W przedostatniej kolejce I części rundy zasadniczej, czeka nas starcie z rezerwami WKS Śląska. Przez długi czas wrocławianie pozostawali czerwoną latarnią pierwszej ligi, ale zmieniło się to od momentu przyjścia do zespołu Marka Popiołka. Nasz były trener wygrzebał zespół z dołka.

Zaczęło się jednak bardzo źle dla drużyny. Ta po zmianie na stanowisku head coacha przegrała bowiem ważne wyjazdowe starcia (70:71 w Kołobrzegu i 83:85 w Koszalinie) i to w bolesny sposób. Porażka może taka być przecież pod dwoma względami - gdy przegrywa się wysoko, nie mając nic do powiedzenia, ale można też przegrać minimalnie, po walce, co chyba jest jeszcze bardziej trudne do zaakceptowania, kiedy było się blisko końcowego sukcesu, a i tak trzeba obejść się jedynie smakiem. I tak właśnie było w tym przypadku.

Na domiar złego na dzień dobry dla trenera Popiołka pogorszył się więc bilans wrocławian: od 2-7 do 2-9, wobec czego sytuacja ze złej przerodziła się w jeszcze gorszą. Ale były też pozytywy. Zmiana stylu gry i sprowadzenie do drużyny Samajae Haynesa-Jonesa i Filipa Stryjewskiego - z jednoczesnym pożegnaniem zawodzącego Teemu Suokasa - z miejsca sprawiły, że widać było poprawę jak na dłoni. Bilans jednak mówił swoje.

Ale minęły cztery kolejne mecze i WKS Śląsk ma już na swoim koncie sześć wygranych! Wrocławianie w pokonanym polu pozostawili kolejno: Muszyniankę Sokoła Łańcut, SKS Fulimpex Starogard Gdański, KKS Polonię Warszawa oraz OPTeam Energię Polską Resovię Rzeszów. Widać zatem, że nie ma w tym żadnego przypadku, skoro w pokonanym polu rezerwy Śląska pozostawiły rywali z różnej półki.

Miesiąc temu wydawać by się więc mogło, że na kilka dni przed okresem świątecznym udamy się do Wrocławia jak po swoje. Na dziś - nic bardziej mylnego. Będziemy musieli wspiąć się na absolutne wyżyny swoich możliwości i umiejętności, aby w Kosynierce wywalczyć dwa punkty i dopisać je sobie w ligowej tabeli po końcowej syrenie.

Nie jest też tak, że trener Popiołek wziął sobie do ekipy nowych zawodników i ci totalnie odmienili oblicze zespołu. Może jeszcze Haynes-Jones z miejsca stał się liderem, ale Stryjewski cały czas szuka dobrej i równej formy, którą od początku sezonu udowadnia za to Oskar Hlebowicki. W pojedynkę jednak nie był on w stanie ciągnąć zespołu na tyle, by zapewniać mu zwycięstwa. Gdy w składzie zaszły więc pewne korekty, w Śląsku zmieniło się wiele.

Przy tak wyrównanej lidze, jak w trwającym sezonie, na koniec liczyć się będą wygrane - to jasne. Styl może w pewnym momencie odejść na dalszy plan, zatem z punktu widzenia klubu z Dolnego Śląska, istotne zapewne jest to, że wraz ze zmianą wspomnianego już stylu, przyszły także wyniki. Gdyby więc tworzyć ligową tabelę na podstawie pięciu ostatnich kolejek, Śląsk II Wrocław byłby w ścisłej ligowej czołówce.

To wyraźnie pokazuje, że w sobotę będziemy musieli zdecydowanie wrócić do tego, co prezentowaliśmy od końcówki października do początku grudnia, kiedy to wygraliśmy osiem kolejnych meczów, w tym na niełatwych terenach, takich jak Krosno, Poznań czy też Opole. To pokazuje więc wyraźnie, że jesteśmy w stanie walczyć wszędzie i z każdym, ale musimy być w optymalnej dyspozycji. W przeciwnym razie w tym sezonie o zwycięstwa jest niezwykle trudno.

To, co na pewno cieszy, to cały czas równa dyspozycja Szymona Kiwilszy. Ale czy kogokolwiek to jeszcze dziwi? Już rok temu, gdy nasza gra falowała, to właśnie podkoszowy był ostoją, która wiele razy ratowała nas z opresji. By jednak wygrywać, wsparcie do „Kiwiego” musi nadchodzić w różnych stron. Wiemy doskonale, o czym też zresztą kilkakrotnie na pomeczowych konferencjach wspominał trener Grzegorz Skiba, że mamy wielkie możliwości i część z nich trzeba dopiero obudzić.

W trakcie serii ośmiu wygranych wydawać by się mogło, że nie ma już czego poprawiać, ale zawsze jest nad czym pracować, co już pokazały nasze dwie kolejne porażki - w Kołobrzegu, gdzie pogrążyły nas rzuty wolne oraz domowa przegrana z Żakiem, gdzie weszliśmy w mecz bez odpowiedniej koncentracji, efektem czego strata 21 punktów po dziesięciu minutach, okazała się w późniejszym etapie starcia nie do odrobienia.

Wiemy więc, co jest do poprawy po ostatnich kolejkach i we Wrocławiu zamierzamy pokazać, że te dwie lekcje odrobiliśmy. Trener Popiołek to nasz stary znajomy, ale mamy swój plan i jest nim przerwanie jego niezłej ostatniej passy. Spotkanie zaplanowane jest na sobotę na godzinę 15:00. Link do transmisji: https://nowe.emocje.tv/ppv/wks-slask-ii-wroclaw---enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz,353176.