Losy zwycięstwa w niedzielnym meczu ważyły się do ostatnich sekund, ale tym razem więcej szczęścia w końcówce mieli czarno-czarowni. Enea Astoria pokonała Biofarm Basket 69:68, tym samym wygrywając 5 mecz w sezonie!

 

Trenerzy Konrad Kaźmierczyk i Maciej Łabuś mieli spory dylemat przed niedzielnym meczem, aby odpowiednio ułożyć taktykę pod rywali z Poznania. W spotkaniu nie mógł bowiem zagrać podstawowy rozgrywający Enea Astorii Patryk Gospodarek, który zmaga się z kontuzją kostki. Nasz zawodnik nabawił się jej w środę, w Kołobrzegu i tym razem nie mógł zaryzykować pogłębienia się urazu. Tym samym czekała nas trudna przeprawa przy rozprowadzaniu akcji i obronie na dystansie, ale czarno-czerwoni poradzili sobie w tej kwestii bardzo dobrze. W prawdzie nasz atak nie był tego dnia nadzwyczaj efektywny, ale ograniczyliśmy poczynania Jakuba Fiszera i Piotra Wielocha na skuteczności 3/19 z gry. Bydgoszczanie kolejny raz dzielnie walczyli na tablicach, zachowali też więcej zimnej krwi w końcówce i wygrali ten bardzo ważny mecz.

Od początku można było wywnioskować, że tego dnia czekają nas ogromne emocje w Artego Arenie. Żadna z drużyn, nie była w stanie odskoczyć na jakąś wyraźniejszą przewagę, a w grze dominowała przede wszystkim defensywa. Stąd też spora liczba przewinień, jednak lepiej w takim stylu sprawowali się bydgoszczanie. Biofarm nie był efektywny przy rzutach z dystansu, przez co tracił dystans do Enea Astorii. W naszych barwach mecz na przełamanie grał Paweł Śpica, a do upadłego walczył Mateusz Bierwagen i do przerwy prowadziliśmy 40:31.

Największe emocje czekały na nas jednak po przerwie. Goście zaczęli natychmiast odrabiać straty, gdyż gospodarze częściej próbowali rzucać z półdystansu. W tej kwestii okazywaliśmy się jednak nieskuteczni, a po drugiej stronie zwinnymi akcjami pod koszem manewrował Adam Metelski. To wszystko spowodowało wygraną przez Biofarm trzecią kwartę aż 22:9, a goście objęli prowadzenie w meczu 53:49.

Bydgoszczanie nie powiedzieli wtedy jeszcze ostatniego słowa i ponownie wrócili do meczu. Jeszcze bardziej wzmocniliśmy swoją defensywę, a przy okazji cierpliwie szukaliśmy dogodnych pozycji do rzutu. W ten sposób, na 5 min. przed końcem meczu, udało nam się ponownie objąć prowadzenie 59:58. Od tego stanu na parkiecie nastąpiła typowa wymiana ciosów, a obie ekipy zdobywały punkty na zmianę. Na 2.12 min. przed końcem trójkę rzucił Śpica, a potem celnym lay-up’em akcję zakończył Pochocki i było 69:66 dla Asty. Tego prowadzenia nie oddaliśmy już do samego końca, a wszystko zakończyło się na szczęście po naszej myśli.

Punkty z wolnych zdobył Gruszczyński, a faulowany Mikołaj Grod niestety przestrzelił oba wolne. Na zegarze pozostawało więc ok. 6 sekund do końca, przy prowadzeniu Enea Astorii 69:68. Piłka była jednak w rękach gości, więc równie dobrze, przyjezdni rzutem na taśmę mogli wygrać mecz. Na szczęście dobrze kryty Gruszczyński nie trafił rzutu na zwycięstwo i to gospodarze wygrali to niezwykle zacięte spotkanie!

W niedzielę najlepszymi zawodnikami czarno-czerwonych byli Paweł Śpica (16 punktów z 12 rzutów i 5 zbiórek), oraz Mateusz Bierwagen (15 punktów z 12 rzutów, 6 zbiórek i 4 asysty). Solidny występ na dwucyfrową zdobycz miał także Mateusz Fatz. Wśród gości największej szkody narobił nam Adam Metelski z 23 punktami z 15 rzutów, ale mniej skuteczni byli jego pozostali koledzy z drużyny.

Następne 3 mecze bydgoszczanie rozegrają na wyjeździe. Najbliższy mecz zagramy w Siedlcach z SKK (sobota, godz. 18:00).

 

 

Enea Astoria Bydgoszcz - Biofarm Basket Poznań 69:68 (21:21, 19:10, 9:22, 20:15)

Enea Astoria: Śpica 16, Bierwagen 15, Fatz 11, Frąckiewicz 8, Grod 7, Pochocki 7, Barszczyk 5, Korniiets 0, Szyttenholm 0

Biofarm Basket: Metelski 23, Fiszer 10, Gruszczyński 8, Samsonowicz 8, Struski 7, Wieloch 6, Kurpisz 4, Simon 2, Smorawiński 0

 

Paweł Lorek (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.)