W sobotni wieczór koszykarze Astorii kolejny raz musieli uznać wyższość drużyny Legii Warszawa 61:83. Była to ósma wygrana z rzędu legionistów nad ekipą z Bydgoszczy.

 

Zapewne mało kto spodziewał się innego przebiegu sobotniego meczu, aniżeli dość wyraźnego zwycięstwa Legii. Obie drużyny na dzień dzisiejszy dzieli dość wyraźna różnica w ligowej tabeli, a gospodarze nie ukrywają swoich aspiracji w kwestii awansu do ekstraklasy. Czarno-czerwoni mają jasny cel utrzymania drużyny w I lidze i Legia nie jest dla nas przeciwnikiem równorzędnym. Pomimo tego bydgoszczanie nie zawiedli, grali na miarę swoich możliwości, a w Warszawie udało im się wygrać nawet dwie kwarty. Ostatecznie faworyzowani gospodarze zwyciężyli 83:61, ale nie była to przewaga miażdżąca, a podopiecznych Jerzego Chudeusza trzeba pochwalić za grę do samego końca.

Już sam początek spotkania nie rozpoczął się po naszej myśli. Legia wspierana bardzo głośnym dopingiem swoich kibiców, objęła natychmiastowe prowadzenie 21:7 i wydawało się, że już wtedy mecz może być rozstrzygnięty. Z tak silną drużyną, która posiada szeroką ławkę, ciężko bowiem o równorzędną walkę przez 40 minut, a co dopiero odrabianie wyraźnych strat. Standardowo bardzo dobrze przeciwko nam grał Łukasz Wilczek, a swoje punkty zdobywali też pozostali jego koledzy i po pierwszej kwarcie było 31:14 dla gospodarzy.

Zapowiadało się na solidny pogrom, ale na szczęście bydgoszczanie w pewnym momencie uzyskali swój właściwy rytm. Zaczęliśmy lepiej bronić i chociaż nie mieliśmy zbyt wiele szans na łatwe punkty, to wykorzystywaliśmy nadarzające się okazje. Dobry fragment w naszej ekipie miał szczególnie Dorian Szyttenholm i udało nam się nawet minimalnie wygrać drugą kwartę 16:14.

Legia na starcie drugiej połowy znowu zaczęła jednak od mocnego uderzenia. Punktować na różne sposoby zaczął Aleksandrowicz, a gospodarze wykorzystywali też przewagę wzrostu pod koszem, co doprowadziło nawet do runu Legii wynoszącego 15:2 i po trzech kwartach zrobiło się już 27 punktów przewagi. Pozostało nam więc w ostatniej kwarcie jedynie oczekiwać rozmiarów porażki.

To za co Astorii należą się jednak największe słowa uznania, to gra do samego końca meczu. Nasi zawodnicy nie załamali się wysoką stratą punktową i przynajmniej starali się zmniejszyć rozmiary porażki. Kilka skutecznych ataków przeprowadził Mateusz Bierwagen, co pozwoliło nam wygrać nawet 4 kwartę 16:11. Koniec końców przegraliśmy więc całe spotkanie 61:83 i chociaż to z pewnością wysoka porażka, zaznaczyć trzeba, że Legia w podobnych rozmiarach wygrała już 9 innych spotkań w bieżącym sezonie.

W naszej ekipie niestety kolejny mecz z rzędu szwankowała skuteczność zza łuku (3/17), co z pewnością powinno się zmienić w kolejnych spotkaniach, jeśli chcemy zacząć odnosić zwycięstwa. W sobotę dość wyraźnie przegraliśmy też kwestię zbiórek i asyst, ale to mogliśmy wkalkulować już przed rozpoczęciem spotkania. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Mateusz Bierwagen (13 punktów z 7 rzutów), natomiast Michał Aleksandrowicz rzucił przeciwko nam 21 punktów z tylko 10 rzutów. Zaznaczyć trzeba też imponującą linijkę Łukasza Wilczka, który miał 9 punktów, 9 asyst i 6 zbiórek, będąc najlepsze w drużynie plus/minus +27.

Pierwsze dwa wyjazdy w rundzie rewanżowej mamy już za sobą. Teraz czas na powrót do Bydgoszczy i niezwykle istotny mecz derbowy z Notecią. Będzie on ważny nie tylko ze względów sportowych, ale także charytatywnych. Wszak tego dnia wszyscy razem zagramy dla Adasia Szynickiego! Początek meczu w najbliższą sobotę o godz. 19.00. Już teraz serdecznie zapraszamy do Artego Areny!

Legia Warszawa - Astoria Bydgoszcz 83:61 (31:14, 14:16, 25:15, 11:16)

Legia: Aleksandrowicz 21, Jarmakowicz 16, Andrzejewski 13, M. Wilczek 9, Ł. Wilczek 9, Robak 6, Kukiełka 3, Malewski 3, Sulima 3, Linowski 0, Pacocha 0

Astoria: Bierwagen 13, Fatz 9, Szyttenholm 8, Mikołaj Motel 8, Gospodarek 7, Krefft 6, Dąbek 5, Laydych 2, Paul 2, Czyżnielewski 0

 

Fot. Marcin Bodziachowski, źródło: http://legiakosz.com/album/legia-warszawa-83-61-astoria-bydgoszcz-3945