Okres świąteczny to w I lidze zazwyczaj wyznacznik połowy rozgrywek i moment w którym ze spokojem można podsumować dotychczasowe występy poszczególnych drużyn. My przy tej okazji staramy się obiektywnie spojrzeć na grę naszego zespołu i zapowiedzieć, co może wydarzyć w nowym roku.

 

 

Prawdopodobnie każdy kibic Astorii zdaje sobie sprawę z faktu jaki cel na zbliżający się sezon ma jego ulubiona drużyna. Chęć awansu do czołowej ósemki była podkreślana już wielokrotnie, czy to łamach klubowej strony internetowej, czy w innych źródłach informacji. Przy okazji podsumowania musimy odnieść się więc do tej teoretycznie najważniejszej kwestii i przeanalizować nasze potencjalne szanse na wyrobienie najlepszego wyniku drużyny w najnowszej historii klubu.

Na dzień dzisiejszy „Asta” traci zaledwie jedno zwycięstwo do 8. pozycji w tabeli, która od dłuższego czasu okupowana jest przez Spójnię Stargard, a od niedawna także ACK UTH Rosę Radom. Należy jednak zaznaczyć, że biorąc pod uwagę kwestie trudności terminarza, potencjał zespołów i ich bieżącą formę, liczne przetasowania w walce o sam udział w Play-offach mogą się odbywać na miejscach 5-12. Każdy kolejny mecz i przede wszystkim kilka dodatkowych niespodzianek mogą nagle odmienić tabelę i sprawić, że w kwietniu 2016 r. będzie ona miała zupełnie inny wygląd. Nie zabraknie więc intensywnej walki do końca i zawsze ciekawych wyliczeń matematycznych na koniec sezonu zasadniczego.

Póki co mamy połowę rozgrywek i z pewnością już na tym etapie widać progres czarno-czerwonych w stosunku do ubiegłych sezonów. Jest to widoczne w samym bilansie drużyny, który nigdy na tym etapie nie stał na podobnym poziomie. Na dzień dzisiejszy jest to 7 zwycięstw i 8 porażek, a jeszcze miesiąc temu pierwszy raz od roku 2010 notowaliśmy dodatni współczynnik na zapleczu ekstraklasy. Tylko zniżkowa forma i seria 3 porażek z rzędu doprowadziły do stanu, jaki mamy na dzień dzisiejszy. Ważne jest jednak, że to całkiem poprawna pozycja wyjściowa do II rundy i nasza furtka na korzystny wynik jest cały czas otwarta.

 

Ważne zwycięstwa z dołem tabeli

Jednym z najważniejszych i pozytywnych czynników składających się na naszą obecną pozycję są niewątpliwie wygrane z drużynami o nieco mniejszym potencjale, aniżeli czołówka liga. Mowa tutaj o drużynach, które aktualnie znajdują się poniżej 7. miejsca. Astoria wygrała 7 z 9 takich spotkań, a uznała tylko wyższość wspomnianej wcześniej ACK UTH Rosy oraz Mickiewicza Katowice. Oba te mecze były również traktowane jako typowe wypadki przy pracy i przy odpowiedniej dyspozycji Astoria powinna wyjść z nich zwycięsko. To pokazuje potencjał tej drużyny, ale równocześnie podkreśla, że bydgoszczanie przynajmniej większość z najważniejszych spotkań wygrywają. Mamy nadzieję, że taka tendencja utrzyma się także wraz z kolejną rundą.

Z drugiej strony prezentujemy już nieco mniej korzystny bilans z 6 drużynami z czołówki (1-5). O ile porażki z Krośnie i Łańcucie mogły być wliczone w rachubę już dużo wcześniej, to najbardziej bolesne były 2-punktowe przegrane z GKS-em Tychy u siebie oraz Zniczem Basket w Pruszkowie. Pomyślmy przez moment, że oba te mecze potoczyłyby się po naszej myśli, a obecna sytuacja byłaby jeszcze lepsza, jeśli nie doskonała. To pokazuje też, że nawet z najlepszymi stać nas na zacięte mecze i w każdym pojedynku trzeba wierzyć w wywalczenie zwycięstwa. Nie bez znaczenia jest też statystyka +/- z pojedynków drużyny, gdzie nasz bilans wynosi -8. Autor tekstu nie przypomina sobie tak dobrego wyniku na przestrzeni kilku ostatnich sezonów.

