Paweł Lorek: Astoria to zespół, który od wielu już lat jest w głównej mierze oparty na graczach stąd, czyli krótko mówiąc z Bydgoszczy. Ty oraz Mikołaj Grod jesteście zupełnie nowymi twarzami w naszej ekipie, więc chciałbym przy okazji tego wywiadu, jak najlepiej przedstawić kibicom Twoją sylwetkę. Może zacznijmy od Twojego debiutanckiego sezonu już na profesjonalnym poziomie. Strona plk.pl podaje, że w sezonie 2003/04 zadebiutowałeś w Spójni Stargard Szczeciński i już jako 19 latek spędzałeś na parkiecie średnio 19 minut na mecz, zdobywając przy tym 7.2 pkt. oraz 7 razy wychodziłeś w startowej piątce. To oznacza, że Twoja kariera rozpoczęła się od dość mocnego uderzenia?

Hubert Mazur: To prawda. Rozpoczęła się można powiedzieć od bardzo mocnego uderzenia. Zapowiadało się bardzo optymistycznie, bo ekstraklasa dla tak młodego zawodnika to niesamowite doświadczenie i nie mogło być nic lepszego. Dostałem dużo zaufania od trenera, pomimo tego, że byłem jednym z młodszych graczy w zespole. Ja starałem się dawać z siebie wszystko zarówno w meczach, jak i na treningach, co później zaprocentowało. W następnym sezonie niestety spadliśmy ze Spójnią do I ligi i tam już zostałem. Później był awans do ekstraklasy z Basketem Kwidzyn, następnie znowu wróciłem do Spójni z którą awansowaliśmy do I ligi. Tam też zagrałem całkiem dobry sezon. Później nastąpił okres w Czarnych Słupsk, ale niestety przydarzyła się kontuzja, która mnie wyeliminowała z gry i musiałem przez cały rok pauzować. Musiałem tak na prawdę wszystko zaczynać od początku.

 

Oczywiście jeśli pozwolisz to w kolejnych pytaniach przejdziemy jeszcze do niektórych wydarzeń o których przed chwilą wspominałeś.

Tak. Podsumowując odpowiedź na to pierwsze pytanie to bardzo fajnie się wszystko zaczęło, ale niestety taka jest kariera sportowca. Zabrakło troszeczkę szczęścia oraz zdrowia w najważniejszym momencie, a lata oczywiście leciały.

 

W tym wspomnianym sezonie 2003/04 na parkietach ekstraklasy występowali także koszykarze Astorii Bydgoszcz. Czy pamiętasz może jeszcze pojedynki z tamtejszą drużyną czy raczej nie zapadły one jakoś szczególnie w Twojej pamięci?

Oczywiście, że pamiętam. Graliśmy wtedy w Łuczniczce i był chyba nawet komplet widzów. My ze Spójnią mieliśmy bardzo słaby sezon i zaliczaliśmy właśnie serię 12 porażek z rzędu. Przyjeżdżaliśmy tutaj na skazanie, bo Astoria była jednym z lepszych zespołów. O ile mnie pamięć nie myli to grał tutaj Ed O'Bannon, Paweł Wiekiera czy Dante Swanson. My zrobiliśmy wtedy nie lada niespodziankę, bo zwyciężyliśmy w Bydgoszczy. Pamiętam, że ja rzuciłem wtedy 10 punktów. Generalnie grałem pierwszy raz na tak dużej sali i przy tak dużej publiczności. Jak usłyszałem ten świetny doping to na prawdę miałem przysłowiowe ciarki. Jak sam widzisz, doskonale pamiętam ten mecz.

 

W swojej dotychczasowej karierze rozegrałeś już 12 sezonów. Zapytam się więc, które lata i jaki zespół wspominasz najlepiej? Zarówno jeśli chodzi o osiągnięcia drużynowe, a także  indywidualne?

