Na 4 wygranych zakończyła się zwycięska seria bydgoskiej Enea Astorii. Niestety w sobotę, w Poznaniu, zdecydowanie lepsi okazali się koszykarze Biofarmu Basket, którzy trafili 14/29 za 3 punkty i wygrali 83:62.

Przed meczem z Biofarmem Basket pisaliśmy, że rywale to ostatnimi czasy bardzo ofensywnie grający zespół. Mało kto mógł się jednak spodziewać, że nasi przeciwnicy w sobotę trafią najlepsze w tym sezonie 48.3% rzutów za 3 punkty, oddając aż 29 takich prób. Rywale prawie w żadnej akcji, którą kończyli próbami z dystansu, nie zastanawiali się nad tym czy dany rzut jest dobrze czy też źle kontestowany. Gospodarze rzucali raz po raz, co przyniosło im ogromne korzyści w postaci wysokiego prowadzenia i ważnej wygranej. W przeciwnej drużynie szczególnie rewelacyjny był Filip Struski, który zaaplikował aż 7/9 za 3 na 29 punktów w całym meczu. Wygrana gospodarzy jest o tyle cenna, że na ten moment zrównali się w tabeli z Enea Astorią i uzyskali tak bardzo cenny „tie-breaker”. Jeśli na koniec sezonu obie ekipy uzyskają równą ilość punktów, wtedy to Biofarm Basket zajmie wyższą lokatę.

Już początek meczu dał znać, że będzie to dla nas trudne spotkanie. Gospodarze szybko objęli prowadzenie, które powiększali z upływem czasu. Od startu bardzo dobrze grał Struski, a do kolegów asystowali Konopatzki i Wieloch. Enea Astoria miewała spore problemy w zamianie krycia, przez co gospodarze często oddawali rzuty z czystych pozycji, a to z kolei doprowadziło do ich prowadzenia 28:19.

Druga kwarta okazała się jeszcze bardziej udana dla Biofarmu Basket. Na dobre rozstrzelał się Struski, a Biofarm w pierwszych 20 minutach zaaplikował aż 10 celnych trójek. Niestety, tego samego nie potrafili uczynić czarno-czerwoni, którzy w pierwszej połowie byli tylko 0/4 z dystansu. Bardzo dobrze bronieni w okolicach pod samą obręczą, mieli problemy ze zdobywaniem łatwych punktów. W ten sposób, prowadzenie gospodarzy rosło w zatrważającym tempie i do przerwy było już 54:30.

Przy tak wysokim prowadzeniu, ciężko jest zachować pełną koncentrację i grać w dalszym ciągu równie skuteczny basket. To jednak nie było przeszkodą dla Biofarmu, który pomimo wysokiej zaliczki, w dalszym ciągu decydował się na szybki rozrzut piłki po obwodzie i kontynuowanie efektywnego grania w ofensywie. Kolejne trójki trafiał Struski, a strefę podkoszową opanował Kurpisz (7/9 z gry i 8 zbiórek), co w pewnym momencie dało miejscowym prowadzenie różnicą 30 punktów.

Ostatnia kwarta była z korzyścią dla Enea Astorii, ale w tym przypadku nie było już mowy o zwycięstwie, bo straty były zbyt wysokie, aby móc je odrobić w ciągu zaledwie 10 minut gry. W ostatniej kwarcie zatrzymaliśmy jednak gospodarzy na tylko 8 punktach, ostatecznie przegrywając w Poznaniu 62:83.

W naszej drużynie tylko dwóch graczy przekroczyło dwucyfrową granicę punktów. Łukasz Frąckiewicz był 5/6 z gry na 11 punktów, a Mateusz Bierwagen zdobył 10 punktów z 8 rzutów. Kolejny mecz bliski double-double był Bartosz Pochocki, który zdobył 9 punktów i 8 zbiórek. Niestety bydgoszczanie poszli tego dnia w tylko 3/15 z dystansu, co znacząco utrudniło zadanie. W Biofarmie Filip Struski miał 29 punktów, 10/15 z gry i 8 zbiórek, a Mariusz Konopatzki zrobił linijkę 9 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst.

Następny mecz czarno-czerwoni rozegrają w sobotę 3 marca o godz. 17:00 w Artego Arenie. Naszym przeciwnikiem będzie SKK Siedlce.

 

Biofarm Basket Poznań - Enea Astoria Bydgoszcz 83:62 (28:19, 26:11, 21:17, 8:15)

Biofarm Basket: Struski 29, Kurpisz 19, Wieloch 10, Konopatzki 9, Fiszer 7, Gruszczyński 3, Metelski 2, Tomaszewski 2, Czyż 2, Samsonowicz 0

Enea Astoria: Frąckiewicz 11, Bierwagen 10, Pochocki 9, Barszczyk 7, Szyttenholm 7, Śpica 6, Aleksandrowicz 6, Fatz 4, Gospodarek 2