Drużyna Jarosława Zawadki pojechała do Trójmiasta bez kontuzjowanego Doriana Szyttneholma oraz Wojciecha Szafranka, ale za to z nowym środkowym Wojciechem Pagaczem, którego trener wystawił w pierwszej piątce. Od początku oba zespoły próbowały odskoczyć rywalowi na kilka punktów, ale dopiero w II kwarcie sztuka ta udała się gospodarzom, głównie za sprawą celnych rzutów zza linii 6,75m. Po „trójkach” Jakuba Załuckiego i  Kamila Sadowskiego w 15 minucie Korsarz prowadził 35:24. Po czasie wziętym przez trenera Astorii bydgoszczanie na chwilę odzyskali prawidłowy rytm gry (37: 32), jednak w końcówce najpierw piłkę stracił Paweł Lewandowski, a chwile później Korsarz zakończył I połowę akcją 2+1, co dało mu prowadzenie 44:34.

Po zmianie stron Astoria zagrała agresywniej w obronie. Gospodarze nie potrafili poradzić sobie ze strefą przyjezdnych i seryjnie pudłowali. Bydgoszczanom wystarczyły 4 minuty na dogonienie rywala. Po dwóch osobistych Adama Szopińskiego, na tablicy pojawił się remis 48:48. Chwilę później po „trójce” Mateusza Bierwagena „Asta” objęła pierwsze prowadzenie 48:51. Kiedy wydawało się, że goście zaczynają kontrolować sytuację na parkiecie, Korsarz ponownie zaatakował z dystansu, a na domiar złego przewinienie techniczne przy jednoczesnym faulu gracza gospodarzy otrzymał Mateusz Bierwagen. Piotr Renkiel nie pomylił się ani razu i po trzech kwartach Korsarz prowadził 63:60.

Ostatnie 10 minut oba zespoły rozpoczęły bardzo nerwowo. Gdańszczanie dalej szukali swoich szans w rzutach z dystansu, Astoria za to szukała swojej szansy pod koszem rywala. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Po dwóch bardzo dobrych akcjach Pawła Lewandowskiego, który najpierw idealnie podał do Patryka Rąpalskiego, a chwilę później sam zdobył kolejne punkty dla „Asty”, Korsarz prowadził tylko 75:74. W końcówce spotkania więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy nie pozwolili w ostatnich 9 sekundach gospodarzom zdobyć zwycięskiego kosza.

Wczorajsza wygrana 78:79 to dobry prognostyk przed następnymi spotkaniami Astorii. Zespół bardzo dobrze zaprezentował się w drugiej połowie, gdzie w obronie praktycznie uniemożliwił Korsarzowi powiększania ich dorobku. Udany debiut zaliczył Wojciech Pagacz, który dzielnie walczył pod koszem z Piotrem Konskiem, zdobywając kilka ważnych punktów i zbiórek. W pewnym momencie ciężar gry wziął na siebie najlepiej punktujący wczoraj Mateusz Bierwagen, choć szkoda jego przewinienia technicznego. Cały zespół zasłużył na brawa za walkę i determinację, to sprawiło że kolejny raz okazaliśmy się lepsi od Korsarza, którego kibice zafascynowani afrykańskim dopingiem przy pomocy wuwuzeli skrajnie utrudniali oglądanie wczorajszego widowiska.

 

Po meczu powiedzieli:

Jarosław Zawadka: - Szczęśliwie wygrany mecz, w podobnych okolicznościach jak w Bydgoszczy. Emocje w końcówce stworzyliśmy trochę na własne życzenie. W III kwarcie postawiliśmy strefę, która przyniosła nam bardzo dobry wynik, wygraliśmy ten fragment 17: 4, ale zamiast „dobić” rywala oddaliśmy jemu pole. Zamiast odskoczyć na 20 punktów, podejmowaliśmy błędne decyzje, które sprawiły, że przeciwnik znowu wyszedł na prowadzenie. Cieszę się z wyniku, praktycznie każdy gracz, który wchodził na parkiet wnosił coś do gry. Chłopacy pokazali charakter i wytrzymali tą nerwową końcówkę, z czego jestem bardzo zadowolony.

Andrzej Kwaśniewski: - Znów pechowo przegrywamy tak jak w Bydgoszczy, chyba nie mamy szczęścia, co do Astorii, ale w play - off sobie to odbijemy. Prowadziliśmy przez 39 minut, Astoria prowadziła chyba tylko raz, więc praktycznie mieliśmy wygraną w garści. Myślę, że zabrakło nam przede wszystkim koncentracji, bo przegraliśmy pierwszą cześć III kwarty bardzo wyraźnie i to chyba zaważyło na losach tego meczu. Schodziliśmy na przerwę prowadząc +10, a po pięciu minutach II połowy był już remis.

 

Korsarz Gdańsk – Astoria Bydgoszcz 78:79 (20:19; 24:15; 19:26; 15:19)

Korsarz: Konsek 18 (1x3), Sadowski 13 (3), Sarzało 11, Renkiel 10, Gołębiewski 4 oraz Załucki 16 (3), Chudy 4, Rduch 2, Szymański 0

Astoria: Bierwagen 23(1x3), Laydych 18(1), Pagacz 11, Szopiński 10(1), Lewandowski 7 oraz Barszczyk 4, Rąpalski 4, Andryańczyk 2, Czyżnielewski 0