Jeśli chodzi o osiągnięcie drużynowe to na pewno awans z Basketem Kwidzyn do ekstraklasy, ale także wywalczenie awansu ze Spójnią z II do I ligi. Z Kutnem także wywalczyłem awans, więc to także był bardzo udany sezon. Jeśli natomiast chodzi o osiągnięcia indywidualne to tutaj nie mogę dać jednoznacznej odpowiedzi. Ja zawsze skupiałem się na wyniku całej drużyny, ale jeśli miałbym wskazać to pamiętam dobry sezon w Spójni po którym przeszedłem właśnie do wspominanych Czarnych Słupsk. Nie pamiętam, które to były lata dokładnie, ale miałem bodaj 26 lat na karku. To był bardzo dobry wiek dla koszykarza już z pewnym bagażem doświadczeń. Wtedy nastawiłem się na tamten moment i liczyłem, że zagoszczę w ekstraklasie na dłużej. Niestety w tym momencie ponownie trzeba przywołać niefortunną kontuzję, która się przydarzyła.

 

Lata 2010-2011 były prawdopodobnie jednym z najtrudniejszych okresów w Twoim życiu. Wtedy poinformowałeś media o zakończeniu kariery ze względu na przewlekłą kontuzję stawu biodrowego. Jak spędziłeś ten okres i rozumiem, że ciężko było przetrwać bez koszykówki, skoro już po roku spróbowałeś swoich sił ponownie?

To był właśnie ten bardzo dobry sezon w Spójni. Po podpisaniu kontraktu w Słupsku przeszedłem szczegółowe badania i tam nie wydano mi zgodny na dalsze uprawianie sportu ze względu na problemy z biodrem. Wtedy zacząłem jeździć po wielu lekarzach i nikt mi nie pozwolił grać. Układało się to wszystko pod zakończenie kariery. Na szczęście obrałem drogę młodości i wybrałem bardzo młodego lekarza, który był po praktykach zagranicą. To on zapalił światełko w moim tunelu mówiąc, że takie kontuzje już się operuje i to nie jest wyrok. Pojechałem do Poznania na operację i wszystko dalej potoczyło się w dobrym kierunku. Na całe szczęście okazało się, że są w Polsce odpowiedni fachowcy, młodzi i zdolni lekarze. Tamta osoba w sumie wprowadziła w naszym kraju zabieg artroskopii biodra. Teraz dużo sportowców korzysta już z tych możliwości m.in. właśnie koszykarze czy piłkarze. Ja po półrocznej rehabilitacji właściwie mogłem wrócić do gry i udało się!

 

Zaraz po tej przerwie rozegrałeś bardzo dobry sezon w MKS Budimpex Polonii Przemyśl czyli można powiedzieć, że ten rozbrat z koszykówką jak najbardziej wyszedł Tobie na dobre?

Pewnie, że tak. Nauczyłem się większej pokory do sportu i życia. Przykre było wtedy to, że nie miałem możliwości odbudować się koszykarsko w swoim macierzystym klubie, czyli Spójni Stargard Szczeciński. Rozegrałem jednak sezon w Przemyślu, potem kolejne w Kutnie i problemy z biodrem całkowicie minęły.

 

Przejdźmy do ubiegłego sezonu, który rozegrałeś w Szczecinie. Niestety tam też zmagałeś się z urazem, przez co byłeś w stanie rozegrać tylko 14 spotkań. Czy teraz z Twoim zdrowiem jest już wszystko dobrze?

W Szczecinie miałem problem z kolanem, a dokładnie to uszkodzoną łąkotkę. Trzeba było ją wyciąć i po tym zabiegu już dokończyłem sezon. Troszeczkę przedłużyło się to wszystko w czasie, bo rehabilitacja nie poszła tak jak powinna. Kolano jest już teraz generalnie zdrowe.

 

W Polsce występowałeś już praktycznie na każdym możliwym poziomie rozgrywek. Począwszy od ekstraklasy, a zakończywszy na II lidze. Rozumiem, że żadnych wyzwań się nie boisz, bo doskonale poznałeś już wszelkie realia basketu na naszym podwórku? Tak samo w Bydgoszczy nie powinno być problemu z cofnięciem się na zaplecze ekstraklasy?

