylko bardzo umiejętnie dyrygował grą swojego zespołu, ale także trafiał dla niego ważne rzuty z dystansu. Względem pierwszej kwarty, obie ekipy jednak wyraźnie spuściły z tonu w ofensywie i nie były już tak skuteczne. Ale do czasu. Wystarczyło bowiem dosłownie kilkadziesiąt sekund, w trakcie których podopieczni Enrico Kufuora totalnie się pogubili.
Dzięki temu, od stanu 42:41, w zaledwie 26 sekund wyszliśmy na prowadzenie 48:41. Bez najmniejszych skrupułów wykorzystaliśmy bowiem straty sopocian, zamieniając kontrataki na punkty. Później było jeszcze lepiej. Dwie akcje spod kosza Piotra Wińkowskiego sprawiły, że było nawet 52:41. Ale to nie było ostatnie słowo gości. W końcówce popełniliśmy parę błędów, które drużyna z Trójmiasta wykorzystała i po dwudziestu minutach było ostatecznie 52:45.
Po zmianie stron zaczęliśmy z bardzo dużym animuszem i jakby dość niepostrzeżenie szybko zrobiło się 60:45. W tym czasie bardzo ładny przechwyt zakończony punktami zanotował Wojciech Dzierżak, a Patryk Wilk trafił zza łuku. Jak jednak tę kwartę mocno zaczęliśmy, tak i szybko spuściliśmy z tonu, co rywale wykorzystali momentalnie i po dwóch trójkach Wojciecha Czerlonko było 60:53. Także celnym trafieniem z dystansu odpowiedział Jakub Andrzejewski, ale swoją klepkę znów znalazł lider rywali.
Gdy z kolei z naszej piętnastopunktowej przewagi zostało tylko pięć „oczek” (63:58), Grzegorz Skiba musiał prosić o przerwę na żądanie. Sytuacja wróciła jednak dla nas do normy, gdy przebudził się Martyce Kimbrough i najpierw zdobył punkty po przechwycie Marcina Nowakowskiego, a następnie trafił za trzy. Po trzydziestu minutach na tablicy było 74:65, więc choć powiększyliśmy swoją przewagę, mogła ona być jeszcze bardziej okazała.
Tym bardziej, że już w pierwszej akcji ostatniej kwarty za trzy trafił Maksymilian Jęch. Trójki były zresztą w tym spotkaniu właśnie tym, z czego żył zespół z Sopotu. Po wspomnianym celnym rzucie młodzieżowca, rywale mieli 14/31 za trzy, przy naszych sześciu udanych próbach zza łuku na siedemnaście. To rzecz jasna pochodna tego, że bez Karola Kamińskiego, Michała Chylińskiego i Filipa Siewruka bardzo trudno było nam organizować się w tego typu akcjach.
W czwartej kwarcie Enrico Kufuor wyraźnie to dostrzegł, nakazując swoim podopiecznym obronę strefową. To bardzo utrudniło nam granie w ataku. Nie byliśmy w stanie od tego momentu znaleźć swojego rytmu i na pięć minut przed końcem zrobiło się zaledwie 76:75. W kolejnej akcji pomylił się Szymon Kiwilsza, ale również goście nie zdobyli punktów. My jednak znów się pogubiliśmy, a trafienie Mateusza Samca wyprowadziło sopocian na prowadzenie w SISU Arenie 77:76.
Zdołaliśmy jednak wrócić na przód po akcji tyłem do kosza „Kiwiego”. Przyjezdni pomylili się z kolei w dwóch następnych akcjach, a mocny doping w naszej hali pozwolił nam znów wykonać skuteczną akcję za dwa. Odpowiedzieć mógł Wojciech Czerlonko, ale pomylił się grając pod koszem przeciwko Szymonowi Kiwilszy. Niestety, my zrobiliśmy to samo i na minutę i dziesięć sekund do końca, przy wyniku 80:77, o czas poprosił Enrico Kufuor.
Po timeoucie na indywidualną akcję zdecydował się Igor Wadowski, który zdobył w tej sytuacji dwa punkty. Później obie strony nie uniknęły pomyłek. Trefl miał szansę nawet na wygraną, ale pospieszył się z przeprowadzeniem kontry. Źle pod kosz odgrywał Darious Moten, a piłkę przechwycił Szymon Kiwilsza i wypadając z nią za linię końcową, nabił Igora Wadowskiego, czym dał nam posiadanie na 10 sekund do końca. Trener Skiba poprosił więc o czas, by przenieść grę na pole ataku.
Rywale parokrotnie nas więc faulowali i ostatecznie, przy ich piątym zespołowym przewinieniu, na linii stanął Martyce Kimbrough, który trafił dwa razy. Było więc wtedy 82:79 i o przerwę poprosił szkoleniowiec rywali, by także przenieść piłkę na pole ataku i poszukać rzutu trzypunktowego. Piłka powędrowała ostatecznie do Igora Wadowskiego, który jednak spudłował w tej sytuacji i tym samym, po bardzo trudnym meczu, triumfowaliśmy 82:79!
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – Bears Uniwersytet Gdański Trefl Sopot 82:79 (31:26, 21:19, 22:20, 8:14)
Enea Abramczyk Astoria: Martyce Kimbrough 23, Szymon Kiwilsza 17, Patryk Wilk 9, Jakub Andrzejewski 5, Wojciech Dzierżak 4 - Piotr Wińkowski 18, Marcin Nowakowski 4, Mateusz Czempiel 2.
Bears Uniwersytet Gdański Trefl: Wojciech Czerlonko 12, Darious Moten 11, Szymon Kiejzik 10, Igor Wadowski 10, Aleksander Jęch 5 - Bartosz Jankowski 15, Maksymilian Jęch 9, Mateusz Samiec 4, Tymoteusz Sternicki 3.