Udanie rozpoczęliśmy rundę rewanżową w Bank Pekao S.A I lidze w sezonie 2024/25. W pierwszej połowie mocno jednak męczyliśmy się z zespołem z Rzeszowa, który - dobrze dysponowany w rzutach z dystansu - postawił nam trudne warunki w SISU Arenie. Po zmianie stron byliśmy już jednak drużyną, mającą więcej koszykarskich argumentów.
Obie strony mecz rozpoczęły od celnych trafień dystansowych - dla nas punkty zdobył Martyce Kimbrough, z kolei dla rywali Tomasz Krzywdziński, którego Szymon Kiwilsza celowo pozostawił wolnego na dystansie. W kolejnych fragmentach lepiej radzili sobie jednak goście, którzy grając bardzo cierpliwie w ataku, znajdowali się wzajemnie na dobrych pozycjach.
Widać było przede wszystkim olbrzymi wpływ na grę nowego nabytku Resovii, dla którego był to drugi mecz z barwach „Bieszczadzkich Wilków”. Mowa o Oleksandrze Mishuli, który był bardzo aktywny w ataku, ale i w obronie grał twardo przeciwko naszym obwodowym. Rzeszowianie starali się przede wszystkim szybko przechodzić do ataku, czym parokrotnie nas zaskakiwali.
Ale chyba jeszcze bardziej zaskoczyła nas ich skuteczność w rzutach z dystansu. To, co dotychczas bardzo często mocno szwankowało, zaczęło przynosić Resovii sporo korzyści. Po dziesięciu minutach mieliśmy sporo do poprawy, bo w tym czasie straciliśmy aż 30 punktów, zdobywając ich 25. Rywale aż 18 swoich „oczek” zdobyli rzutami trzypunktowymi (6/11), w czym najlepiej czuł się zwłaszcza Maciej Koperski, który trafił do naszego kosza swoje obie próby.
Goście na początku drugiej kwarty jeszcze dołożyli do tego kolejna trójkę, ale wtedy nieco się zacięli i to my ruszyliśmy do odrabiania strat. Dzięki temu już po chwili było tylko 30:33. Wtedy jedni i drudzy mieli moment większego przestoju, ale wtedy punkty spod kosza zdobył Kacper Młynarski, trójkę dołożył Oleksandr Mishula i o czas musiał poprosić Grzegorz Skiba.
Problemem dla nas okazał się natomiast uraz Szymona Kiwilszy. Był to efekt przewinienia niesportowego ze strony Kacpra Młynarskiego, po którym nasz środkowy nie był w stanie kontynuować gry i rzuty wolne wykonać musiał za niego Michał Chyliński. Ta sytuacja wyraźnie nas podrażniła, bo ruszyliśmy do ataku. Goście nie mieli już tylu pomysłów i takiej skuteczności z gry, za to u nas wyglądało to lepiej i po celnej trójce Martyce'a Kimbrougha, gdy zrobiło się po 40, o przerwę poprosił Wojciech Bychawski.
Na niewiele się to jednak zdało, bo szliśmy za ciosem i nawet w bardzo trudnych sytuacjach zdobywaliśmy punkty. Dzięki temu odskoczyliśmy od rzeszowian na siedem „oczek”, ale to nie było ich ostatnie słowo w pierwszej połowie. Trójka niepilnowanego Michała Jędrzejewskiego, punkty spod kosza Tomasza Krzywdzińskiego i po dwudziestu minutach - choć prowadziliśmy - to tylko 47:45.
W drugiej połowie kontrolowaliśmy już jednak przebieg spotkania. Wprawdzie były momenty, w których sami nieco męczyliśmy się w ataku, ale ten sam problem trapił gości z Podkarpacia. Zwłaszcza trzecia kwarta była częścią, w której nie mogliśmy być jeszcze w pełni pewni swego. Parokrotnie różnica między zespołami wynosiła bowiem mniej niż pięć „oczek”.
Było tak po dobrych akcjach Tomasza Krzywdzińskiego oraz Macieja Koperskiego, który tym meczem zasygnalizował pewną zwyżkę formy. Jeszcze na początku ostatniej odsłony, gdy zza łuku przymierzył Dawid Zaguła, prowadziliśmy „tylko” 71:67. Później już jednak nie mieliśmy większych problemów. Rywale szukali jeszcze swoich szans rzutami dystansowymi, ale ich próby okazywały się niecelne.
Z kolei bliżej kosza trudno rzeszowianom było przedrzeć się przez naszą obronę. Sami za to graliśmy w tej części spokojną i urozmaiconą koszykówkę, dzięki czemu nasza przewaga na sam koniec starcia wyniosła dwanaście punktów. Najwięcej uzbierał Martyce Kimbrough, który po słabszym meczu z Żakiem Koszalin, już w trzecim kolejnym spotkaniu jest w ataku nie do zatrzymania dla rywali (po 19 punktów we Wrocławiu i Starogardzie Gdańskim, a 22 przeciwko Resovii).
Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów 87:75 (25:30, 22:15, 24:19, 16:11)
Enea Abramczyk Astoria: Martyce Kimbrough 22, Szymon Kiwilsza 13, Jakub Andrzejewski 9, Karol Kamiński 8, Filip Siewruk 2 - Piotr Wińkowski 12, Michał Chyliński 7, Marcin Nowakowski 5, Patryk Wilk 5, Wojciech Dzierżak 4, Mateusz Czempiel 0, Mikołaj Kachelski 0.
OPTeam Energia Polska Resovia: Tomasz Krzywdziński 17, Kacper Młynarski 13, Kacper Margiciok 11, Oleksandr Mishula 8, Michał Jędrzejewski 6 - Maciej Koperski 12, Maksymilian Formella 5, Dawid Zaguła 3.