Takiego meczu na przestrzeni kilku ostatnich lat w Artego Arenie, prawdopodobnie jeszcze nie widzieliśmy. W sobotę było absolutnie wszystko, czego potrzeba do świetnego widowiska. Była intensywna walka na parkiecie z liderem, efektowny pościg, szybka ofensywa, emocje w końcówce i co najważniejsze fantastyczny doping na trybunach!

Rzadko kiedy można zejść z parkietu pokonanym i powiedzieć, że właściwie to wygraliśmy ten mecz. To dość dziwna sytuacja, ale tylko w taki sposób można podsumować sobotni występ Enea Astorii. Chociaż wiele rzeczy nie wychodziło w grze czarno-czerwonych, chociaż to Śląsk nieco mądrzej i szczęśliwiej rozegrał końcówkę, to właśnie czarno-czerwoni mogli opuszczać parkiet z podniesionymi głowami. Rywale mają w tym sezonie awansować do ekstraklasy, a „Asta” ciągle przygotowuje grunt, aby w przyszłości mieć takie aspiracje. Pomimo tego, bydgoszczanie za sprawą niezwykłej intensywności w obronie i walczenia o absolutnie każdą piłkę, byli w stanie w niecałe 7 minut meczu odrobić aż 19 punktów straty! Nie mogło się to skończyć inaczej, jak owacją na stojąco kibiców, głośnym dopingiem i brawami na sam koniec. Dużymi brawami pomimo faktu, że przegraliśmy sobotni mecz 86:91.

Jeszcze pierwsza połowa nie zwiastowała tak ogromnych emocji. Chociaż Enea Astoria miała inicjatywę w pierwszej kwarcie, to goście usprawnili swoją grę na dystansie i z każdą minutą grali coraz lepiej. Śląsk z przyjemnością korzystał z otwartych pozycji na obwodzie, a w całym meczu był też bardzo dobre 42.4% pod tym względem. Bydgoszczanie walczyli i starali się jak mogli, ale kolejne celne trójki gości podcinały nam skrzydła i do przerwy było już 55:39 dla Śląska.

Prawdziwe emocje czekały na nas jednak po przerwie, chociaż początek drugiej połowy na to nie wskazywał bo przyjezdni dalej kontrolowali mecz i w pewnym momencie prowadzili już nawet 19 punktami. Jednak od połowy trzeciej kwarty, wiatr w żagle złapała Enea Astoria. Po pierwsze zaczęliśmy częściej trafiać z dystansu, ale także wygrywaliśmy zbiórkę i przede wszystkim wznieśliśmy się na wyżyny swoich umiejętności w obronie. Liczne przechwyty Dłuskiego, a także bloki Kukiełki oraz Frąckiewicza, ewidentnie zdezorientowały wrocławian. To wszystko w połączeniu z niezwykle głośnym dopingiem, pociągnęło nas do zdobycia 27 punktów w niecałe 7 minut gry oraz zatrzymanie w tym okresie Śląska na zaledwie 8 punktach! Tym właśnie sposobem zrobił się remis 75:75 i na 7 minut przed końcem rozpoczynaliśmy zawody od początku.

Na finiszu spotkania obie ekipy były już wyraźnie zmęczone. Intensywna pogoń „Asty” dała się naszym koszykarzom we znaki, a i Śląsk często oddawał rzuty z nieprzygotowanych pozycji, zamiast wypracowywać sobie jakieś lepsze rozwiązania. To także mogło świadczyć o zmęczeniu wrocławian bo mecz był niezwykle szybki i fizyczny. W efekcie o wygranej decydowały tylko pojedyncze akcje bo nikt nie był w stanie odskoczyć na więcej, jak przewagę jednego posiadania. Uczynili to goście dopiero na 21 sekund przed końcem bo lay-upy skończyli Dziewa i Kulon, a Grod nie trafił jednego wolnego i było 88:86 dla Śląska. Przy takim stanie na 29 sekund przed końcem, gospodarze postanowili faulować rywali (alternatywą było tylko wybronienie akcji bez przewinienia, ale w najgorszej sytuacji Astorii i tak mogłoby wtedy pozostać tylko ok. 4-5 sekund na rozegranie ataku, więc to nie musiała być wcale lepsza opcja), ale bezbłędny na linii w końcówce był Norbert Kulon i zwycięstwo pojechało do Wrocławia.

W naszej drużynie Paweł Śpica poszedł w 18 punktów z 16 rzutów, Mikołaj Grod w 16 punktów i tylko raz pomylił się w rzutach z gry, a Marcin Nowakowski miał 15 punktów i 7 asyst. Wśród gospodarzy 22 punkty miał Aleksander Dziewa, ale też tylko 1 zbiórkę i 1 asystę, a kluczowi dla wygranej Śląska był duet Skibniewski i Musiał, który łącznie miał 34 punkty i 13 asyst.

Za pośrednictwem strony internetowej chcielibyśmy oczywiście jeszcze raz podziękować w imieniu klubu wszystkim kibicom za stworzenie tak wspaniałej atmosfery oraz równie wielkie podziękowania dla zespołu FutureNet Śląsk Wrocław, dzięki któremu taki mecz miał miejsce! Przede wszystkim dziękujemy wszystkim sympatykom za tak hojne dary dla dzieciaków z domu dziecka oraz szpitali! To dla nich był ten mecz i tutaj osiągnęliśmy wielkie zwycięstwo!

 

Enea Astoria Bydgoszcz - FutureNet Śląsk Wrocław 86:91 (26:25, 13:30, 29:17, 18:19)

Enea Astoria: Śpica 18, Grod 16, Nowakowski 15, Aleksandrowicz 10, Frąckiewicz 9, Dłuski 7, Kukiełka 7, Kondraciuk 2, Szyttenholm 2, Pochocki 0

Futurenet Śląsk: Dziewa 22, Skibniewski 18, Musiał 16, Kulon 10, Tomczak 7, Leńczuk 5, Żeleźniak 5, Michałek 4, Pietras 4