Od mocnego uderzenia rozpoczęliśmy sezon 2024/25. W Rzeszowie nie pozostawiliśmy najmniejszych złudzeń ekipie OPTeam Energia Polska Resovia, wygrywając aż 85:49! Rewelacyjnie spisał się debiutujący w naszych barwach Martyce Kimbrough.

Oficjalnie tych debiutów było zdecydowanie więcej, gdyż mecze sparingowe nie są w tej kwestii brane pod uwagę, jednak pozostałych nowych zawodników kibice mieli już okazję oglądać podczas dwóch domowych turniejów, które rozegraliśmy w Bydgoszczy w okresie przygotowawczym. Martyce’a nie było jednak jeszcze wtedy w składzie, ale w Rzeszowie przedstawił się kibicom z najlepszej możliwej strony.

Amerykanin zaaplikował Resovii 20 punktów, trafiając sześć razy (na osiem prób) z dystansu! W tym elemencie koszykarskiego rzemiosła świetnie wtórował mu także Mateusz Czempiel, który dorzucił 3/3 zza łuku. Ten duet miał także najwyższy +/- w naszym zespole (odpowiednio +31 i +30), przy czym na słowa szczególnego uznania zasługuje zwłaszcza były koszykarz Górnika Zamek Książ Wałbrzych, bowiem osiągnął on tak świetny wynik w niecałe 16 minut, jakie otrzymał od trenera Grzegorza Skiby.

Zresztą nasz szkoleniowiec miał w tym starciu olbrzymi komfort w dzieleniu czasu gry pomiędzy poszczególnych zawodników. Wysokie prowadzenie, które było regularnie podwyższane przez jego podopiecznych, spowodowało, że nie musiał on trzymać non stop na parkiecie liderów, a mógł swobodnie rotować, dając szansę każdemu z meczowej dziesiątki, którą dysponował w trakcie 1. kolejki. A to szczególnie ważne biorąc pod uwagę fakt, że już we wtorek naszą drużynę czeka dużo trudniejsze - przynajmniej w teorii - starcie w Łańcucie.

Sokół będzie bowiem zapewne bardzo podrażniony porażką w Opolu. Wracając jednak do wydarzeń z Rzeszowa, był to mecz bez jakiejkolwiek historii. W trzeciej kwarcie Resovia zaprezentowała się lepiej niż w pierwszej połowie, wygrywając tę część 22:18 i odrabiając tym samym nieco strat, ale co z tego, skoro w ostatniej części pozwoliliśmy już gospodarzom na zdobycie zaledwie 5 punktów, podczas gdy sami rzuciliśmy ich 20!

Starcie od początku układało się po naszej myśli, a przewagę budowaliśmy praktycznie z każdą kolejną minutą. Zespołem mądrze dyrygował Marcin Nowakowski, na dystansie szalał Martyce Kimbrough, a Jakub Andrzejewski fruwał nad koszami. Kilku pozostałych naszych graczy miało większe lub też mniejsze problemy ze skutecznością, ale wobec niemocy rywali nie miało to większego znaczenia.

Po drugiej stronie trudno kogokolwiek wyróżnić, bowiem na naszym tle rywal jako całość wypadł po prostu blado. Należy jednak podkreślić osłabienia w ekipie beniaminka. Przeciwko nam nie zagrali Maciej Koperski, Kacper Młynarski i Dawid Zaguła, a więc zawodnicy, którzy w pełni zdrowia na pewno mocno podniosą jakość gry ekipy trenera Kamila Piechuckiego. Ale warto podkreślić, że i my nie zagraliśmy w pełnym składzie, bowiem Michał Chyliński - choć był obecny wraz z drużyną - w meczu nie wystąpił.

Resovia zapłaciła w meczu z nami przysłowiowe frycowe, ale w pełnym składzie jej gra powinna wyglądać zdecydowanie inaczej. Dla nas na pewno ważne jest nie tylko dobre rozpoczęcie sezonu, ale i styl, w jakim ten wynik udało się osiągnąć. A ten był naprawdę bardzo dobry i przekonujący. To ważne, by gdy tylko rywal ma pewne problemy, umieć to wykorzystywać. I to udało nam się w Rzeszowie w 100 procentach. Krok pierwszy zatem wykonany!

OPTeam Energia Polska Resovia Rzeszów – Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz 49:85 (12:25, 10:22, 22:18, 5:20)

OPTeam Energia Polska Resovia: Harrison Henderson 11, Michał Jędrzejewski 9, Wojciech Wątroba 8 (13 zb.), Norbert Ziółko 8, Kacper Margiciok 4 (11 zb.) - Kacper Indyk 6, Maksymilian Formella 2, Wojciech Szpyrka 1, Tomasz Krzywdziński 0.

Enea Abramczyk Astoria: Marcin Nowakowski 11, Szymon Kiwilsza 10, Jakub Andrzejewski 7, Patryk Wilk 7, Karol Kamiński 5 - Martyce Kimbrough 20, Mateusz Czempiel 9, Wojciech Dzierżak 6, Filip Siewruk 5, Piotr Wińkowski 5.