 

Piotr Robak jest najlepszym strzelcem zespołu

 

Mamy liderów

Odmienną sytuacją w porównaniu z przeszłością jest też element regularności najlepszych zawodników. W bieżącym sezonie Astoria może wreszcie pochwalić się graczami na których można stawiać właściwie w każdym meczu i wiadomo, że przyniesie to jakieś korzyści. Co najważniejsze są to liderzy, którzy celowo nie siłują rzutów, ale biorą ciężar gry na swoje barki jeśli wymaga tego sytuacja. Mowa tutaj oczywiście o najbardziej regularnym zawodniku, jakim niewątpliwie jest Piotr Robak, ale także strzelcu z dystansu i dobrym obrońcy Hubercie Mazurze. Ta dwójka generuje średnio 27.3 punktów w każdym meczu i to przez nią rozgrywana jest większość akcji ofensywnych.

W Bydgoszczy mamy więc niewątpliwie graczy, którym można oddać piłkę w ręce w każdej sytuacji. Z drugiej strony mamy też trzeci nowy nabytek, czyli Mikołaja Groda wchodzącego z ławki i swoją energią dostarczającego bardzo dużej wartości. Jeśli te nowe transfery złączymy ze starymi i dobrze znanymi twarzami z Bydgoszczy, to tworzy się bardzo ciekawy kolektyw, którego w naszym mieście raczej nie mieliśmy jeszcze okazji oglądać. Szczególnie jeśli chodzi o rozłożenie ciężaru gry na barki przynajmniej 6-7 zawodników, a nie typowych strzelców, którzy z łatwością oddają w obronie to, co jeszcze przed chwilą wypracowali w ataku.

 

Zmiana na stanowisku szkoleniowca

Oczywiście jako, że nasze podsumowanie ma być obiektywne, musimy także zaznaczyć pewne  zaobserwowane minusy z postawy drużyny. Niewątpliwie głównym i przede wszystkim najbardziej rzucającym się w oczy, było brak wprowadzenia odpowiednich usprawnień, które z miejsca polepszałyby grę zespołu. Astoria w I rundzie odniosła kilka nawet pewnych zwycięstw, które po części pozostawiały pewien niedosyt. Można to kolokwialnie nazwać komentarzem, że sam wynik czasami był dużo lepszy, aniżeli gra i skuteczność w danym spotkaniu. W klubie postanowiono więc coś zmienić i na stanowisku trenera Przemysława Gierszewskiego, zastąpił jego 29-letni asystent Konrad Kaźmierczyk. Wszyscy liczymy, że w ekipie wprowadzi to dodatkowy poziom motywacji, a nowa myśl szkoleniowa udoskonali system, który pozwoli rozgrywać grę ładniejszą dla oka. W każdej drużynie znajdziemy przecież elementy, które można wykonywać jeszcze lepiej.

A przed jakimi najważniejszymi wyzwaniami stoi nasz nowy trener? Na przestrzeni ostatnich 4 spotkań Astoria traciła średnio 81.5 punktów na mecz. Nie będzie więc ciężko zgadnąć, że to na defensywę będzie trzeba zwrócić szczególną uwagę. Czarno-czerwoni miewają czasami problemy z przekazywaniem sobie obrońcy, albo wymaganej pomocy w grze 1 na 1, co bardziej wymagający rywale potrafią wykorzystywać perfekcyjnie. Trener Kaźmierczyk będzie musiał znaleźć także receptę na odpowiednie komponowanie tzw. „line-up’ów” oraz korzystny podział minut na boisku. Każdy zawodnik powinien znać swoją rolę i wiedzieć, która część meczu będzie należała do niego i kiedy ma wykonać najbardziej intensywną pracę. Odpowiedni podział ról jest bardzo ważny w zespołowej koszykówce.

 

Stanowisko głównego szkoleniowca pod koniec I rundy objął Konrad Kaźmierczyk

 

Indywidualna ocena zawodników

 

Piotr Robak (33 min., 14.7 pkt., 3.3 as., 3.3 zb., 1.2 prz.) – po rocznym pobycie w ekstraklasie jest teraz najjaśniejszy punktem zespołu. Bardzo często bierze na siebie ciężar kończenia akcji i albo rzuca z dystansu na bardzo dobrej 44.9% skuteczności, lub rozbija obronę rywali wchodząc w okolice pomalowanego.

 

Hubert Mazur (31 min., 12.6 pkt., 4.2 zb., 1.8 as., 1.8 prz.) – gracz typu „3-and-D”, czyli w skrócie charakteryzujący dobrą obroną i grożący rzutem z dystansu. W naszym mieście nie obserwowaliśmy jeszcze gracza, który tak efektownie wychodziłby w górę przy rzucie. Z nim na parkiecie drużyna jest w statystyce plus/minus na +3.

