Rozgrywki I ligi na dobre wkroczyły  w decydującą fazę, ale ponad dwa tygodnie minęło już od ostatniego meczu Astorii w Play-offach. To czas aby podsumować występy naszej drużyny na przestrzeni całego sezonu 2015/16.

 

 

 

Nie ma co ukrywać, że miniony sezon okazał się dla nas prawdopodobnie najbardziej pozytywnym okresem na przestrzeni 10 ostatnich lat. To właśnie na przestrzeni całej najnowszej historii klubu, jeszcze nigdy nasza ekipa nie zakończyła sezonu na 6. pozycji. Już to mówi samo za siebie, jak wyjątkowe jest to osiągnięcie. Do Bydgoszczy zawitała wreszcie faza Play-off i chociaż walcząca o awans do ekstraklasy Legia Warszawa, okazała się poza naszym zasięgiem, to już same zmagania z tą drużyną zapadną w naszej pamięci. Oczywiście nie ze względu na wyniki spotkań, ale ze względu na naszą samą obecność w tej fazie. Niewątpliwie jest to ogromny sukces całego klubu, począwszy od zawodników, a zakończywszy na osobach zarządzających, które dopasowały do siebie te wszystkie drobne układanki, dzięki czemu Astoria wyglądała po prostu jako jeden wspólny kolektyw.

 

Pierwsza runda lekko poniżej oczekiwań

 

Pierwsza runda sezonu zasadniczego była dla nas nieco zaskakująca. Bydgoszczanie grali na początku z bardzo zmiennym szczęściem i chociaż drużyna na papierze wyglądała bardzo dobrze, to nie ma co ukrywać, że na parkiecie spisywała się poniżej oczekiwań. Wtedy przy bilansie 6-7 postanowiono, że na stanowisku trenera Przemysława Gierszewskiego, zastąpi jego dotychczasowy asystent Konrad Kaźmierczyk. Dla wielu sympatyków koszykówki, kibiców i oczywiście dziennikarzy okazywało się to przynajmniej zaskakujące. Młody trener bez zbytniego doświadczenia w prowadzeniu drużyny na takim poziomie, zastępował ikonę naszego klubu. To z miejsca musiało spotkań się z pewną falą krytyki, a także wątpliwościami. Zarząd Astorii był jednak krok przed pewnymi domysłami i lepiej zdawał sobie sprawę z obecnej sytuacji wewnątrz zespołu.

Naszej ekipie przydał się powiew pewnej świeżości, a trener Kaźmierczyk pomimo młodego wieku, posiadał już spore doświadczenie trenerskie. Poza tym jego wytrwała i ciężka praca, a przede wszystkim zaawansowana myśl taktyczna z dobrym scoutingiem, doprowadziły do zaufania tej osobie. Jak się okazało, był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Nowy szkoleniowiec potrzebował miesiąca czasu, aby odbudować wiarę wśród zawodników, a także wprowadzić własną myśl szkoleniową. Trener pracował też indywidualnie z zawodnikami i po pewnym czasie zobaczyliśmy właśnie poprawę naszej gry pod wieloma aspektami.

 

Konrad Kaźmierczyk w trakcie sezonu został pierwszym trenerem Astorii

 

Historyczny wynik pod względem ilości zwycięstw z rzędu

 

Astorii oczywiście zdarzały się lepsze i słabsze momenty na przestrzeni całej drugiej części sezonu, ale koniec końców kilka bardzo efektownych zwycięstw doprowadziło do świetnego wyniku. Mało kto spodziewał się, że Astoria będzie w stanie wygrać na wyjazdach z rezerwami Rosy Radom, które grały wsparte zawodnikami z ekstraklasy, czy ekipą z GKS-u Tychy, która aktualnie awansowała już do czołowej czwórki rozgrywek zaplecza ekstraklasy. Nie byłoby to możliwe bez wprowadzenia zmian wewnątrz zespołu i chociaż bydgoszczanie nie dokonywali korekt pod względem wymiany zawodników, to nasza gra zaczęła wyglądać bardzo dobrze. Szczególnie jeśli chodzi o pracę zespołową i efektywny atak. To właśnie te dwa elementy doprowadziły nas do punktu w którym znaleźliśmy się na sam koniec.

Warto też zaznaczyć, że trener Kaźmierczyk okazał się pierwszym szkoleniowcem bydgoskiej Astorii, który z drużyną wygrał aż 4 mecze z rzędu. Wcześniej tylko Aleksander Krutikow i Jarosław Zawadka mogli pochwalić się trzema wygranymi pod rząd, a teraz co ciekawe rekord o jedno zwycięstwo wyżej wyśrubował nasz nowy trener. To także potwierdzenie faktu, że ten czas był dla nas wyjątkowo udany i nigdy wcześniej nie oglądaliśmy naszego zespołu grającego na podobnym poziomie.

