Po przegranych z zespołami z Dąbrowy Górniczej i Lublina, tym razem nasza drużyna zmierzyła się z PGE Spójnią. Stargardzianie utrzymali swoją bardzo dobrą serię i po pokonaniu tydzień temu WKS Śląska Wrocław, tym razem wywieźli cenne punkty z Bydgoszczy. To dla nas bolesna porażka, bo po niezłym grudniu, styczeń nie ułożył się tak, jak zakładaliśmy…

Naszym największym problemem, poza słabą obroną, są ostatnio pierwsze kwarty. Z MKS-em była ona wprawdzie wyrównana, ale chodzi o inny aspekt - w każdym z ostatnich trzech spotkań dawaliśmy na początku rozpędzić się jednemu z graczy rywali. Najpierw był to Martin Krampelj, następnie Gabe DeVoe, a w drużynie PGE Spójni rewelacyjnie rozpoczął Brody Clarke. Daliśmy silnemu skrzydłowego bardzo wiele przestrzeni, dzięki czemu po pierwszej kwarcie miał już na swoim koncie 16 punktów, my zaś 20…

To sprawiło, że musieliśmy gonić wynik i ta pogoń kosztowała nas każdorazowo wiele sił. Impuls z ławki dał Aleksander Lewandowski, który trafił za trzy i było 31:36, ale to była woda na młyn dla gości. Wiele naszych błędów i prostych strat dało im szanse na punkty z kontry i po jednej z nich, i dwutakcie Adama Brenka, było już 51:37 dla stargardzian. Zdołaliśmy jednak ten dystans zmniejszyć i po dwudziestu minutach traciliśmy dziesięć „oczek”.

W trzeciej kwarcie szalał Myke Henry. Jego bardzo dobra gra spowodowała, że w pewnym momencie było tylko 58:63. Wtedy zaczęły się jednak nasze poważne kłopoty z rotacją. Najpierw z kontuzją z parkietu zszedł Paulius Petrilevicius i już do końca meczu się na nim nie pojawił. Trener Marek Popiołek na pomeczowej konferencji powiedział, że Litwin starał się wykonywać pewne koszykarskie ruchy, ale ból był na tyle silny, że nie pozwolił mu na powrót do gry. Z kolei chwilę po tym feralnym wydarzeniu, Daniel Szymkiewicz popełnił dwa faule (w tym techniczny) - odpowiednio czwarty i piąty - i musiał na dobre zejść z placu gry w tym starciu.

Ale to nas nie podłamało. Jeszcze w trzeciej kwarcie trafiliśmy w krótkim czasie trzy trójki - jedną Igor Wadowski i dwie Benjamin Simons, co dodało nam skrzydeł i dzięki temu przed ostatnią częścią traciliśmy tylko trzy „oczka” - 73:76. Czwarta kwarta była jednak znów słabsza w naszym wykonaniu. Pojedyncze dobre akcje Myke’a Henry’ego nie były w stanie zapewnić nam zwycięstwa, bowiem w obronie nie mieliśmy nic do powiedzenia.

W tej części we znaki dał nam się zwłaszcza Ajdin Penava, który w jednej z akcji przebiegł się z piłką od kosza do kosza i efektownie wpakował piłkę z góry. Było wówczas 88:79 dla gości. Na to już nie znaleźliśmy odpowiedzi. Bardzo duże zmęczenie i brak rotacji spowodował, że w tej kwarcie byliśmy w zasadzie tłem dla dobrze dysponowanych rywali, którzy w pełni zasłużenie wywieźli z SISU Areny dwa punkty i zanotowali tym samym swoje czwarte kolejne zwycięstwo. Dla nas była to niestety trzecia porażka z rzędu.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz – PGE Spójnia Stargard 89:98 (20:29, 21:22, 33:25, 15:22)

Enea Abramczyk Astoria: Myke Henry 30, Mike Smith 11, Nathan Cayo 10, Paulius Petrilevicius 9, Daniel Szymkiewicz 8 - Benjamin Simons 14, Aleksander Lewandowski 4, Igor Wadowski 3, Jakub Ulczyński 0.

PGE Spójnia: Brody Clarke 24, Karol Gruszecki 18, Barret Benson 12, Courtney Fortson 8 (12 as.), Adam Brenk 2 - Ajdin Penava 14 (12 zb.), Jordan Mathews 11, Paweł Kikowski 5, Dominik Grudziński 2, Tomasz Śnieg 0.