Niestety w niedzielny wieczór bydgoska Astoria kolejny raz musiała przełknąć gorycz porażki. Tym razem silniejszą ekipą okazało się Zagłębie Sosnowiec wygrywając 63:73.

 

Już przed meczem było wiadomo, że najbliższe starcie nie będzie należało do najprostszych. Niestety pech ciągle nie omija naszej drużyny i musimy zmagać się z kolejnymi przeciwnościami losu, które z każdym tygodniem stają na naszej drodze. Oprócz kontuzjowanych od dłuższego czasu Sebastiana Laydycha i Karola Kutty, trener Przemysław Gierszewski nie mógł w pełni korzystać z usług dwóch liderów swojej drużyny. Po ostatnim spotkaniu kłopoty z pachwinami ma Karol Obarek i on nie wystąpił w niedzielnym spotkaniu, natomiast Dorian Szyttenholm w prawdzie zaprezentował się na parkiecie, ale zmaga się aktualnie z bardzo ciężkim przeziębieniem, przez co nie był w pełni sprawny na boisku. Mimo to bydgoszczanie próbowali walczyć o zwycięstwo do ostatnich minut, ale dużo bardziej doświadczona ekipa przyjezdnych wykorzystała swoje zalety oraz przewagi i wywiozła z Artego Areny dwa punkty.

Na początku mecz był bardzo wyrównany i po sześciu minutach mieliśmy wynik 10:10. Od tego momentu przyjezdni zaczęli grać bardziej konsekwentnie w obronie, a swoje akcje kończyli Nowerski i Piechowicz. W ten sposób Zagłębie wypracowało sobie kilka oczek przewagi. W naszej ekipie od początku bardzo dobrze prezentował się Tomasz Prostak (7 punktów w I kwarcie), ale to goście wygrali pierwszą ćwiartkę 21:16.

W drugiej części w naszych barwach prezentowała się głównie młodzież i co ciekawe przynosiło to pozytywne skutki. Paweł Robak bardzo agresywnie naciskał w obronie Grzegorza Mordzaka, a nasze konto punktowe podreperował Lewandowski. W ten sposób byliśmy w stanie dojść rywali na dystans tylko jednego posiadania (24:26). Goście cały czas znajdowali jednak drogę do naszego kosza i często penetrowali w pole 3 sekund. Głównie skuteczne akcje Sadło doprowadziły do tego, że goście minimalnie powiększyli swoją przewagę w stosunku do poprzedniej części. Do przerwy przegrywaliśmy 32:38, więc zwycięstwo cały czas znajdowało się w naszym zasięgu.

Po przerwie staraliśmy się zmniejszać dystans do rywali, ale ciągle brakowało nam 1-2 skutecznych akcji, które mogłyby wyprowadzić bydgoszczan na prowadzenie i ponieść do dalszej walki. Grający z gorączką Szyttenholm robił co mógł pod koszami, a dorzucił do tego nawet celny rzut z dystansu, natomiast popularny "Lewy" napędzał nasze kontrataki (42:44). Bardzo efektownym wsadem popisał się nawet Mateusz Fatz, który z wielką łatwością dostaje się nad obręcz, jeśli w obrębie metra nie znajduje się żaden z obrońców. W odpowiedzi goście przez cały mecz znajdowali jednak receptę na punkty i skutecznie rzucali z półdystansu nawet w najtrudniejszych momentach. To za każdym razem delikatnie podcinało skrzydła gospodarzom. Przed ostatnią kwartą udało nam się jednak zachować status quo w porównaniu z wynikiem sprzed przerwy.

W ostatniej części decydowały się już losy meczu i Zagłębie doszczętnie wykorzystało swoje doświadczenie oraz zmęczenie bydgoszczan. Główna w tym zasługa Grzegorza Mordzaka, który w umiejętny sposób wymuszał na sobie przewinienia, ale także kończył akcje punktami, kiedy na zegarze pozostawały ostatnie sekundy. Astoria zerwała się jeszcze w końcówce do ataku (63:69), ale zabrakło już czasu oraz sił na to, aby osłabieni bydgoszczanie byli w stanie wyszarpać zwycięstwo. Ostatecznie sosnowiczanie wygrali ostatnią kwartę 12:16 i cały mecz 63:73.

Biorąc pod uwagę wszystkie problemy kadrowe z jakimi musi zmagać się nasza drużyna, niedzielny występ koszykarzy Astorii skłania do oddania szacunku tym zawodnikom. Mimo, że goście bili na głowę swoim doświadczeniem większość bydgoskiego składu, to popularną "Astę" stać było na wyrównane spotkanie oraz walkę do ostatnich minut. Nikt nie wie jakim wynikiem zakończyłoby się to spotkanie, gdyby Astoria mogła wykorzystać pełnię swojego składu i potencjału. Tym razem szanse nie były jednak wyrównane, a goście wyrobili swoją przewagę na deskach (11 zbiórek w ataku). Niestety cały czas musimy też płacić frycowe z tego względu, że młodzi zawodnicy z powodu braku doświadczenia notują dość znaczą ilość strat (dzisiaj było ich 18).

W naszym zespole najlepsze zawody rozegrał Tomasz Prostak, który był liderem na boisku i rzucił 18 punktów, ale poza tym rozdał 6 asyst i zdobył 6 zbiórek oraz 3 przechwyty. Poza tym Paweł Lewandowski miał 13 punktów z 16 rzutów, a grający z gorączką Szyttenholm zdobył 9 oczek (4/6 z gry, 6 zbiórek i 2 asysty). U gości najskuteczniejsi byli Mordzak (17 punktów,  6/7 z linii i 6 asyst), Nowerski (16 oczek, 7/9 z gry, 14 zbiórek i 6 przechwytów) i Piechowicz (14 punktów z 13 rzutów, ale 7 strat).

 

Kolejny mecz nasza drużyna rozegra na wyjeździe. W niedzielę 15 lutego zagramy z SKK Siedlce (godz. 17.00).

 

Astoria Bydgoszcz-Zagłębie Sosnowiec 63:73 (16:21, 16:17, 19:19, 12:16)

Astoria: Prostak 18 (3x3), Lewandowski 13, Szyttenholm 9 (1), Fatz 8, Barszczyk 4 oraz Robak 7, Krzywdziński 4, Frąckiewicz 0, Łucka 0

Zagłębie: Mordzak 17 (1), Nowerski 16, Piechowicz 14, Bogdanowicz 11 (2), Wójciak 0 oraz Sadło 10, Przyborowski 5 (1), Gospodarek 0