Enea Astoria w minioną niedzielę nie była w stanie wygrać na inaugurację z Polfarmexem Kutno. Teraz bydgoszczanie wybierają do Kłodzka na mecz z Zetkamą Doral Nysą, aby wywalczyć pierwszy komplet punktów.

 

Czarno-czerwoni inaugurację sezonu rozegrali ze zmiennym szczęściem. Z jednej strony można cieszyć się z bardzo dobrej frekwencji na meczu (w szczególności obecności młodzieży), ale z drugiej to Polfarmex wygrał w Artego Arenie 73:62. Duże znaczenie w kontekście końcowego wyniku, miała z pewnością pewnego rodzaju presja o jakiej wspominał Dorian Szyttenholm. To bydgoszczanie sami zawiesili wysoko poprzeczkę, bardzo dobrymi wynikami w fazie przedsezonowej. Duże oczekiwania wobec Enea Astorii mogły mieć więc przełożenie na fakt, że tylko pierwsza połowa wyglądała na miarę dobrze grającego zespołu.

To właśnie wtedy obraliśmy dobry kierunek, punktując często z kontrataków, przyspieszając tempo, ale przede wszystkim broniąc rywali na dystansie. Koniec końców Polfarmex w całym spotkaniu popisał się skutecznością na poziomie 34.8% z gry, co prawdopodobnie w 8 z 10 innych warunkach skończyłoby się naszym zwycięstwem. Wyraźnie przegrana zbiórka i słabsza skuteczność na obwodzie, dały jednak do myślenia szkoleniowcom „Asty”. W kolejnych meczach, trzeba wprowadzić odpowiednie usprawnienia, aby nie natknąć się ponowne na problemy. Można się jedynie domyśleć, jak inaczej mógłby wyglądać wynik niedzielnego starcia, gdyby wykluczyć część podstawowych błędów.

Enea Astoria to jednak fizyczny zespół, który ma bardzo dobry „match-up” z Zetkamą Doral Nysą Kłodzko. Teraz priorytetem jest, aby wygrać w sobotę na wyjeździe i odnieść pierwsze zwycięstwo. Gospodarze sobotniego starcia, dowodzeni przez Radosława Hyżego mają w sobie boiskową zadziorność, która prawie doprowadziła do sensacji w pierwszej kolejce. To wtedy Zetkama minimalnie przegrała z faworyzowanym Sokołem Łańcut 75:80. Spoglądając na ten mecz, ale podobnie także na spotkanie z drugiej kolejki, który Zetkama także przegrała, można dopatrzyć się kilku słabości przeciwników.

Głównym czynnikiem do ew. zwycięstwa może być obrona w okolicach pola „3 sekund”. To właśnie sprawną obroną w tym elemencie, ostatnio naszych najbliższych rywali pokonał WKS Śląsk (70:56). Zetkama to nie jest zespół, który będzie seryjnie rzucać za 3 punkty, ale jeżeli nie będzie innego rozwiązania, to mogą spróbować i tego wariantu. Warto więc być nastawionym na kilka zmian taktycznych w trakcie spotkania, aby równocześnie reagować na decyzje Radosława Hyżego. Plusem pozostaje fakt, że Zetkama Doral nie ma raczej w składzie zawodnika, który sam weźmie losy meczu na swoje barki.

U przeciwników znajduje się w składzie chociażby Marc-Oscar Sanny (średnia 17 punktów i 4 asyst w dotychczasowych dwóch meczach), ale można zneutralizować jego poczynania, atakując go w grze 1 na 1. Nie jest to specjalista od defensywy i gdyby ustawić na niego wyższego gracza w ataku, to mogą być z tego podwójne korzyści. Wszystko pozostaje jednak sprawą otwartą i zobaczymy, z jakim planem wyjdziemy na najbliższy mecz.

W Bydgoszczy, pomimo porażki na inaugurację, panuje bardzo dobra atmosfera w drużynie i nastawienie na odrobienia ostatniej lekcji domowej. Każdy z zawodników chce wymazać błędy, które wkradły się w niedzielę i zrekompensować to pierwszym zwycięstwem w sezonie. Szanse na to są bardzo duże, ale przeciwnika w żaden sposób nie można lekceważyć. Kłodzko, w szczególności na własnym parkiecie lubi grać zacięte mecze. Trzeba więc przygotować się na wariant tzw. „crunch time”. Losy meczu mogą się rozstrzygnąć w samej końcówce, ale liczymy, że to bydgoszczanie wyjdą z tej batalii zwycięsko.

Początek sobotniego meczu w Kłodzku o godz. 17:00.

 

Paweł Lorek (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)