Nie, na pewno nie. Bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Chcę pomóc drużynie w osiągnięciu jak najlepszego wyniku w tym sezonie. Widać, że koszykówka tutaj bardzo się rozwija jeśli chodzi o całą infrastrukturę. Mamy wspaniałe warunki do trenowania, można powiedzieć, że wręcz idealne. Sala jest dostępna praktycznie cały czas, siłownia na miejscu, zaplecze medyczne i odnowa biologiczna.

 

Czy te warunki można porównać do poziomu ekstraklasy czy jednak jeszcze trochę brakuje aby móc tak powiedzieć?

Muszę powiedzieć, że czasami w ekstraklasie jest z tym dużo gorzej. Nie chcę tutaj niczego wymyślać, ani się nikomu podlizać, ale na najwyższym poziomie są duże rozbieżności między klubami. Wiadomo, że zespoły z czołówki jak Stelmet czy Turów mają świetne zaplecze, ale w słabszych drużynach jest już większy problem organizacyjny. Tutaj w Astorii jest bardzo dobrze, nawet śmiem powiedzieć, że na poziomie tych lepszych drużyn w ekstraklasie. Pod względem tego co opowiadali chłopacy z poprzedniego sezonu to także jest zaliczony krok do przodu pod względem organizacji. Mam nadzieję, że taki krok zostanie też wykonany pod względem sportowym.

 

Co zadecydowało o tym, że wybrałeś Astorię Bydgoszcz jako nowego pracodawcę? Piotr Robak wspominał o tym, że oferta z tego klubu była od początku bardzo konkretna. Czy w Twoim przypadku było podobnie?

Tak. Po pierwsze szybko doszliśmy do porozumienia, a po drugie tutaj chcę ułożyć sobie życie w Bydgoszczy. Ja chciałem być od początku blisko tego miasta i kiedy pojawiła się propozycja od Astorii to szybko dogadaliśmy się z prezesem.

 

Wspomniałeś, że układasz sobie życie w Bydgoszczy. Czy to oznacza, że wiążesz swoją przyszłość z Astorią na dłużej niż tylko jeden sezon?

Oczywiście, że tak. Mieszkam teraz w Bydgoszczy i chciałbym zostać tutaj jak najdłużej.

 

Czy przyszły sezon traktujesz też jako punkt w którym chciałbyś na nowo wypracować swoją markę w polskiej koszykówce?

Ja myślę, że każdy sportowiec ma swoje ambicje i ja także chciałbym wejść na jakiś wysoki poziom sportowy oraz dzięki temu pomóc drużynie. Z drugiej strony nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał, że przyszedłem tutaj zrobić sobie statystyki, bo to nie o to chodzi. Nigdy nie podchodziłem do tego w ten sposób. Oczywiście to fajnie wygląda w gazecie, gdy przy nazwisku jest największa ilość punktów. Najważniejszy jest jednak wynik drużyny i jeśli miałbym w meczu zdobyć przykładowo 4 czy 6 punktów, a drużyna będzie wygrywać to będę przeszczęśliwy. Przecież to nie chodzi o to, żeby rzucać po 30, ale mieć przede wszystkim na względzie dobro drużyny.

 

Na pewno rozmawiałeś z trenerem o jego oczekiwaniach względem Twojej osoby. Nie przedstawił więc Twojej roli jako głównego strzelca z dystansu tylko bardziej uniwersalnie? Wszystko będzie rozbiegało się o grę zespołową?

Wiadomo, że są zawodnicy którzy powinni brać ciężar gry na siebie w najbardziej newralgicznych momentach i trener oraz chłopaki bardzo liczą na mnie, a także kibice. Wiem, że duża odpowiedzialność będzie na mnie spoczywać i jestem na to gotowy. Naszym celem jest jednak wygrywanie spotkań, a nie wyrabianie statystyk.

 

Przygotowania do nowego sezonu już są na ostatniej prostej. Jak czujesz się w nowym otoczeniu?

Jest bardzo fajnie. Chłopacy bardzo profesjonalnie podchodzą do każdych zajęć, z niektórymi zawodnikami znałem się już wcześniej. W drużynie jest bardzo fajna atmosfera, więc nie było najmniejszego problemu, żeby się zaaklimatyzować. To miasto jest generalnie bardzo przyjazne, więc na razie jest super i mam nadzieję, że dalej będzie tak samo. Ponad półtora miesiąca trenujemy już ostro i mamy wspólny cel. Myślę, że to za wcześnie aby cokolwiek tutaj deklarować na tym etapie, ale wszystko zmierza jak na razie w dobrym kierunku.

