To musi być koszykarskie święto w SISU Arenie! W środę, 15 maja 2024, zagramy o finał rozgrywek Pekao S.A. I ligi. Tam czeka już Górnik Zamek Książ Wałbrzych, który w półfinale pokonał SKS Fulipmex Starogard Gdański 3-0. Wcześniej zespół Andrzeja Adamka ograł - także w trzech meczach - Sensation Kotwicę Port Morski Kołobrzeg.

W sobotę wszyscy związani z naszym klubem miny mogli mieć nietęgie. Wysoka porażka mogła wpłynąć przede wszystkim na psychikę, ale w niedzielę na tyski parkiet wyszedł zupełnie inny zespół niż dzień wcześniej. W pełni zmotywowany, z konkretnymi założeniami, agresywny oraz przede wszystkim skuteczny. To wszystko złożyło się na pewny triumf, który sprawił, że wracamy do Bydgoszczy na piąte starcie.

Rewelacyjnie zagrał zwłaszcza Mateusz Kaszowski, który tym samym ma za sobą najlepszy - jak dotychczas - występ w naszych barwach. A może to nie koniec w jego wykonaniu? Cieszy jednak to, że nasz rozgrywający, który jednak w tym spotkaniu wcielił się w rolę strzelca, miał wsparcie. I to bardzo mocne. Szymon Kiwilsza był tym graczem, którego pamiętamy z serii przeciwko Weegree AZS Politechnice Opolskiej, a Filip Małgorzaciak, choć Szymon Szmit mocno uprzykrzał mu życie, wiedział, jak wykorzystywać swoje doświadczenie.

Do tego wszystkiego można jeszcze dodać jakościowe wejścia z ławki Andre Walkera oraz Piotra Śmigielskiego. Zwłaszcza nasz kapitan otrzymał nowe zadania, przez długie minuty grając na nienaturalnej dla niego pozycji numer cztery. Obniżenie składu i granie small-ballem było jednak dobrym pomysłem i przyniosło efekt w postaci zwycięstwa w tym meczu. I to właśnie „Śmigło” był w tym zestawieniu „oszukaną” czwórką, która wywiązała się ze swoich zadań.

Mecz numer pięć będzie zapewne sprawdzianem dla jednych i dla drugich. My w zasadzie większość tegorocznych play-offów jesteśmy przyparci do muru i gonimy naszych przeciwników. Jednocześnie - co pokazuje obecna chwila - jesteśmy zaledwie krok od finału, więc umiemy grać pod presją, którą niejako sami na siebie nakładamy. Zresztą właśnie po to zespół budowany był w taki, a nie inny sposób, by presję był w stanie wytrzymać.

W środę bardzo ważne będzie to, by nie dać złapać GKS-owi pewności. Zawodnikiem, który szczególnie napsuł nam krwi w tej serii, jest Karol Kamiński. Trudno jednak powiedzieć, czy na game 5 będzie on gotowy. Pod koniec czwartego spotkania doznał on bowiem kontuzji i spotkania nie dokończył. Jego ewentualna absencja byłaby na pewno olbrzymim osłabieniem dla tyszan, gdyż średnio przeciwko nam rzucał on po prawie 19 punktów.

Musimy być jednak przygotowani na to, że na środę gotów może być już natomiast Sebastian Bożenko. On z kolei zagrał kapitalnie w dwóch pierwszych starciach ćwierćfinałowych w Krośnie, ale wypadł z gry w meczu kończącym tamtą serię. I tutaj na pewno warto podkreślić to, że pomimo jego braku, tyszanie remisują z nami po czterech meczach - bez swojego podstawowego rozgrywającego. To pokazuje, jak dużą pewność zyskali, pokonując Miasto Szkła Krosno.

Wydaje się jednak, że to my mamy wszystko w swoich rękach. W środę SISU Arena po raz kolejny wypełni się po brzegi. Zagramy więc przy komplecie widowni, kontuzje szczęśliwie nas omijają, a co jeszcze warte podkreślenia, już wielu graczy w naszych szeregach miało swoje dobre momenty w tych play-offach. Dla Szymona Kiwilszy była to cała seria z Weegree AZS Politechniką oraz czwarty mecz z GKS-em.

Idąc dalej, Damian Jeszke gra nieco w kratkę, ale zazwyczaj po słabszym meczu w jego wykonaniu, przychodzi ten lepszy, co może dawać spore nadzieje na środę. Filip Zegzuła i Andre Walker dali nam wygraną w Opolu, co odwróciło losy serii. Na Filipa Małgorzaciaka można liczyć, ale nadal mamy nadzieję, że najlepszy mecz w play-offach dopiero przed nim. Piotr Śmigielski nie jest pierwszą opcją w ataku, ale daje niezbędne doświadczenie.

No i do tego wszystkiego trzeba rzecz jasna wspomnieć o Mateuszu Kaszowskim, który w serii z drużyną z Opola był jakby uśpiony, jakby czekał na odpowiedni moment, no i wyczekał. Do czwartego meczu z GKS-em, w którym chyba gospodarze sami nie spodziewali się takiego starcia w jego wykonaniu, w którym wykonał on tytaniczną pracę w defensywie, ale też kapitalnie wszedł w buty strzelca i zakończył mecz z 28 punktami na koncie.

Chcemy więcej, chcemy finału, po który sięgnąć możemy już w środę. Musimy jednak zagrać z olbrzymią odpowiedzialnością, determinacją, zaangażowaniem i wzajemnym wsparciem. Do tego potrzeba też nieco szczęścia i dobrego strzelecko dnia. Niech w środę w SISU Arenie po raz kolejny zapanuje wielkie koszykarskie święto!

Pierwszy podrzut piłki będzie miał miejsce o godzinie 20:00. A dla tych, którym nie udało się kupić biletów lub też nie będą mogli tego dnia przybyć do hali z innych powodów, przygotowana jest transmisja w serwisie Emocje.TV: https://emocje.tv/live/3162/enea-abramczyk-astoria-bydgoszcz-gks-tychy.