To ten czas, to ta chwila, to ten moment, gdy od bram koszykarskiego raju dzielą nas już tylko trzy kroki. Rok temu opuściliśmy szeregi ekstraklasy, ale - zgodnie z przedsezonowymi zapowiedziami - chcemy wrócić tam jak najszybciej. Jesteśmy w finale. Przed nami więc ostatni, ale i najtrudniejszy etap, a więc decydująca batalia z Górnikiem Zamek Książ Wałbrzych.

Wszystko, co za nami, musi odejść w zapomnienie. Wygrana seria z Weegree AZS Politechniką, pokonanie w półfinale GKS-u Tychy - to wszystko nie ma już żadnego znaczenia. Tak samo dwie wygrane w sezonie w niezłym stylu z Górnikiem Zamek Książ. Zarówno w Bydgoszczy, jak i w hali Aqua Zdrój w Wałbrzychu nie mieliśmy większych problemów z ograniem podopiecznych trenera Andrzeja Adamka. Ale play-offy to całkowicie inne granie, o czym boleśnie przekonały się Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg oraz SKS Fulimpex Starogard Gdański.

To właśnie te dwie drużyny stanęły bowiem na drodze „Górników” w dwóch pierwszych rundach. O ile w serii z ekipą znad morza wałbrzyszanie byli zdecydowanymi faworytami i wielu stawiało, że do ogrania rywali będą potrzebować właśnie trzech spotkań, o tyle na pojedynki z „Kociewskimi diabłami” naprawdę kibice mocno ostrzyli sobie zęby. Zespół Miljana Curovia pod koniec sezonu wyglądał bardzo mocno, a jego przemiana dokonała się właśnie w Aqua Zdroju na początku marca, gdzie SKS wygrał mecz, którego w zasadzie wygrać nie miał prawa.

Do końca sezonu zasadniczego starogardzianie nie przegrali, później - po porażce w pierwszym starciu z WKS Śląskiem II Wrocław - znów w niesamowitych okolicznościach wygrali praktycznie przegrany mecz i to była właśnie chwila, która odwróciła serię. W półfinale miała więc być koszykarska uczta, ale okazało się, że SKS był zaledwie przystawką dla Górnika przed finałem. My mamy jednak zupełnie inny plan i oczywiście nie sprzedamy tanio skóry. Pokazaliśmy już w tych play-offach niesamowity charakter. Wracaliśmy z dalszych czy też bliższych podróży i ostatecznie jesteśmy tam, gdzie przed sezonem być chcieliśmy, czyli w finale.

Wiemy jednak, że na pewno czekają nas niesamowicie trudne boje z Górnikiem. Pokazał to zwłaszcza mecz w Wałbrzychu, w którym nasz największy twardziel, a więc Szymon Kiwilsza, toczył niesamowicie trudne boje z podkoszowymi Górnika (polała się nawet krew). W tamtym spotkaniu sędziowie swoich gwizdków używali 52 razy, co dało średnio 13 przewinień na kwartę. Można więc być niemalże pewnym, że w finałach także ani jedni, ani też drudzy ręki nie odstawią. Co więc może zadecydować? To może już wyświechtane, ale nie da się ukryć, ze dyspozycja dnia. Przy wyrównanych i doświadczonych zespołach, to właśnie ten element może okazać się kluczowy.

Widać to chociażby po nas. Gdy w piątym spotkaniu z GKS-em Tychy od początku narzuciliśmy swój styl gry i budowaliśmy swoja przewagę dzięki celnym rzutom dystansowym (dziesięć do przerwy), po dwudziestu minutach prowadziliśmy różnica 20 „oczek”. Skuteczni byli Mateusz Kaszowski, Jakub Stupnicki, Filip Małgorzaciak, a po przerwie znać o sobie dał jeszcze Filip Zegzuła i było po zawodach. Warto też podkreślić, że w tym meczu Andre Walker oddał tylko jedną niecelną trójkę, a to przecież także dobry strzelec (średnio prawie 40 procent w próbach zza łuku). To pokazuje, że jeśli rzeczywiście nasi gracze czują się pewnie na dystansie, rywal jest w sporych tarapatach.