 

A jak podoba się Tobie nasze miasto? Masz już może upatrzone jakieś swoje ulubione miejsca?

Generalnie bardzo mi się podoba Bydgoszcz, która z pewnością bardzo się rozwinęła w ostatnim czasie. Niektórzy znajomi się mnie pytają jak tutaj jest, a ja odpowiadam, że naprawdę pięknie! Wszyscy się dziwią jak mogę mieć takie zdanie. Miasto nie jest jakieś ogromne, ale jest bardzo ładne. Ja jeszcze poznaję Bydgoszcz, ale jeśli chodzi o ulubione miejsca to z pewnością bardzo ładny jest Stary Rynek, Wyspa Młyńska czy Opera Nova. Także pomnik Łuczniczki ma bardzo ciekawą historię, a także dzielnica Fordon jest bardzo przyjazna.

 

To i tak bardzo dużo wiesz jak na ten krótki czas pobytu tutaj.

Trochę tak. Cały czas poznaję miasto, ale jak na razie moim ulubionym miejscem jest jednak dom, gdzie mogę sobie odpocząć i zrelaksować się. Muszę jeszcze dodać, że razem z dziewczyną lubimy wziąć psy i przejść się na spacer nad Brdę. Jest gdzie tutaj spacerować i z pewnością jest wiele urokliwych miejsc.

 

Ostatnie pytanie. Jakiś czas temu rozmawiałem z Piotrem Robakiem i zadałem pytanie odnośnie celu naszej drużyny na zbliżający sezon. Piotrek odpowiedział, że nie lubi tzw. "pompowania balonika" i to jest w pełni zrozumiałe, co nie zmienia faktu, że zarząd Astorii określił na konferencji prasowej swoje oczekiwania na awans drużyny do fazy Play-off. Jak oceniasz nasze szanse na osiągnięcie tego wyniku?

Na pewno będzie ciężko, bo uważam tą ligę za bardzo wyrównaną. Drużyny Miasta Szkła i Legii będą raczej odstawały, ale to na dzień dzisiejszy patrząc wyłącznie na składy, więc wcale tak nie musi być. Szanse na osiągnięcie naszego celu są i ja się nie dziwię zarządowi czy kibicom na stawianie takich oczekiwań, bo mają oczywiście do tego pełne prawo. My chcemy osiągnąć jak najlepszy wynik i będziemy do tego dążyć. Sportowcy generalnie nie lubią deklarować czy wygramy, bo najczęściej nic z tego nie wychodzi. Także Piotrowi nie dziwię się, że nie lubi "pompowania balonika", bo granie pod presją nie jest korzystne. Nasza ambicja nie pozwala nam myśleć inaczej i na pewno w każdym meczu będziemy nastawiać się na zwycięstwo i walkę do upadłego. Po to się gra, aby wygrywać każdy mecz. Oczywiście nie jest to możliwe, bo nie ma takiej drużyny, która wszystko wygrywa, ale z takim założeniem musimy podchodzić za każdym razem. Nie możemy mieć przecież potem do siebie pretensji, że ktoś nie dał maksimum możliwości, tylko trzeba stanąć przed lustrem i powiedzieć, że zrobiłem wszystko co w mojej mocy. Ja mogę zapewnić, że w naszym przypadku tak będzie, ponieważ jest to drużyna walczaków z dużym charakterem i potencjałem. Uważam, że mamy spore szanse aby awansować do Play-offów, ale nie chcę w tym momencie niczego deklarować czy zapewniać wszystkich, że na pewno tak się stanie. Nigdy nie wiemy co się stanie w życiu, a w sporcie mogą się przydarzyć przykładowo (odpukać!) dwie kontuzje i już jest dużo ciężej. Koniec końców najważniejsze więc, żebyśmy byli zdrowi.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę powodzenia na cały nadchodzący sezon.

Dziękuję bardzo.