W niedzielę do Bydgoszczy zawita HydroTruck Radom. Spoglądając jedynie w ligową tabelę, powinniśmy odnieść pewne i spokojne zwycięstwo. Wiadomo jednak, że absolutnie nikogo w stawce lekceważyć nie można. A tym bardziej zespołu, który cały czas ma nadzieję na pozostanie w gronie pierwszoligowych ekip.

Choć sytuacja drużyny z Radomia jest bardzo trudna, to jednak należy się z nią liczyć. Na początku poprzedniego miesiąca dobitnie przekonała się o tym KSK Qemetica Noteć Inowrocław, która przegrała na własnym terenie 77:80. Słowo dobitnie może więc wydawać się tu pasujące stosunkowo średnio, gdyż nie była to sromotna porażka, ale na pewno bolesna pod tym względem, że poniesiona przed własną widownią z dużo niżej notowanym rywalem. Ale to nie wszystko.

Jest też inna, bardzo ciekawa statystyka związana z drużyną trenera Roberta Witki. HydroTruck w chwili obecnej ma bilans 8-20, który rozkłada się idealnie pod kątem domowych i wyjazdowych zwycięstw i porażek. Warto jednak zauważyć, że ostatni raz radomianie przed swoją publicznością wygrali - uwaga - 16 listopada ubiegłego roku. Od tego czasu Kaheem Ransom i spółka, jeśli wygrywali, to tylko na wyjeździe.

I to tym bardziej pokazuje, że trzeba być niezwykle czujnym przeciwko HydroTruckowi, bo jest to drużyna nieprzewidywalna, która jeśli ma swój dzień, potrafi zaskoczyć na terenie rywala. Poza Notecią, przekonały się o tym również MKKS Żak Koszalin czy Weegree AZS Politechnika. Szczególnie w Opolu koszykarze trenera Witki wyszli w końcówce z dużych opresji, z których wyprowadził ich wspomniany już Ransom.

Być może takie, a nie inne rezultaty tych spotkań były pochodną tego, że gospodarze w kilku przypadkach niejako zlekceważyli radomian. Może myśleli, że „to się jakoś samo wygra”. Rzeczywistość pokazuje jednak, że jest to bardzo błędne myślenie i może nieraz kosztować bardzo wiele. Tym bardziej w sytuacji, w której każdy mecz może oznaczać dla naszych niedzielnych rywali być albo nie być.

Nie jest więc żadnym okryciem Ameryki stwierdzenie, że w pierwszej kolejności w meczu z HydroTruckiem, by odnieść zwycięstwo, należy powstrzymać Kaheema Ransoma. Jeśli sztuka ta się uda, to może nie jest to jeszcze połowa sukcesu, ale już na pewno znaczna jego część. 31-latek to bowiem najlepiej punktujący zawodnik w zespole, jego drugi zbierający, pierwszy asystujący oraz przechwytujący.

W minioną środę udało nam się może nie wyłączyć, ale na pewno mocno ograniczyć poczynania obcokrajowca po stronie WKK Active Hotel Wrocław - Brada Waldowa. Teraz liczymy więc - w pewnym sensie - na powtórkę i dobrą obroną na Ransomie. Amerykanin jest przecież swoistym motorem napędowym swojej drużyny, ale jest w niej jeszcze ktoś, kto może nam napsuć sporo krwi.

Mowa w tym miejscu o Patryku Wydrze. Gdy rok temu gościliśmy w SISU Arenie ekipę Sensation Kotwicy Port Morski Kołobrzeg, to właśnie ten koszykarz poprowadził zespół znad morza do wygranej w naszej hali. 27-latek to gracz, który może nieraz pudłować rzut za rzutem. Ale jeśli da mu się ku temu przestrzeń, może jednocześnie trafiać jak natchniony.

Tak było pod koniec lutego 2024, gdy rozgrywający zdobył w Bydgoszczy 16 punktów, trafiając cztery z dziewięciu rzutów z dystansu. W ostatnich tygodniach jego skuteczność nie jest może wybitna, natomiast to typowy strzelec, który jak już odnajdzie swoją klepkę i trafi raz, a potem kolejny, nie zawaha się przed podejmowaniem kolejnych prób.

My musimy jednak patrzeć na siebie. We Wrocławiu w zasadzie od początku narzuciliśmy gospodarzom swój styl gry i zmusiliśmy trenera Łukasza Dziergowskiego do szukania innych rozwiązań niż te, które zapewne miały być realizowane przeciwko nam. Obniżenie składu, które spowodowało, że Brad Waldow musiał kryć Patryka Wilka, było dla nas dużą korzyścią, a dla rywali wręcz przeciwnie.

„Wilku” trafił dwa razy sprzed nosa rosłego rywala i całościowo był jednym z bohaterów tego starcia. Ale tych było więcej. Piotr Wińkowski doskonale udźwignął ciężar starcia, unikając niepotrzebnych przewinień, a graliśmy przecież bez chorego Szymona Kiwilszy. Obecność „Winia” była więc dla nas na wagę złota, ale nawet gdy opuszczał parkiet, nie mieliśmy większych problemów z przeciwnikiem.

W niedzielę zagramy wcześnie, bo już o godzinie 15:00. Serdecznie zapraszamy do gorącego dopingu w SISU Arenie, który musi nas ponieść w tym spotkaniu. Kto jednak nie będzie mógł przybyć na nasze starcie, może śledzić nasze poczynania za pośrednictwem serwisu Emocje.TV: https://nowe.emocje.tv/ppv/enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz---hydrotruck-radom,353850.