 

Play-offy wyrównane, ale Legia wygrała 3-0

 

Tym samym do Play-offów awansowaliśmy z 6. pozycji i w nich na początek przyszło nam się zmierzyć z Legią Warszawa. Rywalom często wytykana była nierówna postawa na przestrzeni całego sezonu, jednakże zdawaliśmy sobie sprawę, że jest to rywal na jeszcze wyższym poziomie. Zarówno jeśli chodzi o wyrównany skład, doświadczenie i finanse. Żadnego meczu bydgoszczanie nie mieli jednak zamiaru odpuszczać i jak zapowiedzieli, tak właśnie zrobili. Ostateczny wynik serii i poszczególnych spotkań mówią o łatwej wygranej graczy ze stolicy, jednakże mecze miały zazwyczaj bardzo zacięty przebieg. Najbliżej zwycięstwa Asta była w Bydgoszczy, gdy do przerwy prowadziliśmy dwucyfrową liczbą punktów, aby ostatecznie wyraźnie ulec na koniec meczu. Przyjezdni podkreślali jednak, że Astoria postawiła jednak twarde warunki i ostateczny wynik nie świadczy o łatwej przeprawie ekipy warszawskiej.

Można więc przewidywać, że Astorii zabrakło minimalnie szczęścia przy rozstawieniu drabinki Play-offowej, gdyż Legia to drużyna z najwyższego poziomu. Może gdybyśmy zajęli nieco wyższą lokatę i zagrali z innym zespołem (np. GKS Tychy lub Znicz Pruszków), wtedy wynik byłby inny. Ostatecznie jednak i tak zakończyliśmy sezon na bardzo dobrym miejscu, którego po 13 pierwszych kolejkach nikt się nie spodziewał, więc jest to niewątpliwie ogromny sukces.

 

Piotr Robak został wybrany do najlepszej piątki rozgrywek I ligi po sezonie zasadniczym

 

Statystyczna ciekawostka

 

Prawdopodobnie najlepszym momentem Astorii na przestrzeni całego sezonu były niesamowite występy trójki naszych zawodników. Mowa tutaj oczywiście o Piotrze Robaku, Hubercie Mazurze i Mikołaju Grodzie, którzy w kilku kolejkach grali na nieprawdopodobnej skuteczności, ale prawdziwy szczyt swoich możliwości zademonstrowali w dwóch konkretnych pojedynkach. Byli oni na tyle efektywni w grze po obu stronach boiska, że momentami można było ich nazywać bydgoskim „Big 3”. W Radomiu ten tercet zdobył 70 z 86 punktów drużyny, natomiast w Siedlcach 78 z 99 punktów całej ekipy! To nieprawdopodobny wyczyn i nie przypominamy sobie, aby coś równie podobnego miało miejsce w Astorii na przestrzeni przynajmniej ostatnich 10-15 lat. Notabene czarno-czerwoni ogółem byli bardziej drużyną ataku, aniżeli obrony, zdobywając średnio 74.8 punktów na przestrzeni całego sezonu.

 

Zawodnicy indywidualnie

 

Piotr Robak (16.1 punktów, 3.9 zbiórki, 3.3 asysty, 1.3 przechwytów w 34 minuty gry) – najlepszy strzelec zespołu i drugi najlepszy strzelec w całej I lidze. Prawdziwy lider czarno-czerwonych, który zawsze stara się wykorzystać swoje możliwości na koźle, przedzierając się w pomalowane. Jest bardzo efektywny praktycznie na każdej pozycji na boisku, co oczywiście dostrzegli trenerzy wszystkich ekip zaplecza ekstraklasy. Piotr został bowiem wybrany do najlepszej piątki całego sezonu zasadniczego.

Hubert Mazur (12.7 pkt., 4.8 zb., 2.3 as., 1.9 prz. w 30 min.) – Astoria już dawno nie miała w swoim składzie podobnego zawodnika. Ten doświadczony niski skrzydłowy jest bezcenny dla drużyny, szczególnie w najtrudniejszych momentach. Hubert zawsze starał się ciągnąć grę zespołu i brał na siebie ciężar zdobywania punktów, kiedy bardzo tego potrzebowaliśmy. Lubi rzucać z dystansu i trafiał w ubiegłym sezonie bardzo dobre 36% za 3. Pełnił też rolę tzw. „mentora” drużyny i był najlepszy w statystyce plus/minus, pomimo przebywania średnio 30 minut na parkiecie.

Mikołaj Grod (11 pkt., 5.6 zb., 1.2 as., 1.5 prz. w 25 min.) – trzeci zawodnik z tzw. bydgoskiego „Big 3”. Mikołaj potrzebował nieco czasu, aby odnaleźć się w I lidze i kiedy tego dokonał, był bardzo wartościowym zawodnikiem po obu stronach parkietu. W każdym spotkaniu dawał z siebie absolutnie wszystko i ciężko stwierdzić, czy był to gracz bardziej ataku, czy obrony. W 80% spotkań wychodził z ławki i był zdecydowanie najlepszym szóstym graczem.

Dorian Szyttenholm (10.5 pkt., 5.5 zb., 1.6 as. w 19 min.) – jak zwykle robił co mógł dla swojej ekipy. Pomimo upływu lat, Dorian nie zmienia się pod względem stylu gry i zaciętości, co samo w sobie jest ewenementem. Kolejny sezon z rzędu zdobywał bardzo solidne 10.5 punktów w zaledwie 19 minut gry. Piszemy zaledwie, co oczywiście oznacza świetną 57% skuteczność z gry. W grze pod koszami zrobił też miejsce dla Mikołaja Groda i świetnie przystosował się do zespołowej koszykówki.

