Przed nami ostatni w tym roku mecz ligowy, którym będzie derbowa batalia w Toruniu. Te spotkania zawsze dostarczają sporej dawki emocji, a zważywszy na obecną pozycję obu ekip, to wydaje się, że dla jednych i drugich może to być nawet najważniejsze starcie całej I rundy.

W ostatnim czasie widać pewien progres w grze Enea Abramczyk Astorii, ale Twardych Pierników również. My wprawdzie wyraźnie przegraliśmy poprzedni mecz z zespołem ze Słupska, ale widać było, że grupa Mantasa Cesnauskisa nie jest już tą samą, która spotkała się na początku sezonu. Przekonał się o tym zresztą Milos Mitrović i jego podopieczni, którzy ponieśli w Gryfii bolesną porażkę. To był jednak punkt zwrotny dla torunian.

W kolejnych dwóch spotkaniach Twarde Pierniki ograły Spójnię i MKS, dzięki czemu w wirtualnej tabeli to rywale są wyżej od nas, bo mają lepszy współczynnik wygranych do przegranych. My jednak także, wyłączając ostatni mecz, mamy się lepiej. Pokazały to zwycięstwa z Tauron GTK i dość zaskakujące nad Kingiem. W tych spotkaniach byliśmy prawdziwym zespołem, który chce się oglądać i wierzymy w to, że z Torunia wrócimy z dwoma punktami dopisanymi do ligowej tabeli.

Przeciwko Grupie Sierleccy Czarnym nie byliśmy sobą zwłaszcza w ataku. Wynikało to oczywiście z dobrej obrony rywali, ale wielokrotnie także z tego, że nie trafialiśmy bardzo prostych rzutów i marnowaliśmy nawet - wydawałoby się - łatwe akcje po kontratakach. Bardzo brakowało nam dokładności, co nie może powtórzyć się w Arenie Toruń, gdyż ekipa trenera Mitrovicia w ostatnich dwóch wygranych meczach rzucała średnio po 99 punktów! Jeśli więc damy jej się napędzić, a sami nie będziemy wykorzystywali swoich szans, o wygraną będzie szalenie trudno.

Podobnie, jak i u nas, w Toruniu bardzo wiele zmieniło się po roszadach w składzie. W Dąbrowie Górniczej Sterling Gibbs robił w zasadzie, co chciał (33 punkty), ale wydaje się, że kluczowa była inna zmiana i sprowadzenie do zespołu Vasy Pušicy. Serb, choć nie jest klasyczną jedynką, notuje najwięcej asyst w ekipie i jest również jej najlepszym strzelcem, w dodatku ze świetną selekcją rzutową (68,8 procent za dwa i 43,6 za trzy). Wymiana pary Burns-Burk na duet Pušica-Gibbs okazała się więc strzałem w dziesiątkę.

To, co akurat w Toruniu nieźle funkcjonuje od samego początku, to gra wysokich. Joey Brunk i Stefan Kenić wyglądają dobrze, współpracując z doświadczonym Aaronem Celem, więc ograniczenie poczynań tej trójki będzie także niezwykle ważne. Do tego w Twardych Piernikach jest jeszcze Bartosz Diduszko, Wojciech Tomaszewski i Kacper Gordon, co powoduje, że trener Mitrović ma teraz solidny zestaw, którym chce walczyć o pozostanie w Energa Basket Lidze, a więc celuje dokładnie w to samo, w co i my.

Początek meczu pomiędzy Twardymi Piernikami Toruń a Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz o 17:30. Transmisja na kanale Polsat Sport Extra.