Przyczyn ostatnich niepowodzeń „Asty” jest z pewnością wiele. Oprócz problemów zdrowotnych niektórych graczy, nie potrafiliśmy przede wszystkim przeciwstawić się bardzo dobrym defensywom w wykonaniu Jamalex Polonii i WKK. Żadna z tych ekip, nie prezentowała przeciw nam dobrej ofensywy bo za takie nie można uznawać 7/16 z gry Kamila Chanasa czy jeszcze gorsze 3/15 Jakuba Koelnera. Mimo wszystko nasi rywale, kontrolowali oba pojedynki i Enea Astoria musi wyciągnąć z tego właściwe wnioski i ćwiczyć słabe strony. Aby myśleć o bezpiecznym miejscu w ósemce ligi, należy wygrywać nie tylko z przeciwnikami z dołu tabeli, ale także z tymi aspirującymi nieco wyżej. Okazji do tego będzie jeszcze bardzo dużo, ale musimy wprowadzić odpowiednie usprawnienia i przede wszystkim ustabilizować długo grające (najlepsze) line-upy, które powinny być przygotowane do gry ze sobą. Ostatnio niestety tego brakowało, a czarno-czerwoni właściwie w każdym meczu wystawiali inną, wyjściową piątkę.

Idealnym rozwiązaniem, byłoby przełamać się w najbliższym pojedynku bo wygrana nad tak silnym zespołem jak Sokół, podbudowałaby nas na każdej płaszczyźnie. Zadanie może być jednak jeszcze trudniejsze, jak mogłoby się wydawać. Rawlplug Sokół dodał przed sezonem do swojej nazwy nie tylko nowego sponsora, ale przede wszystkim jeszcze lepszą jakość gry. Ekipa z Łańcuta gra blisko perfekcyjny basket na poziomie I ligi, ale nie wskazuje na to wyłącznie sam bilans, chociaż komplet zwycięstw w 9 meczach mógłby o tym alarmować. Sokół w każdym sezonie, tworzył swój proces, który zanosił Łańcut na górę tabeli, ale tak grających podopiecznych Kaszowskiego jeszcze nie widzieliśmy.

Sokół nie dość, że utrzymał swoją defensywę na prawie niezmienionym poziomie w porównaniu do ubiegłego sezonu (średnio tracone tylko 76.9 punktów na mecz), to dodał do tego wyjątkową efektywność ofensywną. W taki sposób otrzymaliśmy mieszankę, która każdy mecz wygrywa różnicą mniej więcej 14 punktów. Chociaż imponujące zdobywanie przez Łańcut 90.7 punktów na mecz z pewnością ulegnie redukcji z biegiem sezonu, to alarmujące jest przeniesienie gry Sokoła w znacznej mierze na obwód. Chociaż nikt nie zbliży się do Śląska i WKK w ilości oddawanych prób z dystansu, to Sokół oddaje takich rzutów mniej więcej 23 na mecz, co oscyluje w okolicach ligowej średniej, ale trafia z nich aż 43.4% i nikt nie jest nawet blisko. Dla porównania średnia Enea Astorii w tym aspekcie to 28.2%.

W sobotę musimy więc być przygotowani już nie tylko na trudną do rozbicia obronę, ale także niezwykle efektywny i wyrafinowany atak. Za to wszystko odpowiada głównie Filip Małgorzaciak (18.1 punktów i 5.9 zbiórki), Bartłomiej Karolak (15.2 punktów), czy Kamil Zywert (12.3 punktów i 7.5 asysty). Także pod koszem nie będzie łatwo bo tam jak zawsze, czeka trudna batalia z doświadczonymi Maciejem Klimą i Rafałem Kulikowskim. W skrócie, na każdej pozycji należy być przygotowanym na atak gospodarzy.

Enea Astoria, pomimo ostatnich potknięć, jedzie do Łańcuta po cenne przełamanie. Cyfry wskazują na wyraźną przewagę gospodarzy i ich 10 zwycięstwo w sezonie, ale czym byłby sport bez niespodzianek. Ciężko wyobrazić też sobie, aby Sokół miał wygrywać wszystkie mecze do końca sezonu. Zawsze musi być więc ten pierwszy raz i mamy nadzieję, że przy odrobinie szczęścia to podopiecznym Grzegorza Skiby uda się przełamać ten trudny teren i poprawić nastroje we własnym obozie. Obserwować będziemy jednak nie tylko sam wynik, ale także styl, w jakim zaprezentujemy się już w sobotę.

Początek meczu o godz. 17:30. Transmisję na żywo przeprowadzi kanał Sokół Łańcut TV na YouTube – link.