Sebastian Laydych (8.6 pkt., 4 zb., 1.1 as. w 23 min.) – nasza czwórka musiała być pilnowana na obwodzie, skąd zawsze może grozić celnym rzutem. Przez to „Seba” notował też 32% zza łuku. Zawsze twardo walczył pod tablicami, a pewne braki w szybkości, jak zwykle nadrabiał koszykarską inteligencją.

Paweł Lewandowski (7 pkt., 3.2 zb., 4.4 as., 2.1 prz. w 27 min.) – kapitan, jak zwykle specjalizujący się w asystach. Zawsze stara się umiejętnie kierować grą zespołu i zazwyczaj udawało się tego dokonywać w mijającym sezonie. Miał najlepsze w drużynie 4.4 asysty, co jest oczywiście jedną z najlepszych średnich w lidze. Paweł rzadziej też podejmował zbędne ryzyko, co drużynie wychodziło oczywiście na dobre. Ciągle świetny po bronionej stronie boiska.

Mateusz Fatz (5.3 pkt., 3.2 zb., 1 bl. w 14 min.) – po zmianie trenera, jego minuty zostały w pewien sposób skrócone. Ciągle był jednak bardzo potrzebny, gdy po przeciwnej stronie musieliśmy grać przeciwko silnym fizycznie zawodnikom, mierzącym oczywiście ponad 2 metry. Mateusz dobrze wywiązywał się z obrony w grze jeden na jeden i lepiej pracował na nogach w końcowej fazie sezonu. Widać postępy przy współpracy z trenerem Kaźmierczykiem.

Karol Kutta (3.4 pkt., 1.4 zb., 2.4 as. w 16 min.) – jeden z najlepszych rozgrywających w kraju w swoim roczniku. Udowadniał to oczywiście w Mistrzostwach Polski U20, ale także w 1. lidze. Karol nie podejmuje często decyzji rzutowych, ale najlepszy jest przy szybkich penetracjach pod kosz. Tam pomimo swojego niewielkiego wzrostu, potrafi kończyć akcje nad wyższymi przeciwnikami (43.8% za 2).

Adrian Barszczyk (3.3 pkt., 2 zb., 1.1 as. w 15 min.) – nadal pełnił funkcję zadaniowca, lecz w drugiej części sezonu poprawił się pod względem efektywności rzutowej. On sam w wywiadach podkreślał, że to zasługa treningów z nowym szkoleniowcem, co przyczyniło się oczywiście do poprawienia techniki rzutowej. Nie pozostaje nic innego, aby życzyć Adrianowi wytrwałości w dalszej pracy, bo jest na dobrej drodze, aby móc regularniej włączać się w akcje ofensywne. W obronie to ciągle bardzo dobry gracz.

Piotr Łucka (0.7 pkt. w 24 meczach) – był trzecim niskim skrzydłowym w rotacji i często brakowało dla niego potrzebnych minut na parkiecie. W rozgrywkach młodzieżowych potwierdzał oczywiście swoje możliwości rzutowe, szczególnie jeśli chodzi o dystans. Ciągle musi pracować nad regularnością i kozłem.

Łukasz Wardziński (0.2 pkt. w 9 meczach) – drugi sezon z rzędu trenował z ekipą seniorów, co z pewnością przydało się na szczeblu Juniorskim. Tam Łukasz był graczem od „brudnej roboty”, gdzie swoją zawziętością zawsze pomagał drużynie.

Radosław Senski – również bardzo ważny zawodnik dla ekipy U-20. Treningi ze starszymi kolegami z pewnością bardzo mu pomogły.

Kacper Przybylski – pomimo zaledwie 16 lat, Kacper już zainaugurował swoje występy w I lidze. To samo w sobie jest oczywiście ogromnym osiągnięciem tego zawodnika. W przyszłym sezonie czas więc na pierwsze punkty w tych rozgrywkach!

 

Podsumowanie

W ubiegłych sezonach nie mieliśmy raczej tak wielu powodów do radości, ale teraz do Bydgoszczy zawitała faza Play-off i nie musieliśmy do samego końca obawiać się o nasze utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Bardzo dziękujemy więc wszystkim osobom, które swoją obecnością przyczyniły się do zajęcia 6. lokaty. Jednocześnie mamy nadzieję, że przyszły sezon będzie równie udany, ale przede wszystkim liczymy, że to co zbudowaliśmy na przestrzeni całego sezonu 2015/16 nie pójdzie na marne i przyszłe rozgrywki będą kontynuacją tego dobrze zaplanowanego projektu. Uważamy, że tak dobrze funkcjonujący zespół Astorii, każdy z naszych kibiców chce po prostu oglądać i nie była to wyłącznie jednorazowa odskocznia. Co najważniejsze, w mijającym sezonie przekonaliśmy się jednak kolejny już raz, że Astoria nigdy się nie poddaje! Nawet w najtrudniejszych momentach.