Bardzo słaba skuteczność z gry (19/64, 29,7%) oraz 19 strat - to najgorsze liczby ze starcia z Anwilem Włocławek. Nie potrafiliśmy przeciwstawić się bardzo fizycznej grze Anwilu i odnosimy tym samym trzecią porażkę z rzędu w rozgrywkach Energa Basket Ligi.

Po nieudanym spotkaniu we Wrocławiu, Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz czekał pojedynek na gorącym terenie - w hali mistrzów przyszło nam zmierzyć się z bardzo dobrze dysponowanym Anwilem, który jak dotąd nie przegrał jeszcze meczu w ligowych rozgrywkach. Derby województwa kujawsko-pomorskiego zawsze przynosiły nam wiele emocji i na to liczyliśmy w sobotnim pojedynku. Od początku spotkania Anwil narzucił nam swój styl gry - nie potrafiliśmy odnaleźć się przeciwko bardzo fizycznej koszykówce podopiecznych Przemysława Frasunkiewicza. Do połowy trafiliśmy zaledwie cztery celne rzuty z gry. Dalsza gra to ciągła nieskuteczność naszych zawodników w rzutach z gry. Klavs Cavars dwoił się i troił pod koszem, lecz bardzo dobrze bronił go Kavell Bigby-Williams. 

Co zawiodło? 

Atak. Podopieczni Artura Gronka pudłowali na potęgę - Paul Jorgensen 2/13 z gry, Dominykas Domarkas 3/12 z gry. Mateusz Zębski destynowany został do zadań obronnych i wywierania nacisku na Jonah Mathews. Markus Lončar zagrał zaledwie 4 minuty, Jakub Nizioł 0/4 z gry. 

Anwil Włocławek 77:58 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz (23:14 | 11:10 | 21:16 | 22:18)

Anwil Włocławek - Mathews 23, Petrasek 15, Dykes 13, Bigby-Williams 9, Kowalczyk 8, Bell 3, Bojanowski 3, Olesinski 3, Łączyński 0, Woroniecki 0, Bęben 0, Komenda 0.

Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Cavars 10, Chyliński 9, Domarkas 9, Herndon 6, Jorgensen 5, Kędel 5, Pluta 3, Zębski 3, Aleksandrowicz 2, Krasuski 2, Loncar 2, Nizioł 2.

Następne spotkanie Enea Abramczyk Astorii Bydgoszcz odbędzie się w sobotę. Do Bydgoszczy przyjeżdżają Grupa Sierleccy Czarni Słupsk, którzy jak dotąd nie przegrali jeszcze żadnego spotkania.