W sobotnim pojedynku przeciwko rezerwom Śląska przyszło nam się zmierzyć bez pomocy Hubert Mazura, co stanowiło dla nas z pewnością spore osłabienie. Nasz niski skrzydłowy już w ostatnim meczu w Bydgoszczy zagrał wyłącznie na własną prośbę, ale tym razem wspólnie postanowiono, że nie powinien on ryzykować pogłębienia się urazu. Astorii nie przeszkodziło to jednak w rozegraniu fenomenalnej pierwszej połowy spotkania, która po części była kontynuacją drugiej połowy z meczu przeciwko GKS-owi Tychy. Bydgoszczanie popisywali się we Wrocławiu rewelacyjną skutecznością z dystansu, a gospodarze nie znajdowali na to żadnej odpowiedzi.

Trafienie 7 rzutów z dystansu na 8 podjętych prób w samej II kwarcie z pewnością zrobiłoby wrażenie na każdym, nawet najbardziej wymagającym obserwatorze koszykówki. Takiego wyczynu dokonała właśnie bydgoska Astoria, a samo trafienie 6 takich rzutów z rzędu z pewnością wywołało ogromną dezorientację w szeregach Śląska. W całej pierwszej połowie skuteczność 9/12 za 3 sprawiała, że niezależnie od tego jak wyglądałyby inne zestawienia statystyczne, to bydgoszczanie musieli mieć zapisaną wysoką przewagę na swoją korzyść. Każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że jest to najefektywniejszy z możliwych rzutów.

Co ciekawe w naszej ekipie punktowali wszyscy zawodnicy, którzy aktualnie znajdowali się na parkiecie. Rewelacyjnie spisywał się Sebastian Laydych, rozgrywający właściwie najlepsze spotkanie w sezonie, a wtórowała mu cała reszta zawodników grożących rzutami dystansowymi. Wystarczy napisać, że w drugiej ćwiartce 21 z 23 punktów całej drużyny to były wyłącznie rzuty dystansowe, a mamy właściwie dokładny obraz naszej postawy. Trafiał wspomniany Laydych, Piotr Robak, Paweł Lewandowski, Adrian Barszczyk oraz Piotr Łucka i już po 20 minutach prowadziliśmy bardzo wyraźnie 48:33.

Druga połowa miała już jednak odmienny przebieg. Astorii zdarzały się momenty przestojów pod względem zdobywanych punktów, a za wszelką cenę starali się to wykorzystywać miejscowi. W pewnym momencie dość szybki „run” Śląska 16:2, doprowadził do minimalnej i tylko 3-punktowej przewagi bydgoszczan. Od tego momentu spotkanie bardzo się wyrównało. Każda z drużyn zazwyczaj na skuteczną akcję przeciwników, odpowiadała dokładnie tym samym. Czarno-czerwoni cały czas przejmowali minimalną inicjatywę, nie pozwalając wrocławianom na wyjście na prowadzenie, aczkolwiek to właśnie Śląsk miał za sobą lepszy fragment gry. Przed ostatnią kwartą prowadząc 63:59, mogliśmy więc mieć pewne obawy co do końcowego rezultatu. Bydgoszczanie musieli zupełnie od nowa wejść w to spotkanie i zapomnieć o wcześniejszej wysokiej przewadze, która w pewnym momencie wynosiła nawet 22 oczka.

Astoria stanęła jednak na wysokości zadania i tym razem to my rozstrzygnęliśmy decydującą i bardzo nerwową końcówkę na swoją korzyść. Duże znaczenie w tym względzie miało zapewne wyciągnięcie odpowiednich wniosków z decydujących momentów meczu przeciwko drużynie z Tych. Konsekwentnie staraliśmy się zbierać bardzo ważne piłki z tablicy, ale aby było co zbierać, musieliśmy także zatrzymać ofensywę gospodarzy. To wychodziło nam bardzo dobrze w całej IV kwarcie, ale decydujący cios wyprowadziliśmy, kiedy na zegarze pozostawało 6 minut do końca. Po trójce Maksyma Kulona zrobiło się tylko 72:71 dla „Asty”, ale od tego stanu na parkiecie rządziła i dzieliła już tylko jedna ekipa. Świetna postawa Laydycha, który zdobył 5 punktów z rzędu (w tym akcja 2+1), pociągnęła całą drużynę do fragmentu 10:0! Nasza przewaga na 2 minuty przed końcem sięgnęła już dwucyfrowych rozmiarów. Jasne było więc, że tylko niesamowity zbieg okoliczności, mógłby nam zabrać to pewne prowadzenie i zgarnięcie ważnego zwycięstwa. Taka sytuacja nie miała jednak miejsca, bo w pewnym momencie gospodarze zaczęli popełniać przewinienia, a my trafiliśmy tego dnia całkiem przyzwoite 16/23 z linii. Na koniec na parkiecie pojawili się także nasi Juniorzy, a całe spotkanie zwyciężyliśmy 88:82.

Pod nieobecność Hubert Mazura, rolę lidera całej drużyny przejął tego dnia Sebastian Laydych. Ten gracz zdobył w sobotę 22 punkty z tylko 12 rzutów, trafiając przy okazji 3/4 za 3, a także zbierając 6 piłek z tablicy. Jak zwykle swoje dorzucił też Piotr Robak (19 punktów, 4/7 za 3), który od ostatniego czasu jest najrówniej grającym koszykarzem całej drużyny. Bardzo dobre zawody z ławki miał także Mikołaj Grod, który dodał od siebie 18 punktów (6/6 z linii). Trzeba jednak podkreślić, że nie byłoby tego zwycięstwa, gdyby nie bardzo dobre 58.5% z gry i 15 skutecznych asyst do kolegów (5 z nich autorstwa Pawła Lewandowskiego), całej naszej drużyny.

Tym samym zakończyła się pierwsza runda rozgrywek I ligi. Do gry Astoria powróci dopiero wraz z nowym rokiem, a 3. stycznia o godz. 19.00 zmierzymy się w Artego Arenie z Miastem Szkła Krosno.

 

 

Exact Systems Śląsk Wrocław – Astoria Bydgoszcz 82:88 (14:25, 19:23, 26:15, 23:25)

Śląsk: Norbert Kulon 16 (2x3), Maksym Kulon 14 (1x3), Wilczek 10 (2x3), Hajnsz 10 (1x3), Czyżnielewski 4 oraz Stawiak 11 (3 bl.), Jakubiak 10 (1x3), Musiał 5 (1x3), Pruefer 2, Krakowczyk 0

Astoria: Laydych 22 (3x3), Robak 19 (4x3), Szyttenholm 12, Barszczyk 7 (1x3), Lewandowski 5 (1x3) oraz Grod 18, Łucka 3 (1x3), Fatz 1, Kutta 1, Wardziński 0