 

Dorian Szyttenholm (20 min., 10.8 pkt., 6 zb., 1.3 as., 4.3 fw, eval 13.9) – jak zawsze solidny i walczący. Trafia najlepsze w drużynie 62.9% z gry i zbiera 6 piłek z tablicy. Jego średnie stałyby zapewne na jeszcze wyższym poziomie, gdyby nie częste problemy z przewinieniami.

 

Mikołaj Grod (24 min., 9.7 pkt., 5.9 zb., 1.2 as., 1.6 prz.) – najlepszy gracz z ławki i silna podpora drużyny pod obręczą. Brak wzrostu nadrabia niezwykłą energią i wykonuje wiele wartościowych zadań, których nie znajdziemy w zwykłych meczowych statystykach.

 

Sebastian Laydych (22 min., 8.5 pkt., 4.2 zb., 1 as.) – z biegiem sezonu zaczął odzyskiwać swoją optymalną formę, a przed świętami rozegrał świetny mecz we Wrocławiu. Mamy nadzieję, że będzie to wstęp do dobrej gry w drugiej części sezonu. Jest najlepszy w drużynie na linii wolnych (86.4%).

 

Paweł Lewandowski (27 min., 7.4 pkt., 4 as., 3.1 zb., 2.6 prz., +3.6 pkt. z nim na parkiecie) – jak zwykle można napisać, że prawdopodobnie najlepszy zawodnik drużyny w obronie.  Prawdziwy kapitan, który kreuje swoich partnerów i rozdaje średnio co mecz 4 asysty (także hokejowe). W porównaniu z ubiegłym sezonem zalicza też progres w skuteczności rzutów z gry (40.5%).

 

Mateusz Fatz (17 min., 5.5 pkt., 3.8 zb., 1.3 bl)– jego zasięg ramion sprawia ogromne trudności u rywali, szczególnie jeśli chodzi o strefę podkoszową (1.3 bloków). Powinien jeszcze lepiej wykorzystywać swoje możliwości w grze tyłem do kosza.

 

Karol Kutta (15 min., 3.3 pkt., 2.1 as., 1.5 zb.) – główny zmiennik na pozycji rozgrywającego, a jego największym atutem jest szybkość. Zaliczył w tym sezonie kilka niezwykle efektownych penetracji pod kosz i mamy nadzieję na jeszcze częstsze oglądanie tego typu akcji.

 

Adrian Barszczyk (15 min, 2.4 pkt., 2.2 zb., 1.2 as.) – odpowiedni obrońca na najlepszych strzelców obwodowych drużyny przeciwnej. Potrafi umiejętnie uprzykrzyć życie i wykonuje dużo „czarnej” roboty. Nie bez powodu z nim na parkiecie drużyna często jest na plus.

 

Piotr Łucka (9 min., 1.2 pkt.) – całkiem solidny obrońca, ale brakuje mu jeszcze pewniejszej ręki przy rzutach z dystansu. Dobry typ zawodnika od zadań specjalnych.

 

Kacper Przybylski – już w tym sezonie w wieku 16 lat zaliczył swój debiut na parkietach I ligi

 

Łukasz Wardziński – przede wszystkim ma za zadanie pomóc drużynie Juniorów w odniesieniu dobrego wyniku. Jego obecność może okazać się niezwykle istotna.

 

Radosław Senski – on również zadebiutował w tym sezonie na parkietach I ligi, a na co dzień jest jednym z podstawowych zawodników w rozgrywkach juniorskich.

 

Paweł Robak – niestety w okresie przedsezonowych nabawił się dość poważnej kontuzji i prawdopodobnie nie wybiegnie już w tym sezonie na parkiet. Cały czas jest jednak z drużyną i wspiera ją duchowo.

 

Podsumowując należy stwierdzić, że czarno-czerwonych z pewnością stać na zrealizowanie zakładanego celu. Tak przepowiadają przynajmniej możliwości kadrowe zespołu i mamy nadzieję, że nowy trener poukłada wszystko w odpowiedni sposób, jednocześnie wydobywając z każdego zawodnika wszystko co najlepsze. Kto wie jednak czy największą przeszkodą do przeskoczenia nie okaże się wcale postawa sportowa, ale sama mentalność. Koszykarze będą musieli zmierzyć się z określoną presją wyniku, a dla sportowca nie jest to wymarzona sytuacja. Z drugiej strony znając swoje możliwości i posiadając odpowiednie ambicje, może to jednocześnie wywołać pozytywne skutki. Nam pozostaje tylko czekać i wspierać swoją drużynę na każdym kroku i liczyć na to, że drużyna swój szczyt formy osiągnie na najważniejszą część sezonu. A jeśli w Bydgoszczy doczekamy się Play-offów, to wtedy emocje będą gwarantowane.