Koszykarze Astorii nie będą mogli środowego meczu w Inowrocławiu zaliczyć do udanych. W prawdzie czarno-czerwoni prowadzili po pierwszej połowie 33:30, ale po przerwie Noteć zaliczyła fragment 23:0 i całe spotkanie padło łupem gospodarzy.

 

 

 

Bydgoszczanie mogli spodziewać się trudnej przeprawy, gdyż inowrocławianie pomimo problemów zdrowotnych, to zazwyczaj bardzo groźna ekipa na własnym parkiecie. Pomimo wszystko głównym celem Astorii było odniesienie zwycięstwa, aby umocnić się na 7. pozycji w tabeli. Wszystkie pozostałe wyniki z 20. kolejki ułożyły się po naszej myśli, więc obecnego miejsca nikt nam aktualnie nie zabierze, co nie zmienia faktu, że „Asta” w środę zagrała dość nieskutecznie, co w efekcie przyniosło zaskakującą wszystkich porażkę. Złożyła się na to bardzo wyraźnie przegrana druga połowa spotkania, a w szczególności fragment od 26 minuty meczu. To wtedy Noteć rozpoczęła zwycięski „run” 23:0, który w całości ustawił losy spotkania.

Już od początku gospodarze dali znak, że są bardzo zmotywowani do odniesienia zwycięstwa. Dwie celne trójki na początku, a potem skuteczne akcje podkoszowe Łukasza Ratajczaka doprowadziły do wyniku 12:5. Mało tego zaraz po wejściu na boisko bolesnej kontuzji doznał Hubert Mazur, który otrzymał cios w okolicach barku i do końca meczu nie pojawił się już na parkiecie. Astoria stopniowo powracała jednak do meczu, bo ważną energię z ławki dał ekipie Mikołaj Grod, który odważnie przedzierał się w pomalowane. Pierwsza część zakończyła się minimalnym zwycięstwem Noteci 20:16.

W drugiej kwarcie gra zaczęła balansować już bardziej pod dyktando czarno-czerwonych. Główna w tym zasługa Piotra Robaka, który często brał na siebie ciężar zdobywania punktów, kiedy na zegarze kończył się czas 24 sekund. Nasz rzucający obrońca już do przerwy uzbierał 15 oczek i był zdecydowanie najjaśniejszą postacią w Astorii. Nasza drużyna bardzo szybko doścignęła więc rywali i wyszła na prowadzenie (26:22). Noteć prezentowała jednak bardzo twardą obronę i nie dawała łatwych pozycji spod obręczy, a co za tym idzie bydgoszczanie nie mogli przełamać pewnej bariery, aby jeszcze znaczniej odskoczyć rywalom. Do szatni schodziliśmy przy prowadzeniu 33:30.

Start drugiej połowy mógł naszych sympatyków nastroić bardzo optymistycznie. Astoria zaliczyła szybki fragment 6:2 i wydawało się, że jest to czas w którym na dobre odskoczymy rywalom na jakąś bezpieczniejszą przewagę. Nic z tych rzeczy nie miało jednak miejsca, a Noteć cały czas nawiązywała z nami równorzędną walkę. To co wydarzyło się jednak od połowy trzeciej kwarty, było prawdopodobnie jednym z najgorszych fragmentów gry bydgoszczan na przestrzeni całego sezonu. Nasi koszykarze zaczęli mieć spore trudności z konstruowaniem akcji, a większość rzutów była dobrze kontestowana przez defensorów gospodarzy. Mało tego Noteć wstrzeliła się z dystansu, a Dawid Adamczewski doskonale znajdował momenty, aby przy naszych stratach szybko przechodzić do kontry. Inowrocławianie kontynuowali swój zwycięski fragment i po trzeciej ćwiartce prowadzili już 55:44.

Koszykówka to sport w którym wszystko może bardzo szybko ulegać zmianie, a 10 minut gry to dużo czasu, aby odrobić stratę, która wynosiła 11 oczek. Licznie zgromadzeni bydgoscy kibice mieli więc nadzieję, że na ostatnią część ich ulubieńcy wyjdą podwójnie zmotywowani i zagrają podobny basket, jak ten sprzed dwóch tygodni w Stargardzie. Niestety to Noteć w dalszym ciągu zaczęła kontynuować swoją efektywną i waleczną koszykówkę, w pewnym momencie osiągając już 20 punktów przewagi (64:44), tym samym kończąc „run” 23:0. Był to bezsprzecznie czas, który ustalił losy spotkania, a od tego momentu na próżno było już szukać sportowych emocji, czy liczyć chociażby na zaciętą końcówkę. Pod koniec czarno-czerwoni starali się jeszcze podreperować swoje ofensywne konto, ale zwycięstwo gospodarzy nie było już zagrożone do samego końca. Ostatecznie Noteć wygrała środowe derby 77:64.

Wobec dotkliwej porażki, ciężko jest wyróżnić poszczególnych zawodników z naszej ekipy. Niewątpliwie najlepiej spisał się jednak Piotr Robak, który jak zwykle ciągnął ofensywne akcje czarno-czerwonych i uzbierał łącznie 21 punktów z 13 rzutów, 9 zbiórek i 6 asyst. Astoria rzucała jednak tego dnia na słabszej 35.5% skuteczności z gry, a gospodarze największą różnicę osiągnęli pod względem przechodzenia do szybkiego ataku (25:7). Noteć uzbierała też o 20 punktów więcej w okolicach pola 3 sekund. Najlepszym strzelcem gospodarzy okazał się Dawid Adamczewski, który zaaplikował double-double 23 punkty i 10 zbiórek, a także wymusił na sobie 5 przewinień. Na wzmiankę zasługuje też osiągnięcie rozgrywającego Aleksandra Filipiaka, który dodał od siebie career-high 13 asyst.

Teraz czas na turniej ćwierćfinałowy Mistrzostw Polski U20, który w dniach 29-31 stycznia odbędzie się w Artego Arenie. Nasi seniorzy powrócą do gry za tydzień, kiedy to 3 lutego podejmiemy w Bydgoszczy drużynę GTK Gliwice.

 

 

Noteć Inowrocław – Astoria Bydgoszcz 77:64 (20:16, 10:17, 25:11, 22:20)

Noteć: Adamczewski 23 (4x3, 10 zb.), Ratajczak 16, Dusiło 8 (1x3), Filipiak 6 (13 as.), Wierzbicki 3 (1x3, 9 zb.) oraz Sroczyński 12, Michałek 9, Kozłowski 0, Maciejewski 0

Astoria: Robak 21 (4x3, 9 zb., 6 as.), Laydych 13 (2x3), Szyttenholm 6, Barszczyk 4, Lewandowski 2 oraz Fatz 10, Grod 8, Kutta 0, Łucka 0, Mazur 0