Z Górnikiem sprawa ma się nieco inaczej. Podopieczni Andrzeja Adamka byli bardzo bliscy tego, by tegoroczne play-offy zacząć od porażki, ale w meczu, w którym mieli olbrzymie problemy ze skutecznością, to samo dopadło rywali, a więc Sensation Kotwicę Port Morski. W kolejnych meczach Górnik wyglądał już coraz lepiej i nawet, gdy w drugim spotkaniu serii z SKS-em Fulimpex znów pojawiły się z tym kłopoty, ale tylko przy rzutach z dystansu (zaledwie 5/22 za trzy - 22,7%), to rywale byli w tym elemencie nieznacznie, ale jeszcze słabsi (7/31 – 22,6%).

Bardzo ważna może więc też okazać się sytuacja w walce na tablicach. Przeciwko GKS-owi zdarzało nam się miewać spore problemy z chronieniem własnej obręczy, a to jednocześnie potrafi być mocna strona Górnika, czyli zbiórki w ataku. Uśredniając wyniki podopiecznych trenera Adamka, w play-offach co mecz notowali oni 11 zbiórek ofensywnych. To sporo, bo daje rzecz jasna dużo okazji do ponowień. Górnik ma mocny i solidny zestaw graczy podkoszowych (Niedźwiedzki, Kowalenko, Pabian), których mocno wspierają skrzydłowi (Wilk i Konrad Dawdo). Zdecydowanym liderem w zbiórkach jest jednak - co nie dziwi - Piotr Niedźwiedzki.

Na pewno powstrzymanie tego zawodnika może okazać się kluczem, choć nie musi, bo play-offy pokazują, że to rzeczywiście jest czas weteranów. Krzysztof Jakóbczyk, David Jackson oraz Hubert Pabian złapali solidną formę na najważniejszy okres sezonu i to m.in. dzięki nim Górnik jest w takim, a nie innym miejscu. Jeśli dodać do tego jeszcze Miłosza Góreńczyka oraz Damiana Durskiego, którzy niejako z drugiego planu świetnie wspomagają wspomnianych weteranów, to rzeczywiście krystalizuje się zestaw, który mocno pracując na Niedźwiedzkiego, poprowadził wałbrzyszan do sześciu wygranych przy ani jednej porażce.

Tak więc jedni i drudzy mają olbrzymie atuty w walce o awans. Kto jednak jest faworytem? Gdyby patrzeć tylko przez pryzmat przedsezonowych zapowiedzi, to my, czyli klub, który jasno i otwarcie mówił o chęci awansu (choć w naszym wypadku powrotu) do grona drużyn ekstraklasowych. Sezon był jednak dla nas dość wyboisty, pojawiały się porażki, w efekcie czego awansowaliśmy do play-offów dopiero z czwartego miejsca. Ale to wszystko nie jest już istotne, skoro mamy finał. No i z drugiej strony jest Górnik, który przed sezonem nie mówił głośno o awansie, jak miało to miejsce choćby rok temu.

Ale skoro w tegorocznych play-offach Górnik idzie jak burza, co oczywiście wzmaga apetyty w Wałbrzychu, to więc on może wydawać się delikatnym faworytem tej serii. Tym bardziej jeśli weźmie się pod uwagę styl, w jakim „Górnicy” rozprawili się z SKS-em, a więc także drużyną, która wymieniana była w najściślejszym gronie tych, którzy mogą wejść do Orlen Basket Ligi. Patrząc jednak na drogę, którą przeszli jedni i drudzy, nie można mieć wątpliwości, że w decydującej batalii znalazły się dwie najlepsze ekipy na przestrzeni całego sezonu 2023/2024.

Pierwsze dwa mecze w finałowej serii odbędą się w hali Aqua Zdrój w Wałbrzychu. Transmisja będzie rzecz jasna dostępna na platformie Emocje.TV.

Sobota, 18.05.2024, godzina 18.00: https://emocje.tv/live/3171/gornik-zamek-ksiaz-walbrzych-enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz 

Niedziela, 19.05.2024, godzina 18.00: https://emocje.tv/live/3172/gornik-zamek-ksiaz-walbrzych-enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz